Do opakowania dołączona jest "ulotka" , w której znajdziemy kilka informacji na temat glinki :
"Glinka Czarna z Morza Martwego to "drugie" bogactwo zaraz po minerałach z Morza Martwego. Unikalny kompleks minerałów zawarty w czarnej glince, dzięki właściwościom antysceptycznym, oczyszczającym, przeciwzapalnym i regenerującym stosowany jest przy leczeniu trądziku. Substancje mineralne regulują procesy wymiany zachodzące w skórze, zwiększając jej stopień nawilżenia, wzmacniając ściany komórkowe, chroniąc skórę przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych."
W opakowaniu poza wyżej wspomniana ulotką znajdziemy dwa woreczki z glinką. Sposób zapakowania i podzielenie na dwie mniejsze partie czarnego proszku na plus ! Jednak używanie glinki z takiego woreczka może być niewygodne, dlatego polecam przesypanie sobie jej do jakiegoś zakręcanego pojemniczka. O wiele łatwiej wtedy wysypać sobie odpowiednią ilość na talerzyk. Znalazłam słoiczek po masce do twarzy i od razu przesypałam zawartość jednego woreczka, drugi niebawem poleci do jednej szczęściary :)
Tak oto prezentuje się nasza glinka :
Należy wspomnieć o sposobie użycia. Glinkę należy rozrobić z letnią wodą w ceramicznym lub plastikowym naczyniu do uzyskania konsystencji gęstej śmietany. Teraz bardzo ważna informacja, mianowicie długość trzymania naszej maseczki. Producent zaleca od 5 do 15 minut. Polecam jednak przy pierwszym stosowaniu trzymać 5 minut, później jeśli nie wystąpią podrażnienia możecie stopniowo sobie wydłużać czas, dostosowując do wymagań waszej cery. Zmywamy również letnią wodą, kiedy glinka przysycha stawia lekki opór podczas zmywania.
Tak się prezentuje mój maseczkowy zestaw :
Glinkę zawsze rozrabiam na talerzyku, gdyż łatwiej mi go później umyć. Nie wolno do glinki stosować metalowych rzeczy, żadnych metalowych łyżeczek ! Glinka po zetknięciu z metalem traci swoje drogocenne właściwości ! Dlatego polecam plastikową łyżeczkę lub jak widzicie ja używam pędzelka. Co prawda mój pędzelek był przeznaczony do podkładu ale nie polubiłam się z takim sposobem nakładania więc przejęłam go do maseczek. Początkowo wodę wlewałam do plastikowego opakowania po serku homogenizowanym, łatwiej mi było wylać odpowiednią ilość. Teraz już robię to na oko :)
Na koniec najważniejsze czyli działanie ! Najczęściej stosowałam ją na nos i brodę ale też zdarzało się nakładać na twarz. Cera po jej użyciu jest świetnie oczyszczona, gładka. Widoczne jest odżywienie oraz wyrównanie kolorytu. ALE jak wcześniej już pisałam, musicie dostosować sobie odpowiedni czas trzymania. Raz zdarzyło mi się przedobrzyć, i kiedy zmyłam glinkę po 15 minutach, moim oczom ukazały się zaczerwienione polika. Na szczęście po nałożeniu kremu i odczekaniu około dwóch godzin zaczerwienienie zeszło :) Co do wpływu na trądzik, niestety się nie wypowiem gdyż nie mam. Natomiast jeśli chodzi o zaskórniki, przy regularnym stosowaniu zdecydowanie je rozjaśnia i zmniejsza ! Przy kolejnych użyciach mój nos wygląda lepiej. Mam nadzieję, że uda mi się je jeszcze bardziej zmniejszyć :)
Znacie glinki? Lubicie? Jakie są wasze ulubione maseczki? Macie jakieś sprawdzone patenty na zaskórniki?