sobota, 6 lipca 2013

Historia moich włosów.

Dziś chciałabym napisać troszkę o moich włosach, czyli post może być nudnawy. Dlaczego to robię? Na blogu będą pojawiać się recenzję kosmetyków do włosów. Jak wiadomo z włosem jak z człowiekiem nie każdemu pasuje to samo, mają rożne upodobania. Dzięki tej notce będziecie wiedzieć jakim włosom spasowało i czy wasze włosy również mogłyby ten produkt polubić. Oczywiście będę się starała szukać opinii również innych osób, aby móc określić czy  produkt pasuję większości czy raczej nie.

Ale przejdźmy do tematu notki. Historia moich włosów może być troszkę długa ale pomimo przestępstw jakich na nich dokonałam, nigdy nie były w opłakanym stanie. Zatem zaczynamy, usiądźcie sobie wygodnie.
Od małego miałam cienkie wywijające się włosy, początkowo były koloru jasny brąz o złotej poświacie, jednak z czasem ściemniały do ciemniejszego brązu.


Jak chyba u większości dziewczynek były zapuszczane prawie do pasa na komunię, aby móc wyczarować piękne długie loki. Po komunii nastąpiło drastyczne cięcie, z włosów do pasa zostały mi takie do ucha. Jak sobie dziś o tym pomyśle, to aż ciarki przechodzą, ale po komunii chyba każda marzy aby ściąć włosy i przestać się wreszcie z nimi męczyć.



Tak sobie chodziłam z krótkimi włosami całą podstawówkę, niestety żyły swoim życiem. Później koło 6 klasy powiedziałam stop i zaczęłam zapuszczać. Do gimnazjum wkroczyłam z włosami sporo za ramiona i wtedy nastąpiła wręcz zbrodnia przeciwko nim – najpierw lekkie blond pasemka później poznałam prostownicę do włosów. Stała się ona wręcz moja przyjaciółką, towarzyszyła mi codziennie przez prawie całe gimnazjum. Co miesięczne pasemka pokryły później prawie całą głowę do tego prostownica, przeglądając zdjęcia to chyba obrazuję ich najgorszy stan. Prezentowały się wówczas tak :


W trzeciej klasie gimnazjum powiedziałam stop pasemkom i poszłam do fryzjera, chciałam jakiś brąz aby wyglądał jak moje naturalne. Niestety jak zobaczyłam efekt to się przeraziłam, po farbowaniu miałam czarne włosy ! To było straszne. Każdy chodził i mówił jak Ty wyglądasz, co zrobiłaś z włosami. Jednakże po jakimś czasie się przyzwyczaili, ja również i dalej brnęłam w „ciemny brąz”. W wakacje przed 3 klasą również zrobiłam sobie grzywkę na prosto, to był życiowy błąd, ogólnie mam taki „wicherek” mniej więcej na środku głowy i takim sposobem cały czas mam taki sam przedziałek, gdyż przez niego nie da się przestawić nawet grzywki. Natomiast mądra pani fryzjerka wycięła mi go, a następnie podgoliła maszynką ! Co prawda grzywka była ale ja ciągle musiałam sprawdzać czy się nie rozwala i nie widać tego wyciętego miejsca. Dziękuję bardzo za taką grzywkę ! Kiedy wicherek zaczął odrastać grzywka się podnosiła i rozwalała, postanowiłam ją zapuścić, wicherek również odrósł. Po tym odrzuciłam prostownicę, zrobiłam eksperyment z pianką i okazało się, iż mam falowane włosy ! Jakie było moje zdziwienie. Romans z pianką i kolorem „ciemny brąz” trwał przez całe liceum. Z takimi włosami wyszłam z gimnazjum.Zdjęcie kiepskiej jakości niestety lepszego nie mam, ale wtedy na prawdę fajnie falowały.



Jednak w połowie 2 klasy liceum włosy zaczęły się buntować i coraz gorzej falować.


W 3 klasie zamarzyły mi się ciemnorude włosy, i rozjaśniłam moje prawie czarne, efekt był koszmarny, na włosach dosłownie kolory tęczy i jaśniejsze ciapki przy odrostach. Na to poszła jakaś czerwona farba – kolejna katastrofa, no ale chodziłam w tych lekkich czerwienio – rudościach kilka miesięcy.


 Przed studniówką postanowiłam wrócić do ciemnego brązu. Po maturze nastały długie wakacje, a ja zaczęłam szukać naturalnych sposobów falowania włosów, gdyż w takich czuję się lepiej. Najpierw trafiłam na bloga Anwen, później znalazłam się na wizażu. Tak zaczął się mój romans z włosomaniactwem i świadomą pielęgnacją włosów, który trwa do dziś. Kiedy przeglądam stare zdjęcia, moje włosy zawsze się wywijały po swojemu, ciekawe czy dam radę nadać im kształt pięknych fal?

W sierpniu minie rok od świadomej pielęgnacji włosów. Podczas tego roku miały lepsze i gorsze dni, jeśli chodzi o ich stylizację raczej same gorsze, niestety. Czy widzę zmianę po tej pielęgnacji? Jakieś na pewno ale żadnych radykalnych, gdyż mój stan wyjściowy - przed pielęgnacją był dobry. Jedyną widoczną zmianą jest to, że zyskały może większego blasku.  Pomimo moich starań włosy nie chcą falować tak jak kiedyś, staram się, a one i tak robią swoje. Mój typ włosów? Są to fale typu 2A miejscami 2B. Jeśli wysuszę je suszarką są prawie proste poza wywijającymi się końcami i grzywką. Są średnioporowate miejscami nawet wysokoporowate. Ich naturalny kolor to ciemny brąz, od dłuższego czasu farbowane na „ciemny brąz”, który wychodzi czarny. Mają tendencję do puszenia się, zwłaszcza jeśli na zewnątrz mamy deszczową aurę. Jeśli chodzi o długość aktualnie są prawie za biust, zapuszczam je gdyż marzą mi się takie do wcięcia w talii.
Tak prezentowały się w marcu po kilkucentymetrowym podcięciu, w zdjęciu stan przed fryzjerem i po.  Jak widać miałam ogromny problem z prostującym się dołem.





To by było na tyle, taka oto jest historia moich włosów. Teraz łatwiej będzie odwoływać się do kosmetyków opisywanych na blogu. Wiem, może być dla was nudny, ale może cześć z was wytrwała do końca. Lepiej napisać tego typu post aby później łatwiej się odnaleźć. Co do zdjęć na tą chwilę pozostaję anonimowa, ale kiedyś dowiecie się kto siedzi po drugiej stronie.

Przy następnym wpisie umieszczę coś lżejszego, na pewno będzie mniej tekstu. Co to będzie? Przekonacie się same.


1 komentarz:

Jak już do mnie trafiłeś pozostaw po sobie ślad, każdy wasz komentarz sprawia ogromną radość, są także cennymi wskazówkami. Będę się starała odpowiedzieć na każde wasze pytanie. Także w wolnym czasie postaram się zajrzeć na blogi komentujących osób :)

Proszę przy tym o kulturalne zachowanie i nieużywanie wulgaryzmów.
Każdy komentarz, który będzie miał na celu reklamowanie bloga będzie usuwany.