Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Denko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Denko. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 sierpnia 2014

Zdenkowani lipiec - sierpień #9

Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Dopiero wczoraj wróciłam do domu. Niestety miałam ciężki dostęp do internetu, nie miałam ze sobą nawet własnego laptopa. Zatem ciężko mi było się zabrać za jakikolwiek post. Miałam nadzieję, że częściej będę na instagramie niestety nawet telefon mi się zbuntował. Dziś chciałabym wam wynagrodzić mą nieobecność i przygotowałam czerwcowo - lipcowe denko.


Włosy


1. Garnier Fructis Vitamin Force Shine - szampon wzmacniający. Bardzo dobrze myje nie plącząc przy tym włosów. Jak dla mnie jest bardzo wydajny, starcza mi na około 2 miesiące. Zdecydowanie polubiłam się z tą serią szamponów Garniera. Mam przygotowaną recenzję, którą opublikuję w najbliższym czasie. Na pewno kupię ponownie.

2. Planeta Organica Aleppo - odżywka turecka. Moje KWC włosowe ! Uwielbiam ją, postanowiłam jej trochę zostawić na czarną godzinę dlatego zużywałam ją bardzo powoli. Teraz oczywiście mam już nowe opakowanie w domu, w końcu znalazłam włosową tajną broń. Już nie muszę się martwić czy moje włosy będą dobrze wyglądać w ważnych dla mnie dniach. Jeśli chcecie poczytać co o niej dokładnie sądzę zapraszam -> Tutaj. Już kupiłam kolejne opakowanie.



3. BingoSpa proteiny kaszmiru i kolagen. Pierwsza proteinowa maska, która nie robi mi masakry na głowie. Puszenie jest delikatne, można je okiełznać. Po użyciu włosy stają się śliskie, błyszczące i nie mam problemów z rozczesywaniem. Dodatkowo ma niską cenę i sporą pojemność, czego chcieć więcej. Moje szczegółowe odczucia znajdziecie -> TutajNa pewno do niej wrócę, najpierw muszę zużyć maski, które mam.

4. Organic Shop figa i olej migdałowy. Kolejna maska, recenzja również pojawiła się całkiem niedawno. Wiązałam z nią ogromne nadzieje ze względu na zawartość oleju migdałowego, niestety trochę się zawiodłam. Skład nie do końca podszedł moim włosom, po umyciu widać było że czegoś im brakuje. W dotyku lekko tępe i spuszone. Recenzję znajdziecie -> Tutaj. Zdecydowanie nie kupię ponownie.

5. Scandic Sleek Line Repair & Shine. Niestety nie załapała się na zdjęcie ale również udało mi się ją zużyć w tym czasie. To już mój drugi KWC tym razem maskowy. Idealnie poskramia oraz nadaje połysk. Włosy są dociążone ale nie przetłuszczone. Nawet po suszeniu suszarką wyglądają znośnie, co u mnie jest nie lada wyzwaniem. Pisałam już o niej w tym  -> poście. Na pewno kupię ponownie.


Twarz


6. Eveline Advance Volumiere - serum do rzęs. Kupiłam je jakiś już czas temu w biedronce. Nie pisałam recenzji, gdyż jakoś nie mam zbyt wiele na jej temat do powiedzenia. Jako serum w sumie nie zrobiła nic, nie zauważyłam żadnego magicznego przyrostu czy zagęszczenia rzęs. Później używałam jej jako bazy pod maskarę. Tutaj pojawiło się pozytywne zaskoczenie. Rzęsy mam równie uparte jak włosy, długie ale raczej sztywne i proste. Po użyciu tego serum, były delikatnie podkręcone, efekt ten wzmacniał dodatkowo tusz. Wyglądało to całkiem nieźle i utrzymywało się przez dłuższy czas. Sama nie wiem czy kupię ponownie.

7. Under twenty multifunkcyjny antybakteryjny krem BB. Jakoś wolę używać kremów BB na co dzień, moja cera nie jest aż tak problemtatyczna, wymagam tylko delikatnego wyrównania kolorytu. Od jakiegoś czasu szukam ideału wśród polskich pseudo BB. Temu produktowi blisko do ideału ale jednak to jeszcze nie to. Dlaczego? Nie pasuje mi jego konsystencja, raczej gęsty ale po nałożeniu na twarz dłużej pozostaje mokry i lepki. Poza tym krycie ma całkiem niezłe i nie znika po godzinie z twarzy. Nie zapchał mi nigdy porów także jak nie znajdę nigdy ideału na pewno do niego wrócę. Pełna recenzja -> Tutaj Może kupię ponownie.


Ciało


8. Balea kremowo-olejkowy żel pod prysznic. Produkty Balea są mi jeszcze nie do końca znane ale zdążyłam się z nimi polubić. Produkt ten bardzo dobrze myje ciało. Wytwarza się delikatna, kremowa piana, która otula naszą skórę. Nie wysuszył mi ani  nie podrażnił. Do tego ma przyjemny zapach. Recenzję znajdziecie -> Tutaj . Jeśli będę miała okazję, chętnie sięgnę ponownie.

9. Tiffi, nie będę się za bardzo na temat perfum rozpisywać, każdy nos lubi coś innego. Mają słodki delikatny zapach, który niestety nie utrzymuje się długo na ciele, a szkoda. Raczej nie kupię ponownie.


Paznokcie 


10. Isana zmywacz do paznokci wersja z acetonem. Zdecydowany ulubieniec pomimo zawartości acetonu. Radzi sobie z każdym lakierem, z kremami błyskawicznie, z brokatami trochę wolniej ale akurat tak jest w przypadku każdego produktu. Zawsze kupuję większą butelkę na promocji, starcza na prawdę na dłuższy okres czasu. Za jakiś czas mam nadzieję, że zbiorę się z napisaniem jego recenzji. Miałam również wersję bez acetonu ale gorzej wysuszała mi skórki, i pojawiał się na nich biały nalot. Zawsze po niego sięgam.

11. Diamentowa baza hean, kolejne miłe zaskoczenie. Szkoda tylko, że nie mam do niej dostępu stacjonarnie. Pozostaje mi zamawianie przez internet a jak wiadomo jednej odżywki się nie opłaca. Bardzo dobrze wpływa na płytkę, paznokcie są mocne, nie rozdwajają się. Nie zauważyłam również żadnych przebarwień. Więcej o niej znajdziecie -> Tutaj. Chętnie do niej wrócę.


To by było na tyle, jak widać powoli zużywam moje głównie włosowe zapasy. Jestem dumna zwłaszcza z 3 masek ! Teraz zostały mi już tylko dwie i to napoczęte ! Było to całkiem różnorodne denko, mam nadzieję że każde następne będzie równie pokaźne :)


Jak tam wasze zużycia? Lubicie widok pustych butelek czy raczej wolicie kupować nowe kosmetyki?

środa, 4 czerwca 2014

Zdenkowani kwiecień - maj #8

Coś ostatnio zużywanie kosmetyków idzie mi bardzo wolno. Być może dlatego, że mam już prawie same nowe i pełne produkty. Została mi tylko resztka jednej maski, poza nią same nowości. Zatem na pewno w najbliższym czasie na blogu będą pojawiać się raczej denka z dwóch/trzech miesięcy. Z okresu jednego miesiąca nie bardzo byłoby co pokazywać :)


Zużyłam tylko 8 produktów. Jednak zawsze to coś, jak zwykle dominują kosmetyki do włosów. W końcu tych włosomaniaczka ma zawsze najwięcej :D Usprawiedliwiam się tym faktem, że tylko maski Bioetika miałam resztkę. Reszta produktów była świeżo otwarta i zużyłam je sumiennie do samego końca.

Ciało


1. Joanna Naturia Peeling myjący z truskawką - po prostu go kocham ! Uwielbiam peelingi joanny są tanie, dostępne w różnych pojemnościach. Dodatkowo gama zapachów jest na tyle szeroka, że nawet wybredny nos powinien znaleźć zapach dla siebie. Pisałam recenzję gruszkowego dlatego też nie pisałam kolejny raz o truskawce gdyż różnią się tylko zapachem. Może nie jest to taka typowa truskawka, przypomina raczej landrynki. Jeśli chcecie poczytać o tych peelingach coś więcej zapraszam na post z recenzją -> KLIK . Oczywiście kupię ponownie !

2. Balea limonka i aloes żel pod prysznic - pisałam o nim całkiem niedawno. Żel pod prysznic jak żel. Nie zrobił na mnie większego wrażenia. Spełniał swoje funkcje, nie podrażnił mi skóry. Produkt strasznie wydajny ale niestety zapach nie przypadł mi do gustu. Więcej o nim -> TUTAJ. Nie skuszę się ponownie.

Włosy 


3. Joanna Naturia szampon z pokrzywą i zieloną herbatą - kolejny tani produkt joanny godny uwagi. Stosuję go raczej jako porządne oczyszczenie włosów. Składowo znajduje się w kategorii mocnych oczyszczających szamponów. Jednakże wiem, że niektórzy używają ich na co dzień i nic złego się nie dzieje. Wszystko zależy do kondycji i upodobań włosów. Brak w nim silikonów przez co zwłaszcza zniszczone włosy może niemiłosiernie plątać. Przy pierwszym dużym opakowaniu niestety czasem plątała ale teraz kiedy kondycja włosów jest niezła już jest ok. Wrócę do niego jeszcze nie raz.

4. Balea mango i aloes nawilżający szampon do włosów - również niedawno pojawiła się recenzja. Szampon z pewnością nie nawilża ale też nie podrażnił mi skalpu. Włosów nie przesuszył natomiast świetnie oczyszczał skalp. Przetłuszczanie pozostało w normie a mycie włosów umila nam przepiękny owocowy zapach. Najświeższa recenzja -> TUTAJNie wiem czy jeszcze kiedyś go kupię.


5. Alterra olejek do masażu migdały i papaja - to już kolejne zużyte przeze mnie opakowanie. Uwielbiam go za zapach skład i działanie. Co prawda używałam go tylko na włosy ale w tym przypadku sprawdzał się świetnie. Na pewno za jakiś czas do niego wrócę. Aktualnie testuję inną wersję. Recenzja już pojawiła się na blogu jakiś czas temu -> KLIKZ pewnością do niego wrócę.

6. Sesa ajuwerdyjski olejek do włosów - o tej pani także już pisałam. Zdecydowanie godna uwagi jeśli poszukujecie produktu, który wzmocni wam cebulki włosów. W moim przypadku  nie wzmógł przetłuszczania czego obawiałam się najbardziej przy nakładaniu na skalp. Piękny kadzidlany zapach <3 Więcej o niej -> TUTAJ Jeśli tylko dopadną mnie problemy  wypadaniem chętnie po niego sięgnę.


7. Balea odżywka z olejkiem arganowym - zakupiłam ją jakoś w grudniu i żałuję, że tyle czekała w kolejce na zużycie. Zdecydowanie przypadła do gustu moim wybrednym włosom. Po użyciu włosy były zdyscyplinowane, pełne blasku. W dotyku miękkie, dzięki niej nie miałam problemów z rozczesywaniem. Szkoda, że tak szybko się rozstałyśmy ! Jakiś czas temu pisałam recenzję -> KLIK. Na pewno do niej wrócę !

8. Bioetika nawilżająca maska do włosów - włosomaniaczy hit, oczywiście musiałam go przetestować. Nie żałuję, idealnie nawilżała włosy pomimo zawartości w składzie kokosu na który moje włosy różnie reagują. Zdecydowanie poprawia ich kondycję, pomimo że składowo jest ubogo takie połączenie mi odpowiada. Maska bardzo wydajna z lekką kemową konsystencją. Szkoda tylko, że jest tak ciężko dostępna stacjonarnie. Niestety w internecie bardzo łatwo naciąć się cenowo. Recenzja także pojawiła się na blogu -> TUTAJ. Jeśli spotkam ją stacjonarnie chętnie kupię ponownie.



Jak wyglądają wasze ostatnie zużycia? Idzie wam równie opornie jak mi? Czy może nie nadążacie z kupnem nowych kosmetyków? Mieliście któryś z tych produktów?

piątek, 28 marca 2014

Denko #7

O ile na początku roku miałam problemy ze zużywaniem kosmetyków tak w ciągu marca zużyłam całkiem sporo. Może to być dziwne ale mnie denka niezmiernie cieszą, zwłaszcza kiedy w kolejce stoi coś nowego do wypróbowania. W tym miesiącu miałam zdecydowanie więcej czasu dla siebie pomimo, powrotu na uczelnie. Plan z jednej strony jest całkiem ok maksymalnie 4 zajęcia w ciągu dnia w tym dwa wykłady. Z drugiej strony takie jeżdżenie na 3h człowieka dobija, gdyż mniej więcej tyle samo zajmuje oczekiwanie na pks i jazda nim. No nic koniec tego marudzenia mamy wiosnę ! Trzeba się cieszyć i radować :) Rozgadałam się, przejdźmy do denka :)


Twarz 


1.Eva Natura Herbal Garden Krem intensywnie nawilżający. Zdecydowanie stał się moim ulubieńcem jeśli chodzi o pielęgnację twarzy. Chciałam dokupić kolejne opakowanie ale niestety nie znalazłam ich w rossmannie, ani toniku z tej serii. Szkoda, nie wiem czemu z półek znika najczęściej to co dobre, a buble zalegają. Jeśli chodzi o działanie poziom nawilżenia był dla mnie idealny, równie dobrze sprawdzał się pod krem bb czy podkład. Lekki, nie pozostawiał tłustej warstwy. Niesamowicie wydajny używałam około 3 miesięcy. Jeśli jeszcze macie okazję go kupić, polecam warto wypróbować. Recenzja kremu już pojawiła się na blogu -> TUTAJ

2. Rival de Loop maska peelingująca z ekstraktem z aloesu i rumianku.  W tym przypadku nie było tak kolorowo. Szczerze mówiąc kupiłam ją z ciekawości, nigdy wcześniej nie miałam okazji używać maseczki, którą ściągamy a nie zmywamy. Niestety romans był krótki i przelotny. Co prawda nie podrażniła mi twarzy ale też nie zauważyłam żadnego dobroczynnego wpływu. Sama maseczka jest strasznie klejąca, i wydobycie z opakowania nie należy do najprostszych. Więcej informacji znajdziecie w -> TYM poście. 


Włosy


3. Speick natural równowaga & świeżość nawilżająca odżywka wzmacniająca. Odżywka całkiem przyjemna, jednak nie oczekujmy od niej dużego poziomu nawilżenia. W końcu jest przeznaczona do przetłuszczających się włosów. Dlatego też jest lekka o rzadkiej konsystencji. Nie obciążyła mi włosów, ani też nie dociążyła. Dla osób, które nie cierpią z powodu wiecznie puszących się włosów, powinna być idealna. Jeśli jesteście ciekawi czegoś więcej zapraszam -> TUTAJ

4. Garnier oleo repair odżywka do włosów suchych, przesuszonych, zniszczonych. Zdecydowanie mój włosowy hit, to już drugie opakowanie które na pewno nie jest ostatnim. Świetnie dociąża włosy, po użyciu stają się gładkie lśniące i przede wszystkim dociążone. Stosowałam ją zarówno jako d/s jak również jako odżywka przy olejowaniu. W obu przypadkach sprawdza się genialnie. Dzięki niej nawet nic nie robiący olej jest w stanie okiełznać moje włosy. Recenzja pojawiła się już jakiś czas temu, w ramach przypomnienia zajrzyjcie -> TUTAJ

5. Joanna Naturia odżywka bez spłukiwania do włosów przetłuszczających się i normalnych. Osławiona wśród włosomaniaczek seria odżywek b/s. Bardzo lekkie, chwalą je sobie zwłaszcza kręconowłose. U mnie jakoś nieszczególnie się sprawdzała, nakładałam ją głównie pod żel, wtedy było ok. Zdarzało się również normalnie jako b/s ale włosy reagowały puszeniem. Więcej znajdziecie -> TU


6. Receptury babuszki Agafii drożdżowa maseczka na porost włosów. Tej pani chyba również nie muszę nikomu przedstawiać. Podchodziłam do jej działania z małym dystansem. Jednak w rzeczywistości okazało się, że faktycznie jest niezła. Nie potrafię stwierdzić ile dokładnie urosły mi włosy. Pomimo tego widzę po baby hair, że całkiem sporo, jest ich coraz więcej i są coraz dłuższe. Dodatkowo ma przepiękny zapach maślanych ciasteczek ! Dla samego zapachu mogłabym jej używać :) Wiele więcej znajdziecie -> TU

7. Yves Rocher volume szampon do włosów cienkich. Kolejny włosowy hit, jest ich coraz więcej ! Świetnie oczyszcza skórę głowy nie wysuszając jej przy tym. Składowo jest prosty i konkretny. Włosy po użyciu nie są tępe i matowe. Na pewno do niego wrócę, po zużyciu dwóch opakowań zrobiłam włosom przerwę aby się nie przyzwyczaiły. Pełna recenzja w -> TYM poście.

8. Bingo Spa maska do włosów spirulina & keratyna. Jak to przy proteinach u mnie bywa, maska ta powodowała ogromny puch bez względu na pogodę i połączenia. Zużyłam ją z wielkim bólem, chyba moje włosy nie przepadają za keratyną zauważyłam, że odżywki z jej zawartością też mi nie służą. Maska strasznie wydajna i tania. Dostępna w sklepach internetowych ale i w tesco. Maski tej firmy polecane są przez wiele osób, sama chętnie sięgnę po inną wersję. Odczucia z nią związane -> TUTAJ


Ciało 


9. Mariza orzeźwiający żel pod prysznic z oliwą z oliwek i d-panthenolem. Pisałam o nim kilka dni temu, to mój pierwszy produkt z tej firmy. To już kolejny żel pod prysznic na którym się nie zawiodłam. Ma piękny orzeźwiający zapach, jest bardzo wydajny. Wytworzona piana w dotyku jest wręcz aksamitna. Nie wysuszył mi skóry, jestem jak najbardziej na tak. Więcej -> TU

10. Perfumy playboy play it pin up collection. Mają słodki zapach, uwielbiam takie, co prawda używam ich co jakiś czas. Aby nie było zbyt słodko :D Niestety owy zapach nie utrzymywał się zbyt długo na ciele a szkoda bo przypadł mi do gustu. Ze względu na trwałość raczej nie sięgną ponownie.


Nawet nie zauważyłam, że zużyłam równoe 10 produktów. Jestem z siebie dumna, to moje największe dotychczas denko! :d W kolejce stoją już kolejne produkty. Chociaż w przyszłym miesiącu nie będzie już tak owocnie, większość to nowe opakowania. To by było na tyle mam nadzieję, że was nie uśpiłam i ktoś dotrwał do końca :)


Jak tam wasze wiosenne denka? Zrobiłyście porządki i zużywałyście resztki czy nie zwracacie na to uwagi? Miałyście któryś z tych produktów?

sobota, 1 marca 2014

Pierwsze denko w 2014 roku.

W styczniu denka nie było, gdyż w  moim magicznym kartonie miałam niestety tylko dwa puste opakowania. Uczelnia pochłonęła mnie całkowicie i nie było za bardzo czasu dla samej siebie. Na szczęście luty był spokojniejszy i nadrobiłam braki, wykańczając kilka opakowań. Niby zwykłe "pustaki" a cieszą jeszcze bardziej niż nowe kosmetyki ;) Zebrała mi się mała gromadka a oto ona :


Ciało :


1. Farmona Sweet Secret Pierniczkowy peeling cukrowy do ciała. Kupiłam go w zestawie świątecznym o ile balsam i krem do rąk skradł me serce tak peeling niezbyt. Przez parafinę na początku składu, ogólnie w balsamach czy kremach do rąk nie jestem jej przeciwnikiem. Jednak mogłam się przekonać, że w peelingu już mi przeszkadza. To uczucie lekkiej tłustej warstwy na ciele strasznie mnie drażniło :/ Więcej na jego temat znajdziecie -> TUTAJ. Nie kupię ponownie.

2. Wellens & Beauty Kremowy żel pod prysznic wanilia i makadamia. Rossmann coraz bardziej mnie zaskakuje jeśli chodzi o żele pod prysznic. Po ostatnim ulubieńcu olejku pod prysznic : gruszka i melon , naszło mnie na zmiany tak też padło na wellnes & beauty, który stał się kolejnym ulubieńcem ! Ma piękny zapach, idealny dla fanów wanilli, konsystencja faktycznie jest kremowa. Nie wysusza skóry, wydajny i do tego świetna cena jak na żel pod prysznic ! Recenzja już pojawiła się na blogu -> TUTAJ . Wrócę do niego jeszcze nie raz.


Twarz :


3. Synergen Fruity Flirt żel do mycia twarzy ( cera mieszana ). Zużycie tego żelu zajęło mi sporo czasu. Mam do niego strasznie mieszane uczucia. Jeśli chodzi o oczyszczanie radzi sobie świetnie, niestety przy dłuższym regularnym stosowaniu zaczęłam odczuwać lekkie ściągnięcie i wysuszenie skóry. Co prawda znikało po nałożeniu kremu ale to chyba nie powinno tak działać. Konsystencja jest bardzo rzadka, wręcz ucieka nam między palcami. Plusem jest jednak cena jak na żel do twarzy i dostępność. Tak jak pisałam w recenzji, polecam osobom, które szukają porządnego oczyszczania twarzy w niskiej cenie i nie przeszkadza im lejąca konsystencja. Więcej na jego temat znajdziecie w tym -> POŚCIE. Nie kupię ponownie.

4. BeBeauty płyn micelarny. Chyba nie trzeba go nikomu przedstawiać, osławiony micel z biedronki. Zużyłam dwa opakowania, produkt godny polecenia jak na swoją cenę i przy tym jakość. Delikatnie oczyszcza twarz, nie wysusza, nie powoduje uczucie ściągnięcia. Jedyne do czego mogę się przyczepić to problem ze zmyciem tuszu do rzęs. Aktualnie naszła mnie chęć na zmiany i niebawem pokażę wam mojego nowego ulubieńca. Jeśli chcecie poczytać więcej na temat płynu BeBeauty zapraszam -> TUTAJ. Może kiedyś do niego wrócę.

5. Ziaja maseczka oczyszczająca z glinką szarą. Maseczki ziaji również są wszystkim doskonale znane. Często po nie sięgam, dostępne jest kilka wariantów. Ostatnio skusiłam się na tą z glinką szarą. Idealne dla osób, które lubią zmiany, takie opakowanie starcza na jakieś dwa razy. Nie podrażnia, nie wysusza, po zmyciu twarz jest delikatna, oczyszczona oraz jakby rozświetlona? Jestem jak najbardziej  na tak, chętnie do nich wracam. Na pewno kiedyś kupię ponownie.


Włosy :


6. Farmona Herbal Care Żeń-szeń. Resztka też odżywki zalegała mi od wakacji. Tak sobie leżała zapomniana, ostatnio robiąc porządki w kosmetykach wygrzebałam ją i wykończyłam ! Odżywka ma przyjemny skład, tak jak w nazwie ma ekstrakt z żeń-szenia, który ma za zadanie wzmocnić nasze włosy. Niestety nie stała się moim hitem, gdyż moje włosy różnie na nią reagowały raz blaskiem i zdyscyplinowaniem, a raz puchem i rozczochraniem. Świetnie radziła sobie nakładana przed myciem na olej, w takim zestawieniu włosy po umyciu były gładkie i pełne blasku. Po myciu bywało różnie ale ogólnie pozostawiła po sobie dobre wrażenie i kiedyś raczej kupię ponownie.

7. Babydream fur mama olejek do pielęgnacji ciała. Akurat nie stosowałam go do ciała, a na włosy. Spisał się u mnie o wiele lepiej niż niebieski Babydream. Nieźle radzi sobie solo, a jeszcze lepiej z dodatkiem odżywki. Jakoś nie miałam okazji stosować go na ciało, może innym razem przetestuję go pod tym kątem. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej na jego temat, zapraszam -> TUTAJ. Aktualnie denkuje inne olejki ale do tego na pewno wrócę !

8. Yves Rocher odżywka odbudowująca z olejkiem jojoba. Nie wiem dlaczego ale moje włosy na większość odżywek przy pierwszym, drugim użyciu niezbyt dobrze reagują. Kiedy zaczynam używać jej regularnie wtedy czesto okazuję się, że odżywka jest świetna ! Tak też było w tym przypadku ! Przy kilku pierwszych użyciach jak to mówią szału nie było. Brnęłam z nią dalej po wyboistej drodze pielęgnacji mych niesfornych włosów. Okazało się, że jest cudowna ! Po użyciu włosy są gładkie, odpowiednio dociążone, lśniące, a puchu brak ! Ma delikatny zapach, i kremową konsystencję, bardzo łatwo rozprowadza się na włosach. Pojawiła się już jej recenzja -> TUTAJ. Na pewno kupię ponownie !


To by było na tyle jeśli chodzi o moje pierwsze zużycia. Miałyście któryś z tych produktów? Jakie są wasze wrażenia? Jak z waszymi zużyciami w tym roku? Denkujecie czy kupujecie? ;)

środa, 1 stycznia 2014

Denko grudzień

Kolejny rok dobiegł końca, właśnie powitaliśmy nowy. Czy będzie lepszy? Czas pokaże, nie ma co się martwić na zapas ;) Dziś mam dla was skromne grudniowe denko. Oczywiście pomimo kilku produktów, cieszę się, że udaje mi się zużyć to co sobie zaplanuje. Dlatego w pierwszej kolejności zawsze idą produkty, które są napoczęte lub zostało ich na kilka użyć. Wcześniej zalegało mi dużo odżywek, których była np połowa opakowania teraz nie mam takiej ani jednej :)


Jak to u włosomaniaczki bywa zawsze, najwięcej zużywam produktów włosowych ;)

Włosy 

1. Szampon przeciwłupieżowy head&shoulders codzienna pielęgnacja. Co prawda łupieżu nie miałam ale pomógł mi w "spraniu" koloru. Niestety dwa miesiące temu zaliczyłam nieudane farbowanie palette, byłam sceptycznie nastawiona ale kilka osób namiętnie polecało. Już nigdy po nią nie sięgnę średni blond wyszedł dosłownie czarny. Na szczęście powoli się wymywał, co kilka myć używałam właśnie tego szamponu. Nie podrażnił, nie wysuszył. Włosy były oczyszczone, lekkie. Był bardzo wydajny, dodatkowo myje włosy metodą kubeczkową. Chociaż co każde mycie lepiej go nie stosować, gdyż należy do mocnych szamponów i z biegiem czasu może przesuszyć włosy. Jeśli kiedyś będę potrzebować kupię na pewno.

2. Szampon Yves Rocher Volume : Szampon zwiększający objętość. Co prawda nie kupiłam go dla zwiększania objętości, w cuda nie wierzę. Jednak poszukuję idealnego szamponu na co dzień. Łagodne myjadła się nie sprawdzają, gdyż przy regularnym stosowaniu na drugi dzień od mycia swędzi mnie skalp. Szampon YR ładnie oczyszcza, ma delikatny kwiatowy zapach. Nie podrażnia nie wysusza, a najważniejsze na drugi dzień nie swędzi mnie skalp. Kilka dni temu napoczęłam drugie opakowanie. Na pewno poświęcę mu osobny post z recenzją. Na pewno kupię ponownie.


3. Alterra granat i aloes - odżywka. Bardzo przyjemna odżywka, treściwa gęsta. Świetnie nawilża włosy, ma przyjemny skład. Zużyłam już drugie opakowanie i na pewno nie będzie ono ostatnim. Napisała recenzję odżywki i maski z tej serii, porównując je jednocześnie -> KLIK ! Na pewno kupię ponownie nie jeden raz.

4. Receptury Babuszki Agafii olejek do włosów wzacniający. Przyejmny olejek, jednak stosowany solo nie robił efektu wow. W połączeniu z odżywką dawał świetne efekty, włosy były miękkie, sypkie, lśniące. Łatwo się układały i przede wszystkim nie puszyły, dodatkowo wpłynął na kolor włosów, gdyż zawiera na drugim miejscu w składzie rumianek. Dlatego zanim zdecydujecie się na kupno pomyślcie, czy chcecie zmieniać kolor :) Recenzja kilka dni temu pojawiła się na blogu -> KLIK !  Może kiedyś kupię ponownie.

Ciało

5. Joanna Naturia Peeling myjący. Zakochałam się w tych peelingach, mają piękne zapachy i świetne działania. Skóra jest oczyszczona ale nie przesuszona. Delikatna i gładka, aż chce się jej dotykać. Mają niskie ceny i są wydajne. Recenzja pojawiła się już na blogu -> KLIK.  W domu mam jeszcze dwa kolejne zapachy. Na pewno kupię ponownie i to nie jeden raz.

6. Joanna Sensual plastry do depilacji ciała z woskiem. Na początku wspomnę, że nie używam ich do ciała, tylko do tzw. wąsika. Plastry przeznaczone do twarzy często zostawiały sporo włosków i zabieg trzeba było powtarzać. W tym przypadku jest zupełnie inaczej, jedna aplikacja pozbawi na całości. Do opakowania dołączona jest łagodząca oliwka. Często po wchłonięciu się oliwki nakładam grubszą warstwę zwykłej nivei i nie mam podrażnień. Przy moim używaniu plastry są na prawdę wydajne używam ich przez kilka miesięcy. Kupiłam już kolejne opakowanie. Kupię jeszcze nie raz.


Jak wyglądają wasze zużycia grudniowe? Miałyście któryś z produktów? Jakie są wasze wrażenia? Lubicie denka?

piątek, 29 listopada 2013

Listopadowe denko.

Mamy już koniec listopada ale ten czas leci! Zaczyna się gorący okres przygotować do świąt, a tak na prawdę nim się obejrzymy będziemy już po nich. W listopadzie miałam trochę czasu dla siebie, dzięki dwóm dłuższym weekendom, niestety końcówka już jest trochę bardziej intensywna. Zapisałam się dodatkowo na kurs ale na szczęście pod koniec przyszłego tygodnia już go skończę.
Dzisiaj mam dla was listopadowe denko, może nie jest ogromne ale cieszy mnie każde puste opakowanie. Tym razem misz - masz trochę produktów do ciała, włosów i paznokci.



Ciało


BeBeauty Happy Moments kremowy żel pod prysznic. bardzo przyjemny produkt. Tak jak obiecuje producent jego konsystencja jest kremowa, otula nasze ciało, aż chce się go używać. Bardzo wydajny, dodatkowo kusi nas cena i dostępność. Szkoda tylko, że gama zapachowa jest trochę wąska. Recenzja -> KLIK ! . Na pewno kupię ponownie.

Isana Olejek pod prysznic melon i gruszka. Zwabił mnie przede wszystkim jego zapach, na szczęście nie zawiódł mnie jeśli chodzi o działanie. Tylko nie wiem czemu producent pisze, że jest to olejek. Konsystencja jest typowo żelowa z mnóstwem małych perełek, w których znajduje się olejek. Po roztarciu w dłoniach produkt staje się kremowy, zapach utrzymuje się długi czas. Recenzja -> KLIK ! . Na pewno kupię ponownie.


Twarz


BeBeuaty płyn micelarny do demakijażu i tonizacji okolic oczu. Tego"pana" chyba nie muszę nikomu przedstawiać, zna go cała blogosfera. Delikatny dla cery, nie podrażnia, miło się go używa. Bardzo wydajny, niestety średnio radzi sobie np z tuszem do rzęs. Pomimo wszystko jest to na prawdę bardzo przyjemny produkt w świetnej cenie. Recenzja już pojawiła się na blogu ->  KLIK ! . Mam jeszcze jedno opakowanie ale chętnie do niego wrócę.


Włosy


Biovax intensywnie regenerująca maseczka naturalne oleje. Mam strasznie mieszane uczucia co do tej maski. Włosy po użyciu są miękkie, delikatne pięknie błyszczą ale niestety moje włosy puszy. Natknęłam się na kilka opinii o niej i zauważyłam że puszy głównie osoby średnio / wysokoporowate, być może to przez ten kokos. Nie mam pojęcia. Maska jest wydajna polecam zacząć od próbki, zanim się kupi pełnowymiarowy produkt. Recenzja już pojawiła się na blogu -> KLIK !  Nie kupię ponownie.

Biovax intensywnie regenerująca maseczka do włosów suchych i zniszczonych. Tym razem zdecydowałam się najpierw na próbkę, starczyło mi jej na dwa użycia. Trzymałam ją dłużej pod czepkiem. Niestety nie zdecyduję się na produkt pełnowymiarowy gdyż jak to mówią szału nie zrobiła. Włosy były niedociążone, jakbym zupełnie nic z nimi nie zrobiła po myciu. Szkoda, gdyż słyszałam wiele dobrych opinii na temat produktów biovax, może trafię w końcu na wersję, którą polubią moje włosy. Nie kupię ponownie.


Paznokcie 


Isana zmywacz do paznokci. Jestem na tak ! Nie wysusza płytki, skórki również są w idealnym stanie. Paznokcie się nie rozdwajają. Radzi sobie z każdym lakierem, nawet brokatowymi topami. Dodatkowo jest bardzo wydajny, i w niezłej cenie. Polecam każdemu, dostępna jest również mniejsza wersja 125ml warto zacząć od niej testowanie. Kiedy już zauważycie, że produkt wam pasuje cenowo bardziej się opłaca kupić większe opakowanie. Na blogu jeszcze nie ma recenzji ale postaram się ją jak najszybciej napisać, gdyż jest wart uwagi. Kupię ponownie jeszcze nie raz.

To by było na tyle. Jakie są wasze listopadowe zużycia? Lubicie denka? Znacie któryś z wyżej opisanych produktów? Może polecacie jakąś wersję maski biovax, która pasuje włosom średnioporowatym? 

niedziela, 27 października 2013

Denko październik + kilka mini recenzji.

Jak ten czas leci, już końcówka października, zaraz listopad i Wszystkich Świętych, a później to już w telewizji ujrzymy zapowiedź zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Osobiście już wyczekuje wiosny, należę do osób ciepłolubnych. Zima jest dla mnie prawdziwą katorgą, dodatkowo obrzydza mi ją co dzienne poruszanie się PKSami, zatem wychodzę rano ciemno wracam ciemno w dodatkowo strasznie zimno. Trochę myślami odbiegłam od tematu postu ale już wracam. Moje październikowe zużycia nie są ogromne, a kosz zaliczyły głównie produkty włosowe.


Jak widać na "załączonym obrazku" nie jest tego dużo ale pomimo wszystko jestem zadowolona, że udało mi się zużyć tzw. zalegające resztki. Mam sporo nowych produktów zatem ich zużycie mi trochę zajmie. Wróćmy jednak do tematu październikowego denka.


1. Alterra szampon kofeina i biotyna - przyjemny szampon, z przyjemnym składem ale uwaga, szampony alterry wcale nie należą do łagodnych. Producent mówi, że jest przeznaczony do włosów osłabionych i przerzedzających się, ja takich nie mam ale wątpię, żeby szampon nam pomagał. Jego główne zadanie ot mycie i tutaj się sprawdza. Dobrze się pieni, nie plącze włosów ale też nie czuć na nich żadnego filtru. Gęsty, bezbarwny, bardzo wydajny zwłaszcza jeśli włosy myje się metodą kubeczkową. Dostępny w rossmannie, cena regularna to około 10zł, trochę dużo jak na taką pojemność ale bardzo często są w promocji ostatnio kosztowały poniżej 6zł więc opłacało się kupić. 
Może kupię ponownie .


2. Garnier oleo repair odżywka d/s -  mój pierwszy odżywkowy hit i niezbędnik w mojej włosowej pielęgnacji. Przyjemny skład i oszołamiający efekt, ujarzmia nawet moje niesforne fale. Włosy od razu po użyciu stają się miękkie, gładkie, wyczuwalny filtr ochronny. Nałożony zbyt blisko skalpu może obciążać ale to jego jedyna wada, której bardzo łatwo można się pozbyć wystarczy odżywkę rozprowadzić centymetr niżej. Jeśli chciałybyście się dowiedzieć czegoś więcej to zapraszam na jej recenzję -> KLIK !
Na pewno kupię ponownie ( już kupiłam ) .


3. Dabur Amla - do włosów ciemnych, zdecydowanie nie. Skusiłam się na nią gdyż miała wiele pochlebnych opinii, jednak rozczarowałam się już po pierwszym użyciu. Przede wszystkim skład, pierwszym i głównym składnikiem jest parafina, której nie zmyjemy żadnym łagodnym szamponem. Co po olejowaniu daje nam niezbyt przyjemny efekt niedomytych włosów. Po drugie działanie, nie zauważyłam żadnego większego wpływu na kondycję moich włosów. Dodatkowo zapach, dla mnie jest strasznie uciążliwy i niezbyt przyjemny. Po więcej informacji zapraszam tutaj ->  KLIK ! . 
Na pewno nie kupię ponownie.


4. Green Pharmacy olejek łopianowy ze skrzypem - mamy dostępnych kilka wersji olejku GP, akurat ten ma przeciwdziałać wypadaniu włosów. Jednak, ostatecznie bałam się go nałożyć na skalp, gdyż nakładanie oleju na skalp często kończy się wzmożonym wypadaniem, jakoś nie mogę się przemóc, zawsze nakładam olej około centymetr od skóry głowy. Ten olejek służył mi jako dodatek do miksów, zarówno olejowych jak i olej+maska. Sam ziołowy olejek może wysuszać nam włosy dlatego nie stosowałam go solo. Używałam go również do olejowania paznokci, tutaj sprawdził się wyśmienicie, paznokcie widocznie się wzmocniły. 
Nie wiem, czy kupię ponownie.


5. Nivea All-In-1, żel-peeling-maska - produkty nivei mają swoich miłośników oraz wrogów. Ten produkt kupiłam, kiedy miałam problemy z czołem, tzn pod skórą wyczuwałam takie drobne krostki, z którymi nic nie dało się zrobić. Zlikwidował je dopiero ten produkt. Stosowany codziennie do oczyszczania skóry raczej nie jest zbyt dobry. Jego recenzja także pojawiła się już na blogu -> KLIK ! . 
Na dzień dzisiejszy nie kupię ponownie.

Jak tam wasze październikowe zużycia? Lubicie denka? Miałyście któryś z tych produktów?

sobota, 28 września 2013

Denko wrzesień + kilka mini recenzji

Nieubłagalnie zbliża się koniec września, czyli koniec wakacji w przypadku studentów. Udało mi się zużyć kilka produktów, jak na mnie wręcz dużo. Przypuszczam, że w październiku będzie ich o wiele mniej, uczelnia mnie pochłonie, a w domu pewnie będę głównie tylko spać.


Na zdjęcie nie załapała się maska Stapiz Sleek Line, której recenzja już pojawiła się na blogu. Tam już napisałam że jest ona moim hitem. Będąć ostatnio w drogerii wybrałam znów 250ml wersję stapiza, nie wyobrażam sobie pielęgnacji włosów bez niej. Do tej pory tylko ona jest w stanie je okiełznać. Recenzja : KLIK !



Ciało :


Krem do ciała Isana z masłem shea i kakao.  Recenzja tego produktu już pojawiła się na blogu. Świetnie nawilża ciało dodatkowo aplikację umila nam przepiękny słodki zapach, aż chciałoby się go zjeść. Dzięki niemu nie borykam się już z problemem suchej skóry na łokciach. Można go używać także do kremowania włosów. Jeśli jesteście ciekawi tego produktu odsyłam was do recenzji : KLIK !  Na pewno kupię ponownie jeszcze nie raz.

Eveline krem do depilacji skóry wrażliwej. Mam mieszane uczucia co do tego produktu. Faktycznie jeśli rozprowadzimy produkt równomiernie, łatwo możemy pozbyć się nawet najtwardszych włosków. Jednak odpycha mnie drapiąca szpatułka, zapach palonych włosów i średnia wydajność. Recenzja także na blogu : KLIK !  Nie kupię ponownie.



Produkty myjące :


Szampon Alterra Papaja i bambus. Jeden z moich ulubieńców, zużyłam już trzecie opakowanie. Ostatnio przy okazji promocji na te szampony kupiłam cztery inne wersje. Dwie już miałam okazję wypróbować ( granat i aoles, migdały i jojoba ) i szczerze mówiąc na razie nic go nie pobiło. Kosztuje prawie 10 zł ale ja zawsze kupuję je w promocji, dodatkowo myję włosy metodą kubeczkową dzięki temu mam już pianę oraz zużywam o połowę mniej szamponu niż przy normalnym myciu. Szampon fajnie oczyszczał, nie plątał włosów, ma piękny zapach. Przyjazny składowo nie ma w nim silikonów ale nie należy on też do tych najłagodniejszych. Kupię ponownie.

Babydream kremowy płyn do kąpieli i pod prysznic z wyciągiem z aloesu. Nie przekonał mnie ten produkt, musiałam zużyć do mycia pędzli. Plątał włosy ale akurat to jest cecha charakterystyczna tej niebieskiej linii BD, odżywka załatwia sprawę splątanych włosów. Ma dziwny zapach, w opakowaniu jest tzw niekapek ale przez kremową konsystencję produkt strasznie się ciągnie nawet kiedy przestaniemy go wyciskać, brudzi zatyczkę i wszystko się klei. Na pewno nie kupię ponownie.



 Odżywianie , stylizacja :


Odżywka Garnier olejek z awokado i masło karite. Mój ulubieniec jeśli chodzi o odżywianie. Ma dosyć bogaty skład jak na odżywkę. Zatem niektórych może obciążać, można jej używać jako maskę trzymając dłużej, jako bazę pod olej. W każdym przypadku ma bardzo fajne działanie. Jest polecana każdej początkującej włosomaniaczce. Także pojawiła się już na blogu : KLIK !  Na pewno kupię jeszcze nie raz.

Olej kokosowy nierafinowany. Polecam wielbicielkom zapachu wiórek kokosowych. Piękny naturalny zapach, skład to czysty olej kokosowy, samo dobro. Używałam do włosów i suchych skórek paznokci w obu przypadkach radził sobie świetnie. Po więcej informacji zapraszam tutaj : KLIK ! . Aktualnie mam dwa inne w domu ale możliwe, że kupię go ponownie.

Isana żel do włosów męski. Mój ukochany stylizator, oczywiście kiedy znalazłam produkt w tej kategorii idealny, postanowiono zmienić skład dodając m.in. alkohol przez co używanie jego to regularne wysuszanie włosów. Została mi połówka kolejnego opakowania ale we wrześniu przez akcję olejowania porzuciłam stylizację, dodatkowo nie mam już sprawdzonego stylizatora, a próbowałam już pięciu innych. Zatem teraz noszę się na prosto, bądź koczek na noc. Chętnie kupiłabym ponownie ale po zmianie składu jest to niemożliwe.


Zapach :


La Rive Sweet Rose, te perfumy towarzyszyły mi przez ostatnie trzy lata, nie pamiętam nawet ile buteleczek zdążyłam zużyć. Kocham je za zapach i jego trwałość. Dodatkowym plusem cena około 20 zł możemy otrzymać jakościowo bardzo fajne perfumy których zapach trzyma się od rana do wieczora. Na ubraniach pozostaje nawet do kolejnego prania. Kupię ponownie i to nie raz.


Jak wyglądają wasze wrześniowe zużycia? Miałyście, któryś z tych produktów? Lubicie denka?

sobota, 31 sierpnia 2013

Pierwsze denko - sierpień 2013

Jak widać w tytule postanowiłam zorganizować sobie denko. Często widywałam je na innych blogach, to jest na prawdę fajny a przede wszystkim skuteczny sposób na wykończenie zalegających nam kosmetyków. Mam bardzo dużo tzw "resztek" czy to odżywek czy kremów. Zatem zmobilizowałam swoje siły, na początku sierpnia mniej więcej sobie postanowiłam co chcę zużyć w pierwszej kolejności i tak oto postało moje pierwsze denko, z którego na prawdę się cieszę.



Na zdjęcie niestety nie załapał się tusz, który skończył się na początku sierpnia, z rozpędu wyrzuciłam go do kosza.


Wiem, miało nie być już rewolucji na mojej głowie i zabaw z rozjaśnianiem. Niestety nie miałam wyjścia, dół był cały czas prawie czarny. Wybrałam w drogerii ten rozjaśniacz gdyż jako jedyny dostępny rozjaśniał tylko o 4 tony, a nie o 8. Wybrałam mniejsze zło. Szczerze mówiąc, obawiałam się kondycji włosów. Okazało się, że nie miałam czego, a kolor już mniej więcej się zrównał, przede wszystkim nie mam już ciemnej grzywki i pasm przy twarzy. Więcej o tym produkcie napiszę niebawem. Na razie mogę powiedzieć tyle, że jeśli miałabym w planach kiedyś rozjaśnianie to sięgnęłabym po ten produkt ponownie.


Zużyłam również peeling joanny, o którym pisałam tutaj . Nie mam nic więcej do dodania, wszystko już napisałam w recenzji. W kolejce stoją dwie miniaturki peelingów ale po ten w przyszłości chętnie sięgnę ponownie.
Dalej mamy już zużycia typowo włosowe, gdyż tych produktów mam sporo nieskończonych. Na pierwszy ogień poszedł szampon garnier fruity passion. Szczerze mówiąc nigdy w życiu nie miałam tak fajnego szamponu. Pewnie myślicie dlaczego? Przecież on ma tylko myć. Ten ma olejki w składzie co sprawia, że włosy nie są splątane, a pokryte delikatnym filtrem ochronnym, który czuć podczas spłukiwania. Dodatkowo nieziemski zapach i wydajność. Czego chcieć więcej, dla mnie jest bezkonkurencyjny. Teraz mam inny ale do tego na pewno wrócę jeszcze nie raz.


Maska alterry pisałam o niej w tym poście . Przy okazji porównania jej do odżywki, jeśli interesuję was moja opinia to zapraszam. Na pewno nie kupię jej ponownie .
Olejek Babydream, to moje drugie opakowanie wersji miniaturowej. Pomimo zużycia dwóch tych opakowań, nie zrobił na moich włosach efektu wow. Więcej na jego temat napiszę niebawem. Teraz powiem tylko tyle, że raczej nie kupię ponownie

Jak już wspomniałam wyżej na zdjęcie nie załapała się maskara LOVELY, CURLING PUMP UP MASCARA. O niej także już pojawiła się recenzja . Gorąco ją polecam, jest tania, daje na rzęsach piękny efekt. Nie osypuje się, nie tworzy efektu pandy. Aktualnie zaczęłam drugie opakowanie, raczej szybko się z nią nie rozstanę chyba, że będę chciała poeksperymentować z nowościami. Na pewno kupię ponownie.

Miałyście któryś z wyżej przedstawionych produktów? Stosujecie projekt denko?