niedziela, 28 września 2014

Balea odżywka nawilżająca mango i aloes

W końcu znalazłam chwilę aby przysiąść i napisać wam recenzję czegoś włosowego. Padło na nawilżająca odżywkę firmy Balea z dodatkiem mango i aloesu. Kiedyś już pisałam recenzję szamponu z tej serii, dla zainteresowanych -> KLIK ! Miałam już okazję wypróbować kilka produktów tej firmy i niestety znalazły się wśród nich hity jak i przeciętne produkty. Do który należy bohaterka dzisiejszego postu? O tym za chwilę.


Odżywka oczywiście ma nawilżyć nasze zmęczone życiem włosy, uelastycznić, nadać piękny połysk oraz ułatwić rozczesywanie. Raczej standardowe obietnice producenta tylko jak ta teoria ma się do praktyki?

Produkt tak jak w przypadku szamponu jest zamknięty w białym plastikowym opakowaniu. Zdecydowanie jest poręczne, nawet kiedy mamy mało produktu nie ma problemu z jego wydobyciem. Szata graficzna przyjemna do oka, kojarząca się z jakimś hmm.. jogurtem? Sama odżywka nie jest aż tak rzadka, nie ucieka między palcami. 

Czas na skład dla zainteresowanych :

Raczej krótki jak to zazwyczaj bywa w produktach tej firmy. Niestety drogocenne składniki odżywcze zawarte w nazwie znalazły się na szarym końcu. Dodatkowo znajdziemy pantenol, glicerynę, silikonów brak.

Działanie ? Oczywiście nie powinniśmy od niej oczekiwać super nawilżenia biorąc pod uwagę skład. Ogólnie odżywka jest całkiem niezła, po użyciu włosy stają się miękkie, lśniące, zdecydowanie ułatwia rozczesywanie. Dla niesfornych puszących się włosów może być niewystarczająca. Tak też było w moim przypadku ogólne wrażenia jak najbardziej na plus ale zdecydowanie zabrakło po użyciu zdyscyplinowania włosów. Były delikatnie spuszone, a kiedy już nastąpiła deszczowa aura puch oczywiście się nasilił, połysk zatracił. Dlatego też pozostałą połowę opakowania zużywam do olejowania na odżywkę, po takim połączeniu włosy są idealnie zdyscyplinowane i odżywione. Podsumowując, polecam ją zwłaszcza osobom, które nie zmagają się z permanentnym puchem. W tym przypadku powinna stanąć na wysokości zadania.



Miałyście okazję używać tej odżywki? Macie jakiś ulubieńców wśród kosmetyków firmy Balea? Odnalazłyście już swoje włosowe odżywkowe hity?


środa, 24 września 2014

Kolastyna Refresh peeling do twarzy z mikrogranulkami złuszczającymi.

Niestety ostatnio mam coraz mniej czasu wolnego dla siebie. Jestem w trakcie praktyk studenckich. Jako, że odbywam je w szkole, po zakończeniu każdego dnia muszę się przygotować na następne zajęcia, opracowywać scenariusze. Także wolnego czasu mam na prawdę niewiele. Dlatego ostatnio jest mnie tu zdecydowanie mniej, doceniam każdą wolną chwilę aby trochę jeszcze "odsapnąć" przed rozpoczęciem roku akademickiego. Praktyki jeszcze chwilę potrwają dlatego moja obecność pozostanie bez zmian. Wróćmy jednak do właściwego tematu postu. Kiedyś szukałam jakiegoś delikatnego peelingu do twarzy aby móc stosować go częściej. Tak pewnego razu w rossmannie trafiłam na produkt Kolastyny. 


Zawarte w nim mikrogranulki mają dogłębnie usunąć zanieczyszczenia gromadzące się w ciągu dnia na cerze, nadmiar sebum, odblokowywać pory oraz co najważniejsze złuszczać naskórek. Dodatkowo peeling zawiera Collasten Complex, który jest kompozycją składników aktywnych takich jak : kolagen morski, elastyna morksa, glikogen morski. Mają przede wszystkim wzmocnić, uelastycznić oraz chronić naszą skórę.

Peeling zamknięty jest w plastikowej tubce o pojemności 75ml. Kosztuje około 10zł ale pojawia się również w promocji. Konsystencja jest raczej rzadka ale kremowa. W białej bazie znajdziemy sporo małych ale ostrych drobinek, które nie rozpuszczają się podczas mycia.

Rzut oka na skład dla zainteresowanych :

Czas na działanie ! Peeling podczas używania nie wytwarza piany, w trakcie kontaktu z wodą i twarzą przez cały czas pozostaje kremowy. Przez co wydaje mi się, że ciężko może mu być ciężko całkiem domyć i oczyścić twarz. Jednakże po użyciu twarz jest oczyszczona,a zarazem bardzo delikatna w dotyku. Zdecydowanie złuszczające mikrogranulki stają na wysokości zadania, gdyż suche skórki z okolicy czoła i nosa znikają. Po osuszeniu twarzy również sprawia wrażenie nawilżonej i odżywionej, co jest raczej dziwne po umyciu. Co nie zmienia faktu, że zawsze nakładamy krem ;) Jeśli chodzi o wydajność to raczej kwestia indywidualna uzależniona od częstotliwości stosowania. Sama używam go 2-3 razy w tygodniu. Chętnie sięgnę po niego ponownie.



Znacie peeling Kolastyny? Jakie produkty tej firmy możecie polecić? Macie swoich ulubieńców jeśli chodzi o peelingi do twarzy? Może wolicie robić własne?

piątek, 19 września 2014

Born Pretty Store karuzela z ozdobami : kolorowe kokardki

Zdobienia z wykorzystaniem tych kokardek widywałam już niejednokrotnie. Jednakże najbardziej w oko wpadły mi czarne ! Wiedziałam, że prędzej czy później się na nie skuszę. Jak widać po tytule postu w końcu się na nie skusiłam. Aktualnie moje paznokcie są skrócone na praktycznie zero z powodu praktyk, dlatego nie szalałam z kolorami. Padło na coś jasnego, wybrałam lakier mysecret #147 w przepięknym lawendowym odcieniu. Do wybrałam chabrowe kokardki, aby urozmaicić trochę mój manicure.


Nie mam pojęcia ile w tej karuzeli znajduje się ozdób, chyba nikt nie podjąłby się przeliczenia. Natomiast pewne jest to że znajduję się w niej aż 11 różnych kolorów ! Podwójnie występuje jedynie ciemny róż. Długość kokardek to 3mm, także są dość małymi ozdobami. Pomimo, że są wypukłe całkiem nieźle trzymają się paznokci. Nie ma problemu z ich ułożeniem. Można je dostać w sklepie Born Pretty Store ->KLIK. Aktualnie są w promocji i kosztują 4,18$ a cena regularna to 5,22$.Oczywiście przypominam o kodzie dzięki któremu dostaniecie 10% rabatu : IZAK31. Wysyłka przez cały czas jest darmowa.

Tak oto prezentowały się moje małe ogryzki ;)





W sierpniu zmieniłam telefon na Samsunga Galaxy S3, dzięki uprzejmości panu Kevina mogłam również wybrać sobie nowe etui. Nie wiem czy wiecie ale w sklepie możecie również znaleźć pokrowce na telefony takie jak Samsung czy iPhone. Sama wybrałam sobie przepiękne błękitne etui w białe kropki, zakochałam się wręcz w nich <3 Obawiałam się trochę wymiarów czy aby na pewno będzie pasować. Raz już zamówiłam sobie silikonowe etui na allegro i niestety było jakieś wadliwe, częściowo zasłaniało aparat, lampę błyskową a sprzedawca się wypiął, kazał odesłać na własny koszt i pokryć koszty wysyłki nowego :/ Natomiast euti z Born Pretty Store pasuje idealnie ! :) Dostępnych jest kilka kolorów, zainteresowanych odsyłam na stronę -> KLIK. Kosztuje 4,81$, w tym przypadku również możecie wykorzystać kod rabatowy.



Jak wam się podobają ozdoby w formie kokardek? Lubicie ozdoby na paznokcie czy wolicie gładki manicure?

niedziela, 14 września 2014

Born Pretty Store płytka QA90 i organizer.

Kiedy tylko zobaczyłam manicure z wzorem z tej płytki wiedziałam, że muszę ją mieć ! Po jakimś czasie miałam możliwość spełnienia swojego płytkowego chciejstwa ! Na prawdę polubiłam się ze stemplami, dzięki nim możemy mieć piękne idealnie ozdobione paznokcie. Płytka QA90 spowodowała szybsze bicie mego serca przez swoje wzory typu vintage, uwielbiam takie. Dzięki niej mogę je przenieść również na swoje paznokcie.


Standardowo płytka ma wymiary 6cm x 6cm. Znajdują się na niej 3 wzory całopaznokciowe oraz 5 mniejszych. Wzory całopaznokciowe w przypadku tej płytki mają różne wymiary jeśli chodzi o szerokość. Zaczynając od wzoru przy napisie : 2cm x 1,2cm; środkowy : 2,7cm x 1,7cm; u góry : 2cm x 1,5cm; Także czy wzór się zmieści zależy od wymiarów waszych paznokci.


Jak widać wzory odbijają się wręcz idealnie i z przyjemnością będę często sięgać po tę płytkę. Mam już kilka pomysł na manicure z jej użyciem. W dzisiejszym poście będziecie mogli zobaczyć już wykorzystanie pierwszego wzoru co prawda nie na moich paznokciach. Na czyich? Przekonacie się za chwilę :) Wracając do płytki możecie ją dostać w sklepie Born Pretty Store -> KLIK ! Aktualnie jest w promocji i kosztuje 2.09$, cena regularna to 2,99$. Oczywiście przypominam, że wysyłka jest darmowa !

Skusiłam się również w końcu na organizer dla moich płytek. Powoli kolekcja się rozrasta i do dnia dzisiejszego przechowywałam je w woreczku. Jak się domyślacie odnalezienie interesującej mnie płytki było uciążliwe. Dzięki temu wynalazkowi problem zagubionej w gąszczu płytki został zażegnany ! :)


Organizer wykonany jest z materiału na zewnątrz przypominającego skórę, mieści w sobie aż 24 płytki. Dla początkujących swoją przygodę ze stemplowaniem taka ilość jest wystarczająca, poza tym zawsze można zamówić kolejny ! Spokojnie mieszczą się w nim płytki o wymiarach 6cm x 6xm jak i te mniejsze okrągłe. Płytki wkładamy do każdej "koszulki" z obu stron. Koszt takiego organizera to 5,29$, możecie go spotkać w sklepie Born Prertty Store -> KLIK. Przypominam o kodzie dzięki, któremu otrzymacie 10% rabatu : IZAK31

Po odpięciu zatrzasku możemy poprzeglądać nasze płytki w następujący sposób :



Kończąc już me wywody chciałabym wam zaprezentować pierwsze wykorzystanie płytki QA90. Po raz pierwszy gościnnie paznokcie mojej mamy ! Moje są aktualnie obcięte na zero o czym przekonacie się w najbliższych postach. Mama chciała coś neutralnego i nie rzucającego się w oczy. Do manicure użyłam jako lakieru bazowego wibo extreme nails #181, czarny dor #18, całość pokryłam topemm kinetics.





Jak wam się podoba taka bardziej spokojna wersja manicure? Lubicie takie połączenia kolorystyczne? Co sądzicie o płytce QA90? Macie już swoje pierwsze organizery? :)

piątek, 12 września 2014

Moje paznokciowe poczynania #1

Ostatnio myślałam nad wpisami o manicure które wykonuje innym, zazwyczaj znajomym. Robię wtedy maksymalnie dwa zdjęcia, które wrzucam na profil na fb więc nawet nie bardzo jest z czego sklecić wpis. Później walają się po otchłaniach archiwum na dysku twardym. Dlatego uznałam, że co jakiś czas może będę dodawać wpis z kilkoma różnymi wykonaniami oczywiście z krótkim opisem każdej, użyte produkty itp. Widziałam już coś podobnego i uznałam że to całkiem fajny pomysł. Taki wpis może być również źródłem inspiracji, każdy powinien znaleźć dla siebie coś odpowiedniego. Co wy na to? Niestety zdjęcia są różnej jakości, jedne robione rano inne wieczorem. Mam nadzieję, że wam to nie będzie przeszkadzać :)
Zatem zapraszam na pierwszą porcję manicure mojego autorstwa, tym razem wszystkie są hybrydowe.

Ten manicure jest chyba najstarszy w archiwach. Pochodzi jeszcze z marca, osiemnastkowa propozycja dla mojej siostry. Miała czarno-białą sukienkę dlatego zaznaczyła, że paznokcie mają być białe. Chwilę dumałam co można by tu namalować, w końcu 18 urodziny to nie byle okazja. Zatem jako baza posłużyła nam biel Estetiq #3, czarne malunki zrobiłam cienkim pędzelkiem oraz farbką akrylową. Na serdecznym dołożyłam złotą folię transferową. Jak wam się podoba?


Kolejny manicure, znów paznokcie mojej siostry. Moim zdaniem odrobinę zbyt długie ale nie pozwoliła mi wtedy ich skrócić. Zatem malowałam na czym miałam :d Tutaj już zbliżały się cieplejsze dni zatem padło na neonowy róż Semilac #043, do tego akcent bieli i brokatu #3 Estetiq oraz #037 Gold Disco. Na wskazującym domalowałyśmy farbką całopaznokciową czarną różę ze złotym piegiem w środku.


Teraz coś krótszego przecież i takie, ładnie pomalowane i zadbane paznokcie świetnie wyglądają. Tak wyglądały moje paznokcie po remoncie w pokoju, dwa się złamały dlatego wolałam obciąć resztę od razu. Zaraz po skończonym remoncie wyjeżdżałam nad morze dlatego postawiłam na hybrydę. Wybrałam moje ulubione zdobienie czyli half moon! Róż to Semilac #  i biel Estetiq #3


Klasyczna pepitka w trochę innym kolorystycznym zestawieniu. Postanowiłam połączyć ją z delikatną pastelową cytryną. Oczywiście użyłam płytki z BPS o której pisałam -> Tutaj. Standardowo biały to Estetiq #3, żółty Cosmetics Zone PST  oraz Semilac #037 Gold Disco. 



Jak wam się podoba taka forma wpisu? Chcielibyście raz na jakiś czas takie oglądać? Czy wolicie standardowe wpisy z jednym zdobieniem lub recenzją lakieru?

niedziela, 7 września 2014

Catrice #27 The Pinky And The Brain

Na ten lakier skusiłam się kiedy zajrzałam do hebe za zupełnie innym odcieniem. Jak to często bywa dłużej przystanęłam przed szafą Catrice i postanowiłam wziąć jeszcze jeden lakier.  Padło na #27 The Pinky And The Brain. Znajoma nazwa? :D Na pewno większość z was kojarzy z dzieciństwa kreskówkę Pinky i Mózg. Dwie białe myszki, które w każdym odcinku chcą zawładnąć świat, niestety zawsze ich plan kończy się klapą. Kiedy zobaczyłam tę nazwę tym bardziej musiałam go wziąć sentyment zwyciężył ;)


W skrócie :
Firma : Catrice
Odcień : #27 The Pinky And The Brain
Kolor : Głęboki ciemny róż
Pojemność : 10ml
Cena : około 11zł
Dostępność : szafy Catrice np Hebe
Krycie : 2 warstwy
Pędzelek : szeroki


To mój drugi lakier tej firmy, chętnie sięgnę po kolejne. Kolor dla mnie jest idealny, głęboki ciemny róż, który śmiało mogą nosić również osoby które nie przepadają za jasnymi odcieniami kojarzącymi się z lalkami. Lakier kryje idealnie po dwóch warstwach. Okrągła nakrętka ułatwia nam operowanie pędzelkiem. Konsystencja optymalna, nie jest zbyt rzadki. Nie zalewa skórek. Szeroki pędzelek, który jest przycięty delikatnie na półokrągło pozwala nam na równe malowanie przy skórkach. Typowy krem z delikatnym połyskiem. Czas schnięcia jest przyzwoity. Podczas zmywania nie napotykamy żadnych problemów, nie farbuje skórek.







Znacie lakiery Catrice? Macie wśród nich swoich ulubieńców? Co sądzicie o tym odcieniu?

piątek, 5 września 2014

Wibo WOW sand effect #1

Tak wiem, znowu tydzień mnie nie było. Od niedawna zrozumiałam, że doba faktycznie może być zbyt krótka.. Dlaczego? Rozpoczęłam praktyki w przedszkolu, po powrocie muszę opracowywać rzeczy na drugi dzień. Czas ucieka w zastraszającym tempie, gdyż ten post miałam w archiwum, miał pojawić się w środę. Jak widać na publikację zabrakło czasu oraz siły, zatem nadrabiam !
Pogoda nas ostatnio nie rozpieszczała, za oknem było ponuro często padało. Dlatego lakier, o którym dziś napiszę powinien się idealnie wpisać w tę deszczową aurę. Kiedyś nie mogłam się przekonać do brokatu na paznokciach przez zmywanie, a tu proszę z piaskami się raczej polubiłam ! Kobieta zmienną jest ;) Akurat tego udało mi się wygrać w rozdaniu. Sama raczej nie kupiłabym takiego odcienia piaskowego. Kiedy go otrzymałam byłam raczej sceptycznie nastawiona, skłonna nawet oddać go siostrze. Jednak postanowiłam dać mu szanse i pomalować paznokcie. Czy moje nastawienie się zmieniło? :)


W skrócie :
Firma : Wibo
Odcień : #1
Pojemność : 8,5ml
Cena : około 7zł
Dostępność : drogerie Rossmann
Krycie : 2 warstwy
Pędzelek : cienki, długi


Zatem co sądzę po jego użyciu? W kolorze się wręcz zakochałam, piękny granat. Będzie również idealną bazą do różnych zdobień i stempli. Akurat jest to kremowa seria piasków, przez co mają nierówną fakturę. Co możecie zobaczyć na zdjęciach, dodatkowo delikatnie połyskuje. Nie przeszkadza mi to gdyż zawsze można nałożyć top matujący, gdyż zdecydowanie wolę go w wersji matowej. Na pewno w przyszłości przy okazji zdobienia pokażę wam obie wersję. Kryje bardzo dobrze, wystarczą dwie warstwy. Czas schnięcia jest raczej średni jak na lakier piaskowy. Pomimo, że pędzelek jest cienki wygodnie się nim operuje. Nie zalewa skórek, nie zauważyłam również farbowania. Jeśli chodzi o zmywanie, jest lżejsze niż w przypadku wersji brokatowych. Cena to około 7zł za 8,5ml . Niestety nie widuję już go w Rossmannie.








Jak wam się podoba taka ciemna wersja lakieru piaskowego? Macie jakieś piaski w swoich kolekcjach? Może pozostajecie wierni tradycyjnym kremowym lakierom? :)