Niestety na opakowaniu nie znajdziemy zbyt dużo informacji, nie ma nic na temat składu, o działaniu jedno zdanie. Także w sumie kupując go nie wiadomo czego można się spodziewać. Dużo osób na pewno nie zwróci na niego uwagi zwłaszcza z powodu braku składu, gdyż nie wszystko nam służy.
Korektor zamknięty jest w dosyć typowym pisaku. Jeśli chcemy wydobyć produkt wystarczy dwa razy przekręcić, dół opakowania. Korektor wypływa nam na pędzelek, dzięki któremu możemy dokładnie rozprowadzić produkt. Zatem opakowanie jak najbardziej na plus. Konsystencja jest kremowa, rzadka ale nie lejąca.
Gama kolorystyczna jest wąska, wybrałam jaśniejszy odcień, gdyż w domu miałam już ciemniejszy korektor. Oczywiście miałam ogromną nadzieje, że sobie poradzi. Jednak odrobinę się zawiodłam. Ma słabe krycie, po jednej warstwie cienie są prawie tak samo zauważalne. Lubi wchodzić w zagłębienia i je podkreślać. Trzeba go dobrze rozprowadzić aby się nie odznaczał. Po dwóch warstwach cień jest bardzo delikatnie zakryty, nadal go widać. Kiedy nałożę go na ciemniejszy miss sporty wygląda znośnie. Solo niestety nie radzi sobie. Jeśli chodzi o przebarwienia, również cudów nie ma. Korektory dostępne są w rossmannie i kosztują około 8zł. Czytałam jednak, że inna wersja tego korektora sprawdza się lepiej. Może w najbliższej przyszłości się skuszę :)
Miałyście korektor lovely? Lubicie korektory w pisaku czy może wolicie w innej formie? Jakie są wasze ulubione korektory? Może polecicie jakiś korektor idealny na cienie pod oczami? :)