niedziela, 26 października 2014

Top coat Sally Hansen Insta Dri czy podbił również moje serce?

Znalezienie dobrego top coatu i to w rozsądnej cenie jest raczej trudnym zadaniem. Na pewno każdy szukając swojego ideału kieruje się czymś innym. Jak dla mnie powinien pięknie nabłyszczać manicure, przyspieszać wysychanie lakieru no i oczywiście nie może rozmazywać wzorów. Czy osławiony Sally Hansen Insta Dri stał się moim ulubieńcem?


Warto zacząć by od ceny, gdyż potrafi odstraszyć. W większych drogeriach cena potrafi dobić do 30zł, w sieci można go dostać za około 15-18zł. Pewnego razu zajrzałam do drogerii laboo zwanej równiez outletem kosmetycznym i mym oczom ukazały się top coaty SH w cenie 16,99zł i to bez promocji ! :) Dlatego jeśli ktoś byłby zainteresowany, polecam tam zajrzeć. Pojemność to 13,3ml.

Zerkając na nazwę każdemu na myśl przychodzi błyskawiczne wysychanie. Producent obiecuje, że potrwa to tylko 30 sekund. Bądźmy realistami, to jest niemożliwe w tak krótkim czasie. Owszem przyspiesza wysychanie ale musimy odczekać kilka minut. Po tym czasie nasz manicure ma przepiękny połysk. Przedłuża trwałość manicure, nie wpływa na kolor lakieru. Wyrównuje również wszelkie nierówności czy niedoskonałości powstałe przy malowaniu. Kolejnym plusem jest fakt, że nie obkurcza lakieru, świetnie współpracuje z każdym, który posiadam. Jeśli chodzi o minusy, niestety poza regularną ceną jeden posiada. Mniej więcej w połowie buteleczki zaczyna gęstnieć i robi się z niego jeden wielki glut. Początkowo można również mieć problem z nabieraniem odpowiedniej ilości topu. Kiedy nabierzemy zbyt mało psuje mani, kiedy znów zbyt dużo można zalać sobie skórki. Jednakże można dojść do wprawy i wyczuć ile produktu potrzeba. Podsumowując i biorąc po uwagę cenę outletową jestem jak najbardziej na tak !



Znacie ten top coat? Używałyście już? Macie swoje sprawdzone topy?

niedziela, 12 października 2014

wibo extreme nails #181

Szczerze mówiąc post miał się pojawić w przyszłym tygodniu jakoś tak ostatnio nie mam czasu na pisanie. Zaczął się rok akademiki więc przybyło obowiązków i różnych spraw do załatwienia. Zwłaszcza, że jestem już na trzecim roku tak więc licencjat wita. Na seminarium zaczynają wymagać przeróżnych rzeczy oczywiście o których ktoś kto nigdy nie pisał tego typu pracy nie ma zielonego pojęcia. Przy komputerze może i spędzam trochę czasu ale przede wszystkim przeznaczam go na poszukiwania literatury do wstępnie uzgodnionego tematu. Tak więc mój czas wolny kurczy się w zastraszającym tempie. Dlatego też posty na pewno będą się pojawiać rzadziej ale minimum ten jeden musi się pojawić w ciągu tygodnia. Nie chce całkiem zaniedbać mojego blogowego zakątka, pozwala mi on na chwilę zapomnieć o reszcie świata. To by było na tyle, a propo wstępu teraz przejdźmy do właściwej części postu. Tym razem przygotowałam dla was recenzję jednego z moich ulubionych lakierów. Mowa o przepięknym nudziaku z domieszką różu wibo extreme nails #181.




W skrócie :
Firma : Wibo
Serai : extreme nails
Odcień : #181
Pojemność : 8,5ml
Cena : 5,99 zł
Dostępność : drogerie rossmann
Krycie : 2 warstwy
Pędzelek : cienki, długi


Szczerze mówią, kiedy kupowałam ten odcień nie byłam do końca pewna jak będzie prezentował się na dłoniach. Jednakże już po pierwszym malowaniu skradł moje serce ! Wygląda przepięknie, wygląda delikatnie i naturalnie ale nie stapia się z dłońmi jak to nudziaki mają w zwyczaju. Domieszka różu dodaje mu uroku. Zdecydowanie używałam go najczęściej, zarówno w momentach kiedy miałam krótkie paznokcie jak i wtedy kiedy udało mi się je już zapuścić. W buteleczce widać srebrny pyłek ale dopiero po dokładnym przyjrzeniu. Na paznokciach całkowicie ginie. Sam w sobie lakier ma bardzo ładny połysk, na zdjęciach bez top coatu. Krycie również pozytywne mnie zaskoczyło po dwóch warstwach jest idealne. Pomimo, że pędzelek jest cienki, nie ma problemu z idealną linią przy skórkach. Kolejny plus to cena. Nie barwi płytki, przy zmywaniu nie ma żadnych problemów. Podsumowując tani i dobry lakier :)








Jak wam się podoba tego typu nudziak? Lubicie takie delikatne lakiery czy wolicie żywsze kolory? Znacie już nie taką nową serię xtreme nails?

środa, 8 października 2014

Anida krem do rąk i paznokci wosk pszczeli i olej makadamia.

Kiedy zamawiałam na doz.pl żurawinowy krem do twarzy Apis kliknęłam również krem do rąk. Przeglądając ofertę apteki zasięgnęłam po opinie do internetów, tam też znalazłam mnóstwo pochwał kremu do rąk Anida. Postanowiłam go wypróbować. Rozpoczęła się już jesień, za jakiś czas powitamy zimę. To okres, w którym szczególną uwagę musimy zwrócić również na nasze dłonie i paznokcie narażone na wiatr i niskie temperatury. Na pewno większość z was miała problemy z przesuszonymi dłońmi zwłaszcza w tych  porach roku. Czy Anida podołała ochronie moich dłoni?


Krem zamknięty w typowej tubie dla tego typu produktów. Opakowanie jest miękkie dzięki czemu nie mamy problemu z wyciśnięciem kremu. Za pojemność 100 ml płacimy 5,29zł. Można go zamówić i odebrać w wybranej aptece doz -> klik.

Obietnice co do działania widniejące na opakowaniu :
"Posiada bardzo dobre właściwości osłonowe i pielęgnacyjne. Odbudowuje zniszczona i popękaną skórę rąk. Zapobiega tworzeniu się suchego naskórka. Wosk pszczeli działa natłuszczająco, ochronnie i zapobiega wysuszaniu skóry. Olej makadamia posiada wyjątkowe właściwości regeneracyjne – zmiękcza i wygładza naskórek, przyśpiesza odbudowę uszkodzeń skóry i skutecznie łagodzi podrażnienia."
Brzmi całkiem nieźle, jak teoria ma się do praktyki?

Rzut oka na skład, który jest na prawdę przyjemny :

Konsystencja produktu jest delikatna, kremowa. Bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia uczucia lepkich rąk. Przy regularnym stosowaniu efekt ten utrzymuje się przez dłuższy czas, nie znika wraz z umyciem rąk. Poziom nawilżenia / natłuszczenia jak dla mnie jest na prawdę świetny ! Przynosi natychmiastowe ukojenie nawet po sprzątaniu kiedy nasze ręce są wysuszone i podrażnione przez środki czyszczące. Całkiem nieźle nawilża również skórki, wmasowuję go także czasem w paznokcie kiedy nie są pomalowane. Według mnie jest wydajny, gdyż wystarczy na prawdę niewielka ilość aby nawilżyć dłonie. Podsumowując, zdecydowanie polecam ! Na zbliżające się chłody będzie idealny ! Świetny produkt w niskiej cenie !




 Znacie kremy do rąk Anida? Macie swoje ulubione kremy do rąk? Po produkty jakiej firmy najczęściej sięgacie?

niedziela, 5 października 2014

Błękit na granacie czyli esy-floresy.

Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak można nazwać wzór, który dzisiaj wam pokażę. Pierwsze skojarzenie jakie przychodzi mi do głowy to właśnie esy-floresy, tak też w tytule postu pozostało. Zdobienie to w sumie powstało na szybko, nie należało do tych planowanych wcześniej. Pewnego razu przeglądając płytki wpadł mi do głowy zamysł manicure, od raz przeszłam do realizacji. W dzisiejszym poście zaprezentuje wam dwie wersję manicure w połysku i w macie. Ciekawe, które wam bardziej przypadnie do gustu :)




Do manicure użyłam :
- Baza Paese aktywny wapń
- Wibo wow sand efect #1  , którego recenzje mogliście już przeczytać -> tutaj
- Safari błękit którego numer pozostaje nieznany, dawno temu się starł
- Top coat Sally Hansen Insta-Dri
- płytki ze sklepu Born Pretty Store QA65
Nie ma co opisywać sposobu wykonania, gdyż są to najzwyklejsze stemple.


I. Wersja w połysku :



W sumie efekt końcowy był całkiem przyjemny dla oka. Jendak wzór ginął w świetle przez połysk nadany top coatem. Wtedy też przypomniałam sobie o kupionym jakiś czas temu topie matującym Lovely. Postanowiłam sprawdzić jak mój manicure będzie się prezentował w macie. Odbity wzór stał się całkowicie widoczny. Manicure wygląda jak był oszroniony? Na pewno świetnie wyglądałby zimą. Zdecydowanie druga wersja bardziej przypadła mi do gustu !


II. Wersja w macie : 




Która wersja bardziej przypadła wam do gustu? Jak wam się podoba taki wzorzysty manicure?

piątek, 3 października 2014

Legendarny Max Factor Fantasy Fire.

Dlaczego legendarny? Na pewno nie dla wszystkich ale lakieromaniaczki doskonale go znają ! Sama początkowo nie miałam pojęcia o jego istnieniu. Jednakże usłyszałam o nim jakoś w maju kiedy to w Rossmannie trwała promocja -40%. Po wielu opiniach i kilku swatchach w internecie wiedziałam, że w końcu będzie mój. Tak też się stało, niestety pokazuję go dopiero teraz. Może to nawet lepiej, gdyż lakier idealnie będzie wpisywał się w grupę jesiennych lakierów. Co prawda sama nie przywiązuję aż tak dużej uwagi co do koloru i pory roku ale są takie osoby. Na zdjęciach zobaczycie FF nałożonego na czarny lakier podkładowy.




W skrócie :
Firma : Max Factor
Odcień : Fantasy Fite
Pojemność : 5ml
Cena  regularna :około 18-19 zł
W promocji -40% : około 11 zł
Dostępność : drogerie np Rossmann
Krycie : jako mgiełka 2 warstwy
Pędzelek : cienki, długi


Fantasy Fire służy raczej jako mgiełka, sam w sobie ma słabe krycie. Dlatego bez dłuższego zastanawiania się nałożyłam dwie warstwy na czarną bazę, która podkreśliła różnorodność odcieni jakie może przybrać. Jeśli chodzi o sam lakier, dość rzadka fioletowa baza w której znajduję się pyłek mogący przybrać odcienie od czerwieni po zieleń. To tzw. duochromowy efekt. Równie pięknie będzie wyglądał na fiolecie. Ma cienki pędzelek ale nie utrudnia to aplikacji. Pomimo, że konsystencja jest rzadka nie zalewamy skórek. Lakier nie smuży i ładnie się poziomuje. Minusem ale i plusem może być jego krycie, dzięki temu możemy nakładać go na różnego koloru bazy i otrzymywać za każdym razem inny efekt. Czas schnięcia jest raczej przeciętny. Przy zmywaniu nie napotykamy większych problemów. Cena jest raczej wysoka jak na taką pojemność, pewnie gdyby nie promocja, nie zdecydowałabym się na zakup.







Jak możecie zobaczyć na powyższych zdjęciach jest to lakier kameleon ! W zależności od kąta patrzenia, oświetlenia przybiera różne odcienie. Sprawia, że nie można od niego oderwać wzroku !



Jak wam się podoba taka mgiełka? Macie w swojej kolekcji Fantasy Fire? Znacie lakiery Max Factor?