Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Produkty do włosów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Produkty do włosów. Pokaż wszystkie posty

sobota, 11 lipca 2015

Kallos Keratin jak proteiny przyjęły moje włosy?

Ostatnio jest mnie tu mniej, gdyż udało mi się załapać na wakacje do pracy. Także same rozumiecie, doba skurczyła się niesamowicie. Nawet nie wiem kiedy minęły ostatnie dwa tygodnie. Pod koniec czerwca również się broniłam, udało się na 5! Także sporo zmian ale nie zamierzam porzucać bloga, gdyż w wirtualnym świecie poznałam kilka dobrych duszyczek i mam zamiar co jakiś czas do nich zaglądać.
Przechodząc do sedna postu, postanowiłam przywrócić blogu również stronę beauty. Ostatnio zdominowały go zdecydowanie paznokcie. Mam nadzieję, że równie chętnie zapoznacie się z moimi recenzjami. Z proteinami w mej włosowej diecie raczej uważam. Używam ich maksymalnie raz w tygodniu czasem nawet raz na dwa tygodnie.Niestety większość odżywek czy masek z dodatkiem protein powoduje u mnie ogromny puch. Wyjątkiem jest maska stapiz sleek line z jedwabiem. Dlatego też, ucieszyłam się gdy w hebe zebaczyłam keratynową maskę kallosa w mniejszej pojemności. Wcześniej miałam już dwa produkty z dodatkiem keratyny, które również nie współpracowały z moimi włosami. Jak sprawdził się więc Kallos Keratin?


Maska stanadrowo zamknięta w plastikowym tym razem mniejszym słoiczku. Maska jest gęściejsza niż poprzednio recenzowana wersja banana. Zapach, hmm.. na prawde ciężko go określić. Dość świeży niezbyt intensywny. Jakby świeżo zrobione pranie? :D Ogólnie przypadł mi do gustu. 

Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolized Milk Protein, Hydrolyzed Keratin, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Perfumy, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone

Jak widać w składzie poza tytułową keratyną znajdziemy również mleczne proteiny. Spotkałam się z opinią, iż małe pojemności czasem mają troszkę zmieniony skład. Jednakże porównałam swoją z pełnowymiarową litrową i skład jest identyczny.


Działanie ! Według producenta zadaniem maski jest odżywienie, nabłyszczenie, ułatwienie rozczesywania oraz nabłyszczenie włosów. Obecnie maski zostało mi na dosłownie 2 użycia, zdjęcia robiłam póki jeszcze pogoda dopisywała. Kolejna propozycja Kallosa, która mnie mile zaskoczyła ! Włosy po użyciu wcale nie są spuszone, baa zdyscyplinowane nawet gdy za oknem szaro-bura aura. Ułatwia rozczesywanie i sprawia, że włosy stają się niesamowicie miękkie. Równie dobrze sprawdzała się używana na olej przed myciem. Po umyciu włosy były jeszcze bardziej zdyscyplinowane i ładnie się układały. Jak widać obietnice producenta w moim przypadku się spełniły. Ogólnie polecam wypróbować, gdyż wcześniej miałam inny produkt z keratyną i moje włosy zareagowały na niego ogromnym puchem. A tu proszę ! Cena małej maski waha się w granicach 5-6zł duże kosztują około 10-11zł. Można je dostać stacjonarnie np w hebe i wielu innych miejscach w sieci np allegro, topdrogeria.pl


Znacie maski kallos? Która jest waszym faworytem?

niedziela, 28 czerwca 2015

Kallos Banana hit czy kit wg włosów mych?

Jakiś czas temu Kallos zaszalał z nowościami i wprowadził kilka masek. Do tej pory zazwyczaj kupowałam odżywki w pojemnościach około 200-300ml, oczywiście mają poręczniejsze opakowania ale również i o wiele wyższą cenę. Po przeczytaniu wielu pochelbnych jak i tych negatywnych opinii postanowiłam jednak spróbować. Stwierdziłam, że jeśli się nie sprawdzi pójdzie jako podkład do olejowania. W tej roli każda odżwyka się w moim przypadku sprawdza. Litr to nie mało, kiedy ujrzałam ten słój pierwsza myśl: matko kochana kiedy ja to zużyje! No cóż, minęły jakieś 2,5 miesiąca a zostało mi jej na jakieś 3-4 użycia. Także nie zajęło mi to wcale tak dużo czasu. Maski kallos należą do tych lżejszych masek dlatego banana stosowałam jako odżywka d/s czasami również do olejowania. Jak się sprawdziła? Zapraszam dalej :)


Maska zamknięta jest w typowym dla kallosa plastikowym litrowym słoju. W kolorze żółtym co by kojarzłyo się nam z bananmi. Niestety z nimi ma niewiele wspólnego. Jak zobaczycie poniżej na zdjęciu składu nie ma tam żadnego banana. Jeśli chodzi o zapach przypomina raczej bananowe cukierki, intensywny ale niezbyt naturalny. Nie utrzymuje się po umyciu na włosach zatem nie stanowi to dla mnie problemu. 


Jak już pisałam wyżej maska należy do tych lekkich. Tytułowego banana nie ma ale jest bardzo wartościowa oliwa z oliwek na 4 miejscu zaraz za nią perfum więc ilość reszty składników jest śladowa. Maska jest koloru białego i ma dość rzadką konsystencję. Jako, że nabieramy ją palcami lepiej brać mniejszą ilość gdyż może nam po prostu spłynąć z dłoni zanim wyląduje na włosach.


Działanie ! Dla przypomnienia jestem posiadaczka średniej długości falowanych włosów, przez wiele lat farbowanych, o średniej porowatości. Nie oczekiwałam cudów szczerze mówiąc, a zostałam mile zaskoczona ! Przy pierwszym użyciu faktycznie nie zauważyłam niczego szczególnego ale po dłuższym stosowaniu owszem. Włosy były miękkie i bardziej sypie. Co najważniejsze nabrały blasku ! Tylko falowane mnie zrozumieją, w naszym przypadku nawet najzdrowsze włosy nie będą miały tak olśniewającego blasku jak włosy proste o niskiej porowatości. Ostatnio wybrałam się na podcięcie końcówek i fryzjerka (do której chodzę od 2 lat) pierwszy raz pochwaliła moje włosy i pytała co z nimi zrobiłam. Jak  na moje oko to właśnie zasługa tej maski, gdyż olejowanie ostatnio zaniedbałam a po każdym myciu używałam właśnie kallosa banana. Warto jej spróbować gdyż litrowa maska kosztuje nas 10-11zł ! Można ją dostać stacjonarnie np w hebe, w interneie na allegro czy w topdrogeria.pl . Sama jak tylko całkowicie ją wykończę zamawiam kolejny słoik ! 



Znacie maski kallos? Macie wśród nich swoich ulubieńców?

czwartek, 26 lutego 2015

Kompaktowa Tangle Teezer - czy warto?

Niestety matka natura obdarzyła mnie raczej cienkimi i strasznie plątającymi się włosami. Do dziś pamiętam kiedy fryzjerka tworzyła fryzurę komunijną na mej głowie. Tradycyjnie miałam włosy do pasa, a więc piękne długie loki do białego wianuszka. No a żeby loki lepiej się trzymały trzeba włosy przed nawinięciem na wałek zwilżyć. Tu w moim przypadku staje się tragedia moje włosy mokre / wilgotne plączą się jeszcze bardziej, a pani jeszcze używała drobnego grzebienia. Głowa mnie boli na samą myśl :D Z biegiem lat długość włosów i fryzury się zmieniały ale plątanie towarzyszy mi do dzisiejszego dnia. Dlatego też kiedy tylko usłyszałam o cudownej szczotce Tangle Teezer postanowiłam ją kupić. Cena trochę przerażała no ale w końcu odłożyłam sobie odpowiednią kwotę i zamówiłam wersję kompatkową. W maju miną 3 lata odkąd moja TT jest ze mną i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie życia bez niej !


Szczotka wykonana jest z plastiku, lekka i poręczna. Ząbki jedni sobie je chwalą inni nie zaraz napiszę dlaczego. Mamy dwie wysokości ząbków jedne dłuższe, drugie mniej więcej o połowe krótsze. Ułożone są szeregami naprzemiennie. Raz dłuższe, później krótsze, wybaczcie ale nie będę liczyć ile ich jest ;) Ząbki są dość elastyczne, łatwo się wyginają i suną po włosach. Nie zaleca się stawiania szczotki na nich, gdyż z czasem swykrzywiają się pod ciężarem szczotki. W przypadku kompaktowej wersji mamy dodatkowy plus w postaci plastikowej zatyczki, dzieki której bez obaw o ząbki możemy ją wrzucić do torebki. 


Dlaczego szczotka nie sprawdzi się u wszystkich? Może niekoniecznie się nie sprawdzi ale nie będzie dawać takiego samego efektu wow. Jak już wyżej pisałam mam cienkie włosy, szczotka nie ma problemu z dotarciem nawet do tych głębszych partii. Kołtuny rozczesuję dzięki niej już bezboleśnie żaden mi nie straszny ! Z kolei posiadaczki grubych włosów narzekaja na to że ząbki są zbyt krótkie i elasyczne. Nie docierają do wszystkich włosów przez co dzielą je na partie podczas czesania. Co staje się dla nich minusem i nie widzą w TT nic nadzwyczajnego. Przez co wracają do standardowych dużych prostokątnych szczotek. Takową również posiadam, jednak w przypadku plątania jak dla mnie moja TT jest niezastąpiona :)
Od TT uzależnił się nawet mój narzeczony kiedy tylko leży gdzieś na wierzchu jak to on powiada "robi sobie masaż głowy", ma rację takie krążenie tą szczotką po skórze głowy pobudza cebulki i poprawia ukrwienie skóry.


Szczotka aktualnie dostępna jest już w drogeriach takich jak hebe. Swoja zamawiałam na allegro tylko trzeba uważać na czychające na nas podróbki. Koszt takiej kompatkowej wersji waha się od 34-50zł. Jednakaże pomimo wszystko polecam poszukać na allegro tam można znaleźć je po tej niższej cenie. Moim zdaniem jest warta swojej ceny służy mi już 3 lata i pewnie jeszcze przez dłuższy czas posłuży :)


Macie już swoje szczotki Tangle Teezer? Może macie innych szczotkowych faworytów? Wolicie zdjęcia na białym czy wzorzystym tle? :)

wtorek, 10 lutego 2015

Suchy szampon Batiste wersja do ciemnych włosów.

Strasznie dawno nie było na blogu recenzji kosmetycznej. Jakoś tak paznokcie całkowicie przejęły blog, jako że aktualnie są strasznie krótkie nadrabiam braki w kosmetykach. Co prawda nie mam zbyt wielu nowości do recenzowania, gdyż w większości przypadków trafiłam już na swój ulubiony produkt i chętnie sięgam po kolejne ich opakowania.
Jednakże dziś będzie o jednej z nowości jaka ostatnio wpadła w me ręce. Suche szampony marki Batiste wszyscy na pewno doskonale znają. Sama już kiedyś pisałam wam o wersji tropikalnej. Ogólnie spisywała się bardzo dobrze minusem był siwy osad na włosach. Niestety w przypadku ciemnych włosów strasznie ciężko jest pozbyć się go z włosów. Zatem kiedy wykończyłam wersję tropikalną sięgnęłam po wersję do ciemnych włosów. Czy spisuje się równie dobrze co poprzednia?


Dla tych, którzy nie słyszeli jeszcze o suchych szamponach krótki wstęp. Okazuję się, że nagle muscie szybko gdzieś wyjśc, a wasze włosy nie wyglądają najlepiej. Może je związać? Nie lubicie związanych lub nawet w upięciu wasze włosy wyglądają na nieświeże. Co wtedy zrobić? No właśnie, w takich chwilach na ratunek przychodzi nam suchy szampon. Jego fenomenem jest brak konieczności użycia wody i szamponu w celu szybkiego i delikatnego odświeżenia włosów. Po rozpyleniu produktu na włosy jego zadaniem jest absorbowanie sebum, które znajduję się na naszych włosach. Po użyciu włosy stają się puszyste i delikatnie uniesione u nasady. Tak mniej więcej opisuje je producent, a ja z czystym sumieniem po użyciu dwóch wersji się pod tymi słowami podpisuję !

Suche szampony występują zazwyczaj w postaci białego pyłku nastomiast dzisiaj recenzowana wersja ma ciemno brązowy pyłek. Idealnie nadaję się do włosów od średniego brązu po ciemniejsze. W przypadku jaśniejszych może być zbyt widoczny i ciężki do całkowitego usunięcia. Na ciemnych włosach  świetnie się w nie wtapia, nawet kiedy nie uda się nam całego produkty wytrząsnąć nic nie widać. Przy wersji topikalnej miewałam problemy gdyż włosy miejscami nadal pozostawały "siwawe".


Jak używać tego cuda? Należy wstrząsnąć opakowaniem a następnie psikać w wybrane przez nas miejsca. Ważne jest aby zachować odległość 30cm, wtedy na włosach osadza się pyłek. Po spryskaniu włosów, ja zawsze chwilkę czekam około minuty nawet niecałej. Następnie przechodzę "masowania" opuszkami palców co powoduje że stopniowow wytrzepujemy pyłek. Po chwili nasze włosy stają się odświeżone oraz delikatnie uniesione u nasady.

Warto jeszcze wspomnieć, że ta wersja suchego szampon ma bardzo delikatny zapach i po użyciu staje się wręcz niewyczuwalny na włosach. Natomiast przy mojej poprzedniej tropikanlej wersji zapach towarzyszył mi przez dalszą część dnia. Co momentami stawało się wręcz uciążliwe. Kiedyś można je było dostać tylko w sklepach internetowach np w minti, dziś są dostępne również w drogeriach hebe. Ceny uzależnione są od wersji, za 200ml produktu płacimy od 15 do 17zł. Moim zdaniem nie tak dużo w porównaniu z jego wydajnością. W końcu takie awaryjne sytuacje nie zdarzają się nam na co dzień :)

Oto moje małe porównanie, z lewej przed a po prawej po użyciu suchego szamponu. Niestety porobiłam sporo zdjęć ale żadne nie wyszło w jednakowej perspektywie (moje włosy z natury są strasznie przyklapnięte dlatego możecie nie zauważyć efektu wow ale różnica jest wyczuwalna przez brak sebum u nasady) :



Znacie suche szampony Batiste? Może używałyście tego typu produktów innych firm? Jak wam się spisywały?

czwartek, 6 listopada 2014

Planeta Organica Africa balsam do włosów - bajeczna objętość?

W końcu mam trochę więcej czasu, szczerze mówiąc tęskniłam za czasem spędzanym na blogu. Tym razem przygotowałam dla was recenzję produktu do włosów, dla odmiany gdyż ostatnio cały czas poruszana była tematyka paznokciowa. We włosowym temacie trochę się u mnie zmieniło, przede wszystkim skróciłam włosy i szczerze mówiąc to była najlepsza decyzja ! Układają się o wiele lepiej a i problem nadmiernego plątania odszedł w niepamięć. Może uda mi się zrobić w najbliższym czasie aktualizację, wtedy napiszę coś więcej na ten temat. Bohaterką tego postu jest całkiem odżywka, kiedy ją zamawiałam w sieci nie znalazłam żadnych opinii na jej temat ale postanowiłam spróbować. Czy byłam zadowolona, a może się zawiodłam?


Co obiecuje producent? Uniwersalny balsam na bazie organicznego olejku z awokado. Skutecznie nawilży włosy, przyspieszy ich wzrost i nada im piękny naturalny połysk i objętość. Krótko zwięźle i na temat ale czy wszystkie obietnice się spełniły?

Balsam zamknięty jest w plastikowym opakowaniu, które jest dość twarde. Powoduje to trudności z wydobyciem produktu kiedy jest go mniej. Ma delikatny zapach, może i jest to tytułowe awokado. W każdym bądź razie znika wraz ze spłukaniem odżywki. Pojemność to 250ml w cenie 16,90zł. Można go dostać przede wszystkim w sklepach internetowych, ja swój zamówiłan na stronie skarbysyberii. Dobra wiadomość jest taka, że aktualnie trwa tam promocja i odżywkę można dostać za 10,98zł -> klik !

Skład dla zainteresowanych :

Nawet nie wiem kiedy zużyłam całe opakowanie. Niestety balsam jest bardzo rzadki, ucieka między palcami. Co sprawia, że staje się niewydajny. Co do działania i obietnic producenta. Nakładałam go zawsze na kilka minut po myciu. Przy pierwszych użycia nie zauważyłam efektu wow. Jednakże przy regularnym stosowaniu po każdym myciu zdecydowanie zyskał w moich oczach. Włosy po użyciu były odżywione, nawilżone, miały piękny połysk. Ułatwia rozczesywanie, nawet suszarka moim włosom nie była już straszna. Nie zauważyłam jakiegoś większego przyspieszenia przyrostu włosów w sumie nawet się na to nie nastawiałam i nie mierzyłam przyrostu przed i po. Objętość w tym przypadku poległ na całej linii, kiedy nałożyłam go więcej przy skalpie powodował nawet tzw. przyklap. Podsumowując całkiem przyjemna odżywka jeśli oczekujecie nawilżenia włosów oraz nadania im połysku polecam ! W kwestii przyrostu lepiej sięgnąć po dobrą wcierkę ;)




Znacie ten balsam? Macie jakieś swoje ulubione produkty do spłukiwania?

niedziela, 28 września 2014

Balea odżywka nawilżająca mango i aloes

W końcu znalazłam chwilę aby przysiąść i napisać wam recenzję czegoś włosowego. Padło na nawilżająca odżywkę firmy Balea z dodatkiem mango i aloesu. Kiedyś już pisałam recenzję szamponu z tej serii, dla zainteresowanych -> KLIK ! Miałam już okazję wypróbować kilka produktów tej firmy i niestety znalazły się wśród nich hity jak i przeciętne produkty. Do który należy bohaterka dzisiejszego postu? O tym za chwilę.


Odżywka oczywiście ma nawilżyć nasze zmęczone życiem włosy, uelastycznić, nadać piękny połysk oraz ułatwić rozczesywanie. Raczej standardowe obietnice producenta tylko jak ta teoria ma się do praktyki?

Produkt tak jak w przypadku szamponu jest zamknięty w białym plastikowym opakowaniu. Zdecydowanie jest poręczne, nawet kiedy mamy mało produktu nie ma problemu z jego wydobyciem. Szata graficzna przyjemna do oka, kojarząca się z jakimś hmm.. jogurtem? Sama odżywka nie jest aż tak rzadka, nie ucieka między palcami. 

Czas na skład dla zainteresowanych :

Raczej krótki jak to zazwyczaj bywa w produktach tej firmy. Niestety drogocenne składniki odżywcze zawarte w nazwie znalazły się na szarym końcu. Dodatkowo znajdziemy pantenol, glicerynę, silikonów brak.

Działanie ? Oczywiście nie powinniśmy od niej oczekiwać super nawilżenia biorąc pod uwagę skład. Ogólnie odżywka jest całkiem niezła, po użyciu włosy stają się miękkie, lśniące, zdecydowanie ułatwia rozczesywanie. Dla niesfornych puszących się włosów może być niewystarczająca. Tak też było w moim przypadku ogólne wrażenia jak najbardziej na plus ale zdecydowanie zabrakło po użyciu zdyscyplinowania włosów. Były delikatnie spuszone, a kiedy już nastąpiła deszczowa aura puch oczywiście się nasilił, połysk zatracił. Dlatego też pozostałą połowę opakowania zużywam do olejowania na odżywkę, po takim połączeniu włosy są idealnie zdyscyplinowane i odżywione. Podsumowując, polecam ją zwłaszcza osobom, które nie zmagają się z permanentnym puchem. W tym przypadku powinna stanąć na wysokości zadania.



Miałyście okazję używać tej odżywki? Macie jakiś ulubieńców wśród kosmetyków firmy Balea? Odnalazłyście już swoje włosowe odżywkowe hity?


środa, 20 sierpnia 2014

Balsam do włosów na bazie organicznej oliwy toskańskiej.

Odżywka długo czekała na swoje pierwsze użycie, jakoś od początku wiosny. W końcu w lipcu nadeszła jej pora, z serii balsamów planeta organica dostepne są trzy wersje z dodatkiem : oliwy toskańskiej, oleju cedrowego, oleju z rokitnika. Długo dumałam, którą wersję wybrać, ostatecznie kliknęłam wersję z oliwą ze względu na jej zachwalane właściwości. Aż wstyd przyznać ale nie używałam jeszcze oliwy w ich pielęgnacji.


Balsam ma wzmocnić nasze włosy, ułatwić rozczesywanie, przywrócić blask. Najbardziej zachęciło mnie wygładzenie włosów i ułatwione układanie. Czy dokładnie tak było ?

Produkt zamknięty jest w plastikowej butli, z zamykaniem typu push. Tutaj mam już małe alee, opakowanie wykonane jest z dość twardego tworzywa, kiedy odżywki zaczyna ubywać nie jesteśmy w stanie jej wycisnąć na dłoń. Pomaga wtedy przechowywanie jej "do góry nogami" ale jest to trudne przez mały korek. Odżywka traci równowagę i się wywraca. Dlatego swoją po umyciu wkładałam do szafki z innymi kosmetykami dzięki czemu, była stale w tej samej pozycji. 

Rzut oka na skład :
Skład (INCI): Olea Europaea (Olive) Fruit Oil (organiczna oliwa z oliwek), Lauryl Glucoside, TEA-Cocoyl Glutamate, Cocamidopropyl Betaine, Sorbus Aucuparia Flower Extract (ekstrakt pokrzywy bialej), Ribes Nigrum Seed Oil (olej z nasion czarnej porzeczki), Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Cellulose Gum, Parfum, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Aqua, Sorbic Acid [skład pochodzi ze sklepu Skarby Syberii]



Konsystencja jest raczej rzadka. Odżywka ma biały kolor i specyficzny zapach, niestety lekko chemiczny. Jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza, gdyż wraz ze spłukaniem znika z włosów. Co z działaniem ? Tutaj nastąpiło miłe zaskoczenie ! Odżywka trzymana przez kilka minut w trakcie kąpieli wygładza włosy. Podczas spłukiwania już czuć ich miękkość. Zdecydowanie mniej się puszą po jej użyciu, całkiem ładnie również się układają, np po wysuszeniu suszarką są prawie idealnie proste, śliskie, delikatne i przede wszystkim zdyscyplinowane. Ciężko mi powiedzieć w jakim stopniu wpłynęła na kondycję gdyż od jakiegoś czasu jest taka sama. Można ją dostać w sklepie Skarby Syberii, aktualnie jest w promocji za 13,90zł. Cena regularna to 19,90zł za 360ml. Bardzo wydajny produkt, używałam po każdym myciu przez 1,5 miesiąca przy mojej długości włosów jest to niezły wynik. Podsumowując jedynym i trochę uciążliwym minusem jest dla mnie opakowanie ale kiedy opatentujemy wcześniejsze odwrócenie opakowanie do góry nogami problem znika. Działanie jest dla moich włosów świetne, jestem jak najbardziej na tak !




Znacie balsamy Planeta Organica? Macie swoich włosowych ulubieńców wśród rosyjskich kosmetyków?

niedziela, 10 sierpnia 2014

Garnier Fructis Vitamin Force Shine szampon wzmacniający

Jakoś o szamponach piszę rzadko, kiedy znajduję jakiegoś ulubieńca zużywam kilka opakowań. Dopiero po tym szukam jakiegoś godnego następcy w ramach przerwy. Kiedyś używałam już szamponu Garniera ale wersji Fruity Passion, po dwóch zużytych opakowaniach musiałam zrobić włosom przerwę aby się nie przyzwyczaiły za bardzo. Później trafiłam na szampon Yves Rocher Volume również się polubiliśmy. Jakiś czas temu miałam okazję używać bohatera dzisiejszego postu.


Teoretycznie jest to szampon wzmacniający ale wiecie jak to jest w praktyce. Ten produkt ma po prostu myć i nie przesuszyć nam włosów. Osobiście nie lubię również kiedy szampon plącze włosy, moje zwłaszcza mokre są na to okropnie podatne. Do dziś mam przed oczami fryzjerkę która zwilża moje włosy i próbuje je rozczesać grzebieniem w ramach podcięcia. O zgrozo !



Wracając do szamponu, produkt jest zamknięty w przezroczystej plastikowej butli. Raczej nie powinniście mieć problemu z dostępnością swój kupiłam ostatnio w Lewiatanie. Koszt to około 11-12zł za 400ml. Jest bardzo wydajny. Swoje włosy myję metodą kubeczkową, tzn rozcieńczam szampon z wodą, delikatnie spieniam i dopiero wylewam na włosy. Dzięki temu włosy się nie plątają gdyż nie muszę ich intensywnie pocierać chcąc wytworzyć pianę. Tym sposobem taka butla przy mojej długości starcza mi na 2 miesiące. Małym minusem może być otwieranie produktu, niestety owa zielonka kulka sprawia nam problemy kiedy mamy mokre ręce.

Rzut oka na skład :
Do najłagodniejszych może i nie należy ale mi łagodne nie służą, prędzej czy później wypadają mi włosy lub zaczyna mnie swędzieć skalp.

Konsystencja jest galaretkowata, kolor to lekko przeźroczysta czerwień. Zapach bardzo przyjemny dla nosa, cytrusowy. Szampon świetnie się pieni nawet przy nakładaniu małych ilości. Dobrze myje skalp, radzi sobie z różnymi mieszankami i olejami. Co dla mnie najważniejsze, nie plącze włosów ! Po zmyciu są delikatne i gładkie, wiem że to zasługa różnych składników w nim zawartych. Jednak wolę to niż płacz i zgrzytanie zębów przy rozczesywaniu ich. Już raz tak się załatwiłam jednym szamponem, nawet długo trzymana pod czepkiem maska sobie nie poradziła. Podsumowując jestem jak najbardziej na tak ! Będę do niego chętnie wracać i spokojnie mogę go wpisać na listę produktów, które służą moim włosom.




Znacie szampony garniera? Jacy są wasi ulubieńcy w tej kategorii? Może preferujecie łagodniejsze myjadła?

piątek, 25 lipca 2014

Organic Shop Maska do włosów Grecka Figa i Olej migdałowy.

Maskę kupiłam jakoś na początku wiosny, niestety kiedy otworzyłam paczkę okazało się że była pęknięta i część produktu była w kopercie. Dlatego musiałam ją przełożyć do małych plastikowych pojemniczków. Skusiła mnie ze względu na zawartość oleju migdałowego, który ma świetne działanie na włosy. Czy jego dodatek poskromił moje włosy?


W sumie zbyt długiego opisu producenta nie znajdziemy, jedynie :
"Maska ułatwia rozczesywanie włosów, nasyca je witaminami i minerałami, wzmacnia i nawilża suche, matowe włosy, nadaje im blasku. Łagodzi podrażnienia skóry głowy. 
Produkt nie zawiera :
parabenów
SLS
silikonów
syntetycznych substancji zapachowych i barwników" 
[Opis pochodzi ze sklepu skarbysyberii.pl]

Dalej mamy skład :



Maska zamknięta jest niestety w niezbyt trwałym opakowaniu. Wykonane jest z cienkiego tworzywa, czego dowodem było spore pęknięcie w trakcie transportu. Plastikowy słoik zamykany jest na zatrzask. Kiedy ją otworzymy nasze nosy napotyka piękny słodki zapach, w końcu w składzie mamy migdały i figę. Szkoda, że nie utrzymuje się dłużej na włosach. Konsystencja, szczerze mówiąc takiej jeszcze nie spotkałam ! Jak możecie zobaczyć na zdjęciu, maska jest tak gęsta że po wyciągnięciu palców w produkcie pozostaję ich ślad aż do następnego użycia. Można ją dostać w sklepach internetowych np Skarby Syberii. Niestety ma dość wysoką cenę 34,90zł za 200ml. Często można spotkać ją w promocji za 24,90zł również są kupiłam po cenie promocyjnej.


Działanie ! Miałam nadzieję na kolejny włosowy hit. Niestety ten produkt się nim nie okazał ale po kolei. Nakładałam ją na dwa sposoby na dłużej pod czepek oraz na kilka minut zaraz po myciu. W obu przypadkach działała podobnie. Delikatnie ułatwiała rozczesywanie, ale włosy były trochę jakby tępe w dotyku po wysuszeniu. Odczuwałam, że czegoś im brakowało, były niedopieszczone. Jak już kilka razy pisałam ciężko im dogodzić ale wiadomo każdy włos ma inne upodobania. Nie puszyły się tak bardzo jak to mają w zwyczaju, maska je nawilżyła i dodała blasku. Zatem warto spróbować być może u was się spisze :)



Znacie produkty Organic Shop? Używaliście tej maski? Jesteście fanami zagranicznych produktów do włosów niedostępnych u nas, czy pozostajecie przy tych dostępnych w naszych drogeriach?

środa, 25 czerwca 2014

Eveline arganowa odżywka 8w1 kompleksowa odbudowa + ochrona koloru

Jakiś czas temu wygrałam w konkursie Eveline pt : "Leniwa niedziela". Zadaniem konkursowym było zrobienie kolażu ze zdjęć obrazujących naszą leniwą niedzielę. Ku mojemu zdziwieniu udało mi się wygrać ! Bardzo się ucieszyłam, gdyż w skład wygranej wchodziła wtedy nowa arganowa seria do włosów. Na pierwszy ogień poszedł szampon i odżywka. Dzisiaj chciałabym się podzielić moimi wrażeniami na temat odżywki.


Producent obiecuje nam na prawdę wiele dlatego podam wam ten najbardziej skrótowy opis :

"Kompleksowe działanie 8 w 1:
- odbudowa włókna włosa,
- nawilżenie i wygładzenie,
- odżywienie i wzmocnienie,
- intensywna regeneracja,
- połysk od nasady aż po same końce włosa,
- miękkie i elastyczne włosy,
- łatwe rozczesywanie i stylizacja.
- ochrona przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych."


Odżywka zamknięta jest w miękkiej tubie. Wydobycie jednak jest trochę utrudnione przez konsystencję, odżywka jest bardzo gęsta. Otwór jest bardzo mały przez co odżywka go przytyka. Powietrze nie może się dostać do środka i nie jest w stanie wypchnąć nam odżywki. Z drugiej strony odżywka nie kapie nam z rąk i ładnie rozprowadza się ja na włosach. Zatem konsystencja to zarazem plus jak i minus. Ma pastelowy żółty kolor i przepiękny słodki zapach. Na prawdę ciężko go określić, charakterystyczny dla całej tej serii. Przypomina trochę zapach odżywki ganiera masło shea i karite. Można ją było dostać w drogeriach, a jej pojemność to 200ml.

Skład, jest dość długi, znajdziemy składniki aktywne ale i oblepiacze. Z dobroci znajdziemy w nim między innymi : olejek arganowy, keratyna, masło shea, olejek łopianowy, proteiny jedwabiu, d-panthenol. Teoretycznie jest dość dobrze ale jak z działaniem?


Działanie ! Podchodziłam do niej sceptycznie ze względu na keratynę. Obawiałam się niezłego spuszenia włosów. Ku mojemu zdziwieniu włosy po użyciu były całkiem zdyscyplinowane. Co prawda musimy jej trochę nałożyć na włosy więc staje się niewydajna. Podczas spłukiwania z włosów znika prawie cały film ochronny. Zauważyłam, że jak obficiej je spłukiwałam włosy stawały się sztywne. Używałam jej na dwa sposoby i działanie było takie samo. Zarówno trzymana przez 5 minut jak i przez 15minut pod czepkiem delikatnie zmiękczała włosy. Po wysuszeniu były miękkie, lepiej się je rozczesywało ale nie idealnie. Jakby nadal czegoś im brakowało. Zauważyłam, że końcówki były trochę sztywne. Podsumowując nie zauważyłam efektu jak po wyjściu z salonu ;) Nie wiem czy można ją jeszcze dostać w drogeriach, gdyż producent postanowił zmodyfikować tą serię wzbogacając ją o jedwab. Raczej nie skusiłabym się na nią ponownie. W kolejce do testów stoi jeszcze maska, może sprawdzi się lepiej?



Znacie arganową serie od eveline? Mieliście okazję używać? Co sądzicie o kosmetykach do włosów tej firmy?

piątek, 20 czerwca 2014

Włosy alizall z. po długiej przerwie

W początkowym zamyśle bloga, miała dominować tematyka paznokciowa i włosowa. Jak widzicie paznokcie górują, a włosy pokazywałam wam ostatnio jakoś jesienią. Zdecydowanie na punkcie paznokci mam bzika, mogę je przemalowywać i gadać na temat lakierów przez cały czas :d . Włosy.. dbam o nie namiętnie do tej pory. Pomimo, że często nie wyglądają na takie i są niesforne. W tamtym roku zaczęłam schodzić z czarnego, kondycyjnie mają się już spokojnie jak i z okresu przed kąpielą rozjaśniającą.

Niestety jakiś czas temu miałam dość nerwowy okres co odbiło się na włosach. Zaczęły wypadać w zastraszających ilościach.. Co prawda teraz jest już lepiej i wypadanie powoli wraca do normy ale moja czupryna zdecydowanie się przerzedziła. Kiedy widziałam włosy przed myciem na szczotce, włosy w odpływie, włosy po suszeniu na podłodze.. po prostu chciało mi się płakać ! Nie po to człowiek tak o nie dba, zapuszcza żeby szlag to wszystko trafił.. No ale niestety moje starania trafił. Dlatego też tydzień temu wybrałam się do fryzjera aby zrównać jakoś odrosty, czarny powoli odchodzi w zapomnienie ale bywam jeszcze "łaciata". Chciałabym taki średni naturalny brąz na pewno kiedyś się uda. Skoro już wybrałam się do fryzjera postanowiłam delikatnie podciąć końcówki.

Mam dla was porównawcze zdjęcie przed i po


Jak widzicie na zdjęciu z lewej strony, moje włosy nadal żyją własnym życiem. Właśnie tak wyglądają kiedy schną naturalnie, "pokrzywią się" pusząc w okolicach twarzy jednocześnie. Już nie chciałam ich do zdjęcia rozczesywać gdyż byłby to totalny puchowy armagedon.

Pielęgnacyjnie
- Zawsze, minimum raz w tygodniu olejuje włosy na odżywkę, chodzę tak kilka godzin. Oczywiście zdarza się, że i zrobię to dwa/trzy razy ale ten jeden raz to jest takie minimum.
- Staram się chociaż raz w tygodniu nałożyć maskę i czepek czekając 20 minut. Niestety w przypadku tego punktu różnie wychodzi, kiedy myję włosy wieczorem nie zawsze mam już czas czy nawet siłę aby jeszcze chodzić z maską na głowie.
- Odżywka po każdym myciu obowiązkowo na kilka minut, czasem zdarzy się że przetrzymam ją 15 minut pod czepkiem.
- W kwestii szamponu, nie stosuję łagodnych myjadeł nie sprawdzały się u mnie. Jedne plątały inne wzmagały wypadanie. W końcu jesteśmy dorosłymi ludźmi więc używajmy produktów dla nich przeznaczonych. Zazwyczaj stosuję szampon Yves Rocher Volume lub różne wersje Ganiera np oleo repair.
- Na płukanki jestem zbyt leniwa :d

Tak prezentowały się po umyciu i wysuszeniu suszarko-lokwówką, dzięki czemu były względnie proste. Pomimo że końcówki są zdrowe zero rozdwojeń, widać lekkie prześwity przez wypadanie.

Plany na kolejne miesiące?

ZAGĘSZCZENIE ! Nie mogę patrzeć na tą moją smętną kitę. Zdecydowanie muszę postarać się o zagęszczenie włosów. Kupiłam już jantar, używałam go w tamtym roku i spisał się na prawdę nieźle. Wewnętrznie chciałam pić pokrzywkę ale kiedyś, zrobiła mi hormonalne kuku, a niby miała pomagać w bólach menstruacyjnych.. Do jantaru przyłączy się rosyjskie ziołowe serum na porost, które pójdzie na pierwszy ogień. Czytałam o nim sporo dobrego, oby sprawdził się i u mnie.

Mój zestaw bojowy :



Przy okazji serum, nie wiem czy wiecie ale w sklepie EkoPiekno trwa promocja na przesyłkę. Sama się trochę zgapiłam, gdyż jak zamawiałam darmowa dostawa do paczkomatów była od 55zł. Jednak próg cenowy znów został zmniejszony, aktualnie darmowa dostawa do paczkomatów jest od 35zł ! Także wydaję mi się, że jak najbardziej warto z tego skorzystać :) Dzięki niej kupiłam swoje serum, do koszyka wpadł jeszcze ukochany balsam Aleppo, olej Vatika oraz na wypróbowanie Afryka - balsam do włosów olej avocado 25%. 


Jak miewają się wasze włosy? Zwracacie uwagę na pielęgnację włosów? Znacie jakieś sprawdzone sposoby na ich zagęszczenie?

niedziela, 15 czerwca 2014

Bingo Spa proteiny kaszmiru i kolagen czy moje włosy polubiły proteiny?

W jednym z postów opisywałam swoje włosy, jak już wiecie są niesforne, lekko falowane z tendencją do odgniatania i ciągłego puszenia. Krótko mówiąc mam z nimi trzy światy. Przez prawie dwa lata intensywnej pielęgnacji, zdążyłam się nauczyć aby uważać z proteinami. Włosy za nimi nie przepadają alee pewnego razu będąc w tesco spotkałam maski Bingo Spa zatem postanowiłam spróbować innej proteinowej wersji. Jak zareagowały na nią moje włosy? O tym za chwilę :)


Producent sporo nam obiecuje : 

"Specjalna formuła maski do włosów BingoSpa, aby włosy stały się jedwabiście miękkie, sprężyste i błyszczące. 

Proteiny kaszmiru to doskonały materiał budulcowy struktury włosa, a dzięki swej niskiej masie cząsteczkowej oraz charakterowi podobnemu do soli, są zdolne przenikać również do zewnętrznych warstw naskórka, scalając je i poprawiając poziom nawilżenia.
Proteiny wykazują szeroki zakres mas cząsteczkowych począwszy od wolnych aminokwasów do polipeptydów o dłuższym łańcuchu. Dzięki czemu łączą w sobie własności zwilżające i błonotwórcze. Proteiny kaszmiru, zwiększają zatrzymywanie wilgoci na powierzchni włosów i w ten sposób poprawia ich podatność na układanie, zapobiega elektryzowaniu i nadaje im elastyczność, zdrowy wygląd i miękkość oraz jedwabisty połysk.
 
Dzięki silnym właściwościom błonotwórczym rozpuszczalnego kolagenu BingoSpa o trójspiralnej strukturze heliksowej, charakteryzującego się wysoką masą cząsteczkową, tworzy się na powierzchni włosów cieniutki film, który chroni je przed wnikaniem szkodliwych substancji z otoczenia oraz zwiększa ich nawilżenie oraz elastyczność, sprężystość i podatność na stylizację.
Powierzchnia zdrowego włosa powinna być maksymalnie gładka, bez spękań (zdj. obok). Taki wygląd mają włosy właściwie nawilżone dzięki kolagenowi BingoSpa." (opis ze strony -> bingosklep.com)

czy aby na pewno to wszystko się sprawdzi?


Skład w przypadku tych masek zawsze jest krótki i konkretny. Tytułowe składniki w połowie składu, nie jest źle ale mogłoby być lepiej. Na pewno nie są to super odżywcze maski ale bardzo przyjemne w użytkowaniu.

Wszystkie maski tej firmy zamknięte są w mlecznych plastikowych słojach. Miałam jeszcze starą wersję, nowe mają ładniejsze etykiety, które przede wszystkim nie ścierają się po kontakcie z wodą. Za co duży plus, firma słucha "głosu ludu" i wyszła klientom na przeciw. Dostępność to sklepy internetowe, stacjonarnie jest ciężej ale warto zajrzeć do tesco swoją właśnie tam kupiłam. Pojemność to 500g, z ceną jest różnie waha się od 8 do 13zł. Moim zdaniem to i tak nie jest dużo za taką pojemność.


Działanie ! Do kolejnego proteinowego produktu podeszłam sceptycznie nastawiona. Używałam jej w różnych kombinacjach :
1) Po umyciu włosów, nakładałam ją obficie na to czepek i ręcznik. Spłukiwałam po 20-30 minutach, efekt? Włosy zdyscyplinowanie, gładkie i mięsiste w dotyku.
2) Nałożona na chwilę po myciu, bez czepka, efekt? włosy miękkie ale lekko spuszone.
3) Nałożona przed myciem na olej, efekt taki jak w przypadku sposobu czyli miękkie i zdyscyplinowane włosy.
Jak widzicie włosy zdecydowanie się z nią polubiły, najczęściej wybierałam sposób z czepkiem. Robiłam to co dwa tygodnie, gdyż jak wiecie z proteinami trzeba uważać. Można z nimi przedobrzyć, co włosom nie wyjdzie na dobre. Nigdy nie obciążyła mi włosów, bez względu na ilość czy czas trzymania. Nadaje się również do robienia własnych maseczek na włosy, możemy dorzucić czego dusza zapranie. Część osób myje włosy maskami Bingo Spa jednak ja pozostaje przy tradycyjnych szamponach. Maskę zużywałam bardzo długo, niestety właśnie dobiegła końca ale zdecydowanie kupię ją ponownie jak spotkam stacjonarnie !



Znacie produkty Bingo Spa? Macie swoich ulubieńców tej firmy? Używaliście maski z kaszmirem i kolagenem?

niedziela, 1 czerwca 2014

Balea szampon nawilżający mango i aloes.

Kolejny produkt Balea, powoli zaczynam się rozkręcać. Wcześniej produkty te  jedynie mi się marzyły ale w końcu trzeba spróbować czegoś innego. Szampon akurat dostałam, strasznie się ucieszyłam gdyż nie miałam okazji jeszcze próbować szamponów tej firmy. Czy polubiłam się z nim na tyle aby wrócić do niego ponownie?


Opakowanie jak najbardziej przyjemne dla oka. Nie wiem dlaczego ale kiedy spojrzałam na to mango znajdujące się na jakiejś kremowej tafli.. jakoś taka kompozycja skojarzyła mi się z jogurtem :d Szampon jest przeznaczony do włosów suchych i zniszczonych. Mają stać się jedwabiste, miękkie i błyszczące aż po same końce. Niestety jakoś w działania pielęgnujące szamponów nie wierzę :) 

Rzut oka na skład :


Typowe dla szamponów detergenty np SLS, zatem tym bardziej nie może działać nawilżająco. Pantenol zaraz po zapachu a aloes i mango prawie na końcu składu.

Opakowanie wykonane jest z raczej miękkiego plastiku. Nie mamy problemu z wydobyciem produktu zwłaszcza, że można do postawić "do góry nogami". Co ułatwi używanie kiedy produkt dobiega końca. Etykiety podczas używania nie uległy zniszczeniu za co duży plus. Dzięki temu szampon wygląda schludniej. Konsystencja raczej rzadka, a kolor perłowy. Działanie ! Od razu zacznę od obiecanego nawilżenia. Nie ma szans żeby szampon z takim składem nawilżył nam włosy. Składniki działające odżywczo przy końcu składu tego nie wróżą. Natomiast nie zrobił również moim włosom krzywdy. Po użyciu skalp był oczyszczony, nie wzmógł przetłuszczania. Ma przepiękny owocowy zapach, która umila nam proces mycia włosów. Jest całkiem wydajny używałam go przez 2 miesiące. Dostępność niestety raczej ciężka : internet lub miejsca w których możecie dostać niemieckie kosmetyki. Cena całkiem przyjemna gdyż za 200ml płacimy od 5 do 9 zł. Zależy od miejsca, w którym kupimy.
Podsumowując nawilżyć nie nawilżył ale krzywdy włosom nie zrobił. Spisał się jak typowy szampon dobrze oczyszczał i już. Niestety nie podbił mojego serca na tyle abym nie mogła sobie wyobrazić pielęgnacji włosów bez niego.



Znacie produkty Balea? Macie wśród nich swoich ulubieńców? Używałyście szamponów tej firmy? Jakie są wasze wrażenia?

niedziela, 11 maja 2014

Sesa ajuwerdyjski olejek do włosów - ode mnie słów kilka

O Sesie większość włosomaniaczek słyszała, kiedyś przy okazji robienia zakupów on-line kliknęłam również na nią. Zwłaszcza że była w promocji, postanowiłam spróbować. Olejek ma zarówno zwolenników, przeciwników oraz niektórym jest obojętny. Co prawda nie borykałam się z problemem wypadających włosów ale warto je wzmocnić może akurat dorobimy się odrobinę bardziej gęstej czupryny?


Na opakowaniu nie ma zbyt wielu informacji. Dlatego też pozwoliłam sobie zasięgnąć opis ze sklepu, w którym go zamawiałam triny.pl :

"Receptura olejku pochodzi ze starodawnych ajurwedyjskich pism. Składa się on z 18-tu bogatych w składniki odżywcze ziół, 5 olejków doskonale nawilżających włosy i mleka. Cała receptura przygotowana została według procesu Kshir Pak Vidhi, w którym zbilansowana mieszanka ziół połączona zostaje z mlekiem a następnie aktywowana poprzez 5 olejków.
  • Olejek jest bogaty w witaminy C i E.
  • Powstrzymuje wypadanie włosów.
  • Stymuluje wzrost gęstszych, zdrowych i długich włosów.
  • Likwiduje łupież.
Przy regularnym stosowaniu olejku włosy są lśniące i zdrowe a cebulki doskonale odżywione."

Jak widać jego zadaniem jest przede wszystkim wzmocnienie naszych cebulek. Ma zapobiegać wypadaniu co zaowocuje w zwiększenie gęstości. Czy obietnice się spełnią?


W składzie ma sporo olejków jak i ekstraktów : olejek bhringaraj, wyciąg z wąkroty azjatyckiej, jaśmin lekarski, modligorszek pospolity, bieluń surmikwiat, kardamon malabarski, indygowiec barwierski, kolokwinta, buk indyjski, miodla indyjska, henna, mandur, berberys, tatarak zwyczajny, ekstrakt z korzrnia lukrecji, mleko, olej z zalążków pszenicy, olejek cytrynowy, olej sezamowy, olej Nilibhrungnadi, olej kokosowy i kilka innych dodatków. Totalny misz-masz, czy jest w stanie coś zdziałać?

Olejek zamknięty jest w zgrabnej buteleczce wykonanej z grubszego plastiku. Zamykanie standardowe, zakręcane. Ogromny plus za folię zabezpieczającą przed wylaniem ! Ma stałą konsystencję w chłodniejszej temperaturze, kiedy zaczyna oddziaływać a niego ciepło staje się płynny. Po wylaniu na spodek naszym oczom ukazuje się zielonkawa maź. Zapach ! Dla mnie jest obłędny, kadzidlany, intensywny. Po nałożeniu na włosy jest wyczuwalny nie tylko na nich ale i w pomieszczeniu, w którym przebywamy. Na pewno nie wszystkim się spodoba (np mojemu narzeczonemu nie :d) ale akurat mi przypadł do gustu. 


Działanie ! Pomimo nakładania na skalp i trzymania kilka godzin, nie wzmógł przetłuszczania. Co prawda nie kupiłam go z myślą o zapobieganiu wypadania, gdyż nie borykałam się z tym problemem. Wypadanie moich włosów było raczej w normie, jednak po dłuższym stosowaniu okazało się, że ta norma może być jeszcze mniejsza. Dodatkowo mam mnóstwo nowych włosów, na linii czoła gdzie wcześniej ich nie było. Trzy razy zdarzyło mi się nałożyć olejek na długość, w tym przypadku spisywała się przeciętnie dlatego używałam go później wyłącznie na skalp. Dzięki takiemu stosowaniu olejek staje się bardzo wydajny. Na długości dawał piękny blask ale jednak włosy nie były całkiem zdyscyplinowane. Nie miałam problemu z jego zmywaniem. Wpływu na kolor nie zauważyłam ale w sumie mam ciemne włosy więc ciężko mi to ocenić. Kosztuje 25zł/90ml. Swój zamawiałam na triny.pl -> KLIKPodsumowując jestem bardzo pozytywnie zaskoczona ! Jeśli dopadnie mnie wzmożone wypadanie włosów już wiem po jaki produkt sięgnę :)





Znacie Sesa? Jakie są wasze wrażenia? Lubicie indyjskie kosmetyki do włosów? Co wam pomaga na porost włosów i ich zagęszczenie?

środa, 7 maja 2014

Balea oil repair spulung - arganowa odżywka do włosów

Produkty Balea kusiły mnie już od dłuższego czasu. Niestety nie mam ich w pobliżu stacjonarnie, a szkoda gdyż ofertę mają interesującą. Pewnego razu zdecydowałam się na zamówienie kamuflażu alverde, akurat użytkownik miał również produkty do włosów. Długo się nie zastanawiając wybrałam jedną odżywkę. Jako, że słyszałam sporo pochlebnych opinii, dodatkowo kilkukrotnie w komentarzach polecała mi ją blogerka Iwetto. Padło zatem na arganową odżywkę Balea. Ostatnio wszędzie ten olejek arganowy, zyskał ogromną sławę. Gdzie się człowiek nie obejrzy za kosmetykiem tam argan. Czy dodany do tej odżywki zdziałał cuda?


Produkt zamknięty jest w przyjemnej dla oka brązowej tubie. Wykonana jest z miękkiego tworzywa, nie mamy problemów z wydobyciem odżywki. Zamykanie nie jest kłopotliwe, nawet pod prysznicem kiedy mamy mokre ręce. Napisy się nie ścierają, brak papierowych etykiet. Opakowanie jest jak najbardziej przemyślane i solidnie wykonane. Pojemność to 200ml, ceny jak zwykle się wahają ale sięgają od 6 do 10zł. Dostępność sklepy internetowe lub punkty stacjonarne, w których macie dostęp do niemieckich kosmetyków.

Czas na skład :

Jak widać krótki, znajdziemy w nim : glicerynę, substancje kondycjonujące, olejek arganowy, panthenol, hydrolizat protein pszenicy. Nie powinna wyrządzić szkód ale niestety nie jest też treściwa.

Odżywka jest białego koloru. Kremowa ale konsystencja jest raczej rzadka. Świetnie rozprowadza się po włosach. Zapach bardzo podobny do odżywki Yves Rocher z olejkiem jojoba. Delikatny, słodkawy jakby orzechy laskowe? Działanie ! Patrząc na skład szczerze mówiąc nie oczekiwałam cudów. Jakie było moje zdziwienie po pierwszym użyciu ! Trzymam ją maksymalnie około 5 minut. Podczas spłukiwania czujemy film ochronny na włosach. Kiedy już wyschną są pełne blasku, zdyscyplinowane i sypkie. Nie obciążyła nałożona nawet blisko skalpu. Pomimo rzadkiej konsystencji jest wydajna przy mojej długości starczyła mi na 2 miesiące intensywnego używania. Kondycyjnie, włosy miały się dobrze nawet częste sięganie po suszarkę nie pokazało widocznych uszkodzeń. Nie ma problemów z rozczesaniem włosów. Podsumowując warto jej spróbować chociaż nie u wszystkich może się sprawdzić równie dobrze.



Znacie produkty Balea? Macie swoich ulubieńców tej firmy? Znacie tą odżywkę? Jaki jest wasz ulubiony produkt z olejkiem arganowym?

piątek, 7 lutego 2014

Idealne zabezpieczenie włosów? Właśnie takie znalazłam !

W pielęgnacji włosów zabezpieczanie przed szkodliwymi czynnikami jest dosyć istotną sprawą. Włosy dzięki zabezpieczeniu są chronione w pewnym stopniu choćby przed działaniem suszarki, czy niekorzystnych warunków atmosferycznych. Odpowiednio dobrany wygładza włosy, niweluje puszenie, dodaje im blasku. Niestety nie regeneruje nam włosów, a daje tylko wizualną poprawę, pomimo tego jest to bardzo ważny etap. Przechodząc do sedna, w swojej karierze pielęgnacyjnej spotkałam już kilka produktów do zabezpieczania, różnego rodzaje jedwabie i inne cuda. Całkiem niedawno znalazłam produkt idealny. Na pewno zastanawiacie się co to takiego?

Przedstawiam wam Bioelixire Argan Oil.


Na ten produkt skusiła mnie koleżanka, która w sumie nie jest włosomaniaczką, a idealnie udało jej się trafić w gusta moich włosów :) Oczywiście niech widniejący na opakowaniu napis : argan oil, was nie zmyli. Od razu zaznaczam, że nie jest to czysty olejek arganowy, mamy tu do czynienia z najzwyklejszym silikonowym serum

Skład :

 Jak widać na załączonym obrazku na początku silikony, odżywcze składniki takie jak : olejek arganowy, jojoba, ekstrakt z nasion słonecznika, niestety znajdują się po zapachu więc raczej jest ich niewiele.


Serum zamknięte jest w małej, zakręcanej buteleczce. Dostajemy 20ml produktu, które starcza nam na długi czas. Mały minus za sposób aplikacji, gdyż jak odkręcimy zakrętkę ukazuje się nam sporych rozmiarów otwór. Zatem jak wydobyć produkt? Ja dociskam dłoń do produktu i szybko przechylam buteleczkę, po chwili odklejając ją od dłoni. Mam nadzieję, że zrozumieliście niestety nie jest w stanie tego inaczej wytłumaczyć :d Takim sposobem odrobina serum zostaje mi na dłoni. Na początku musicie sobie dopasować odpowiednią ilość dla waszych włosów, gdyż zdarzyło mi się je raz obciążyć. Produkt ma bursztynowy kolor i bardzo przyjemny delikatny zapach


Produkt jest bardzo wydajny, po dwóch miesiącach stosowania po każdym myciu niewiele go ubyło. Co z działaniem? Jak możecie się przekonać po tytule postu nie mam temu produktowi nic do zarzucenia. Idealnie zabezpiecza włosy, nakładam je przed suszeniem włosów. Niestety zawsze po suszeniu borykałam się z ogromnym puchem, dzięki temu serum zminimalizowałam je praktycznie całkowicie.  Po użyciu włosy stają się gładkie, śliskie, delikatnie pachną a także mają nienaganny połysk. Wiadomo jest to efekt wizualny ale właśnie to są zalety tego typu produktów. Gdzie można go dostać? Swój kupiłam w rossmannie, w promocji. Cena regularna możne odrobinę odstraszać 10zł/20ml. Jednak często widuję go w promocji, kilka dni temu właśnie taką widziałam :)




Znacie produkty bioelixire? Używałyście tego serum? Jakich macie ulubieńców do zabezpieczania włosów?