niedziela, 29 czerwca 2014

Pastelowa brzoskwinia w wersji hybrydowej - Cosmetics Zone

Kolejna odsłona moich hybrydowych poczynań. Akurat manicure, który wam dziś pokażę nosiłam jakoś w kwietniu więc minęło już trochę czasu. Nosiło mi się go na prawdę dobrze, nie wiem czemu ale gdzieś na moich paznokciach manicure hybrydowy wygląda o wiele lepiej na krótszych paznokciach. Mniej więcej takiej długości jaką zobaczycie na zdjęciach. Może to wina mojej płaskiej płytki? Niestety nie wygląda zbyt urodziwie nawet ze zwykłym lakierem kiedy paznokcie są długie :(



Na wiosnę zaopatrzyłam się w kilka hybrydowych pasteli, wybrałam firmę Cosmetics Zone. Lakiery są na prawdę dobrej jakości w przyzwoitej jak na domowy budżet cenie. Za hybrydę o pojemności 15ml płacimy 24,99zł. Gama kolorystyczna jest na prawdę bogata, tylko szkoda że nie mają mniejszych pojemności. Kto wie może kiedyś firma je wprowadzi? Jeśli chodzi o krycie, jak to w przypadku lakierów bywa jest różnie. Generalnie potrzebujemy 2 warstw, przy niektórych 3 cienkich.Odsyłam was na Cosmetics Zone , sklep ma w swoim asortymencie wszystko co będzie nam potrzebne do wykonania paznokci hybrydowych. Można ich również spotkać na allegro. To było już moje kolejne zamówienie z tego sklepu i mogę gorąco polecić. Tak też wiosną do mej gromady dołączyły pastelowe odcienie : brzoskwini, cytryny oraz błękitu.

Od lewej : PST15, PST11, PST7


Na pierwszy ogień poszła brzoskwinia. Oczywiście nie mogłam jej zostawić samej, dlatego domalowałam biały half-moon. Na serdecznym i kciuku dołożyłam czarny stempelek aby nie było zbyt delikatnie. Trochę obawiałam się połączenia z czernią ale efekt końcowy na prawdę mi się spodobał.

Czas na pokazanie manicure (przepraszam za świecące palce, to tylko oliwka). Nie wiem czemu ale na niektórych zdjęciach widać jakby prześwitujące końcówki, których w rzeczywistości nie było :o






Jak wam się podoba takie wydanie hybrydowego manicure? Miałyście już wykonywany manicure hybrydowy? Może same się tym zajmujecie?

piątek, 27 czerwca 2014

Kolorowe kropki.

Najprostszy sposób na upiększenie naszego zwykłego manicure? Oczywiście kropki ! Niby nic wielkiego a jakie zmiany może spowodować na naszych paznokciach. Zazwyczaj robiłam kropki w jednym kolorze, pewnego razu postanowiłam zaszaleć z kolorami. Postawiłam na letnie odcienie : błękitny, żółty, pomarańczowy, zielony. Taki mix postanowiłam umieścić na białej bazie, dzięki czemu uzyskałam całkiem wesoły i pogodny manicure.


Użyłam :
- baza : diamentowa hean
- podkład : Life #01
- błękitny safari (brak numeru)
- Lemax Shine : neonowy żółty i pomarańczowy (brak numeru)
- Golden Rose Rich Color #36
- top : Kwik Kote
- oczywiście do kropek przyda się nam sonda, wsuwka czy nawet szpilka.

Od razu przepraszam za kształt, którego w sumie na tych zdjęciach brak. Ten manicure wykonywałam podczas kształtu przejściowego. Tak oto prezentował się efekt końcowy :







Lubicie kropkowe manicure? Jak wam się podoba taka kolorowa odsłona?

środa, 25 czerwca 2014

Eveline arganowa odżywka 8w1 kompleksowa odbudowa + ochrona koloru

Jakiś czas temu wygrałam w konkursie Eveline pt : "Leniwa niedziela". Zadaniem konkursowym było zrobienie kolażu ze zdjęć obrazujących naszą leniwą niedzielę. Ku mojemu zdziwieniu udało mi się wygrać ! Bardzo się ucieszyłam, gdyż w skład wygranej wchodziła wtedy nowa arganowa seria do włosów. Na pierwszy ogień poszedł szampon i odżywka. Dzisiaj chciałabym się podzielić moimi wrażeniami na temat odżywki.


Producent obiecuje nam na prawdę wiele dlatego podam wam ten najbardziej skrótowy opis :

"Kompleksowe działanie 8 w 1:
- odbudowa włókna włosa,
- nawilżenie i wygładzenie,
- odżywienie i wzmocnienie,
- intensywna regeneracja,
- połysk od nasady aż po same końce włosa,
- miękkie i elastyczne włosy,
- łatwe rozczesywanie i stylizacja.
- ochrona przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych."


Odżywka zamknięta jest w miękkiej tubie. Wydobycie jednak jest trochę utrudnione przez konsystencję, odżywka jest bardzo gęsta. Otwór jest bardzo mały przez co odżywka go przytyka. Powietrze nie może się dostać do środka i nie jest w stanie wypchnąć nam odżywki. Z drugiej strony odżywka nie kapie nam z rąk i ładnie rozprowadza się ja na włosach. Zatem konsystencja to zarazem plus jak i minus. Ma pastelowy żółty kolor i przepiękny słodki zapach. Na prawdę ciężko go określić, charakterystyczny dla całej tej serii. Przypomina trochę zapach odżywki ganiera masło shea i karite. Można ją było dostać w drogeriach, a jej pojemność to 200ml.

Skład, jest dość długi, znajdziemy składniki aktywne ale i oblepiacze. Z dobroci znajdziemy w nim między innymi : olejek arganowy, keratyna, masło shea, olejek łopianowy, proteiny jedwabiu, d-panthenol. Teoretycznie jest dość dobrze ale jak z działaniem?


Działanie ! Podchodziłam do niej sceptycznie ze względu na keratynę. Obawiałam się niezłego spuszenia włosów. Ku mojemu zdziwieniu włosy po użyciu były całkiem zdyscyplinowane. Co prawda musimy jej trochę nałożyć na włosy więc staje się niewydajna. Podczas spłukiwania z włosów znika prawie cały film ochronny. Zauważyłam, że jak obficiej je spłukiwałam włosy stawały się sztywne. Używałam jej na dwa sposoby i działanie było takie samo. Zarówno trzymana przez 5 minut jak i przez 15minut pod czepkiem delikatnie zmiękczała włosy. Po wysuszeniu były miękkie, lepiej się je rozczesywało ale nie idealnie. Jakby nadal czegoś im brakowało. Zauważyłam, że końcówki były trochę sztywne. Podsumowując nie zauważyłam efektu jak po wyjściu z salonu ;) Nie wiem czy można ją jeszcze dostać w drogeriach, gdyż producent postanowił zmodyfikować tą serię wzbogacając ją o jedwab. Raczej nie skusiłabym się na nią ponownie. W kolejce do testów stoi jeszcze maska, może sprawdzi się lepiej?



Znacie arganową serie od eveline? Mieliście okazję używać? Co sądzicie o kosmetykach do włosów tej firmy?

niedziela, 22 czerwca 2014

Ku bezludnej wyspie marynarzu !

Na manicure marynarski miałam już ochotę w tamtym roku ale jakoś wakacje zleciały, a ja nie zdarzyłam go wykonać. Tym razem mi się udało i to już w czerwcu, zmotywował mnie do tego konkurs u Antii. Co prawda żadnego miejsca nie zajęłam ale malowanie sprawiło mi ogromną frajdę. Na pewno nie był to mój ostatni manicure w stylu marynarskim ! Oczywiście pierwsze skojarzenia to niebieski, paski, kotwica i tym podobne. Chciałabym wam przedstawić moją pierwszą wersję.

Tak prezentowała się całość :


Obowiązkowo niebieski podkład, następnie ręcznie namalowałam poziome paski. Byłam z siebie na prawdę dumna, gdyż robiłam to pierwszy raz i wyszło całkiem równo. Później to już puściłam wodze wyobraźni, mały i serdeczny przestawiają kotwice na łańcuchu. Na środkowym znajdziemy leżące na dnie morza rozgwiazdy. Na serdecznym ster, dzięki któremu popłyniemy na kciuk czyli ku bezludnej wyspie ! :)

Użyłam :
- dor niebieski #5/2
- lovely snow dust #1
- wibo candy shop #1
- golden rose nail art #101
- dor #18 czarny







Jak wam się podoba moja interpretacja marynarskiego stylu? Wykonywałyście już coś podobnego? Lubicie tego typu manicure?

piątek, 20 czerwca 2014

Włosy alizall z. po długiej przerwie

W początkowym zamyśle bloga, miała dominować tematyka paznokciowa i włosowa. Jak widzicie paznokcie górują, a włosy pokazywałam wam ostatnio jakoś jesienią. Zdecydowanie na punkcie paznokci mam bzika, mogę je przemalowywać i gadać na temat lakierów przez cały czas :d . Włosy.. dbam o nie namiętnie do tej pory. Pomimo, że często nie wyglądają na takie i są niesforne. W tamtym roku zaczęłam schodzić z czarnego, kondycyjnie mają się już spokojnie jak i z okresu przed kąpielą rozjaśniającą.

Niestety jakiś czas temu miałam dość nerwowy okres co odbiło się na włosach. Zaczęły wypadać w zastraszających ilościach.. Co prawda teraz jest już lepiej i wypadanie powoli wraca do normy ale moja czupryna zdecydowanie się przerzedziła. Kiedy widziałam włosy przed myciem na szczotce, włosy w odpływie, włosy po suszeniu na podłodze.. po prostu chciało mi się płakać ! Nie po to człowiek tak o nie dba, zapuszcza żeby szlag to wszystko trafił.. No ale niestety moje starania trafił. Dlatego też tydzień temu wybrałam się do fryzjera aby zrównać jakoś odrosty, czarny powoli odchodzi w zapomnienie ale bywam jeszcze "łaciata". Chciałabym taki średni naturalny brąz na pewno kiedyś się uda. Skoro już wybrałam się do fryzjera postanowiłam delikatnie podciąć końcówki.

Mam dla was porównawcze zdjęcie przed i po


Jak widzicie na zdjęciu z lewej strony, moje włosy nadal żyją własnym życiem. Właśnie tak wyglądają kiedy schną naturalnie, "pokrzywią się" pusząc w okolicach twarzy jednocześnie. Już nie chciałam ich do zdjęcia rozczesywać gdyż byłby to totalny puchowy armagedon.

Pielęgnacyjnie
- Zawsze, minimum raz w tygodniu olejuje włosy na odżywkę, chodzę tak kilka godzin. Oczywiście zdarza się, że i zrobię to dwa/trzy razy ale ten jeden raz to jest takie minimum.
- Staram się chociaż raz w tygodniu nałożyć maskę i czepek czekając 20 minut. Niestety w przypadku tego punktu różnie wychodzi, kiedy myję włosy wieczorem nie zawsze mam już czas czy nawet siłę aby jeszcze chodzić z maską na głowie.
- Odżywka po każdym myciu obowiązkowo na kilka minut, czasem zdarzy się że przetrzymam ją 15 minut pod czepkiem.
- W kwestii szamponu, nie stosuję łagodnych myjadeł nie sprawdzały się u mnie. Jedne plątały inne wzmagały wypadanie. W końcu jesteśmy dorosłymi ludźmi więc używajmy produktów dla nich przeznaczonych. Zazwyczaj stosuję szampon Yves Rocher Volume lub różne wersje Ganiera np oleo repair.
- Na płukanki jestem zbyt leniwa :d

Tak prezentowały się po umyciu i wysuszeniu suszarko-lokwówką, dzięki czemu były względnie proste. Pomimo że końcówki są zdrowe zero rozdwojeń, widać lekkie prześwity przez wypadanie.

Plany na kolejne miesiące?

ZAGĘSZCZENIE ! Nie mogę patrzeć na tą moją smętną kitę. Zdecydowanie muszę postarać się o zagęszczenie włosów. Kupiłam już jantar, używałam go w tamtym roku i spisał się na prawdę nieźle. Wewnętrznie chciałam pić pokrzywkę ale kiedyś, zrobiła mi hormonalne kuku, a niby miała pomagać w bólach menstruacyjnych.. Do jantaru przyłączy się rosyjskie ziołowe serum na porost, które pójdzie na pierwszy ogień. Czytałam o nim sporo dobrego, oby sprawdził się i u mnie.

Mój zestaw bojowy :



Przy okazji serum, nie wiem czy wiecie ale w sklepie EkoPiekno trwa promocja na przesyłkę. Sama się trochę zgapiłam, gdyż jak zamawiałam darmowa dostawa do paczkomatów była od 55zł. Jednak próg cenowy znów został zmniejszony, aktualnie darmowa dostawa do paczkomatów jest od 35zł ! Także wydaję mi się, że jak najbardziej warto z tego skorzystać :) Dzięki niej kupiłam swoje serum, do koszyka wpadł jeszcze ukochany balsam Aleppo, olej Vatika oraz na wypróbowanie Afryka - balsam do włosów olej avocado 25%. 


Jak miewają się wasze włosy? Zwracacie uwagę na pielęgnację włosów? Znacie jakieś sprawdzone sposoby na ich zagęszczenie?

środa, 18 czerwca 2014

Venus pianka do golenia ekstrakty z melona i grejpfruta

Po ostatniej porażce z pianką isany, omijałam tego typu produkty. Jednak postanowiłam dać im drugą szansę, czemu nie. Będąc kiedyś w Rossmannie natknęłam się akurat na promocję pianki do golenia venus. Po krótkim namyśle wrzuciłam ją do koszyka z nadzieją na miłe zaskoczenie. Jak myślicie warto dawać drugą szansę? Zaraz się przekonacie ;)


Producent obiecuje nam ułatwienie golenia oraz wygładzenie i uelastycznienie skóry. Ekstrakt z melona ma łagodzić podrażnienia, z grejpfruta nawilża i oczyszcza skórę. Brzmi obiecująco, czytając o tych owocach nie można doczekać się zapachu pianki.


Nie ma co się długo rozwodzić na opakowanie, typowe dla pianek. Warto jednak pochwalić aplikator, zazwyczaj w piankach go golenia są one w kształcie kopuły? Przez co często mokre palce ześlizgują się, a my niepotrzebnie szarpiemy sobie nerwy tego typu błahostką. W przypadku tej pianki aplikator jest prosty, dzięki czemu aplikacja staje się łatwiejsza. 

Dla zainteresowanych zbliżenie na skład :


Teraz mogę wam odpowiedzieć na pytanie czy warto dawać drugą szansę. W przypadku tego produktu okazało się, że jak najbardziej warto ! Pianka posiada delikatny owocowy zapach tytułowego melona. Ma delikatnie brzoskwiniowy kolor. Po wyciśnięciu na dłoń nie upłynnia się po chwili, cały czas zachowuję swoją początkową konsystencję. Zdecydowanie ułatwia golenie i nie wywołuje podrażnień. Skóra zdecydowanie nie jest przesuszona tak jak czasem bywa w przypadku zwykłego mydła. Dodatkowo jest bardzo wydajna. Cena to około 7zł za 200ml produktu. Można ją spotkać np w Rossmannie ale w innych większych drogeriach również powinny być. Podsumowując jestem jak najbardziej na tak, kiedy wykończę to opakowanie chętnie sięgnę po kolejne :)



Używacie pianek? Czy może mydła lub niesłużącej odżywki? Macie swoich faworytów w tej kategorii? 

niedziela, 15 czerwca 2014

Bingo Spa proteiny kaszmiru i kolagen czy moje włosy polubiły proteiny?

W jednym z postów opisywałam swoje włosy, jak już wiecie są niesforne, lekko falowane z tendencją do odgniatania i ciągłego puszenia. Krótko mówiąc mam z nimi trzy światy. Przez prawie dwa lata intensywnej pielęgnacji, zdążyłam się nauczyć aby uważać z proteinami. Włosy za nimi nie przepadają alee pewnego razu będąc w tesco spotkałam maski Bingo Spa zatem postanowiłam spróbować innej proteinowej wersji. Jak zareagowały na nią moje włosy? O tym za chwilę :)


Producent sporo nam obiecuje : 

"Specjalna formuła maski do włosów BingoSpa, aby włosy stały się jedwabiście miękkie, sprężyste i błyszczące. 

Proteiny kaszmiru to doskonały materiał budulcowy struktury włosa, a dzięki swej niskiej masie cząsteczkowej oraz charakterowi podobnemu do soli, są zdolne przenikać również do zewnętrznych warstw naskórka, scalając je i poprawiając poziom nawilżenia.
Proteiny wykazują szeroki zakres mas cząsteczkowych począwszy od wolnych aminokwasów do polipeptydów o dłuższym łańcuchu. Dzięki czemu łączą w sobie własności zwilżające i błonotwórcze. Proteiny kaszmiru, zwiększają zatrzymywanie wilgoci na powierzchni włosów i w ten sposób poprawia ich podatność na układanie, zapobiega elektryzowaniu i nadaje im elastyczność, zdrowy wygląd i miękkość oraz jedwabisty połysk.
 
Dzięki silnym właściwościom błonotwórczym rozpuszczalnego kolagenu BingoSpa o trójspiralnej strukturze heliksowej, charakteryzującego się wysoką masą cząsteczkową, tworzy się na powierzchni włosów cieniutki film, który chroni je przed wnikaniem szkodliwych substancji z otoczenia oraz zwiększa ich nawilżenie oraz elastyczność, sprężystość i podatność na stylizację.
Powierzchnia zdrowego włosa powinna być maksymalnie gładka, bez spękań (zdj. obok). Taki wygląd mają włosy właściwie nawilżone dzięki kolagenowi BingoSpa." (opis ze strony -> bingosklep.com)

czy aby na pewno to wszystko się sprawdzi?


Skład w przypadku tych masek zawsze jest krótki i konkretny. Tytułowe składniki w połowie składu, nie jest źle ale mogłoby być lepiej. Na pewno nie są to super odżywcze maski ale bardzo przyjemne w użytkowaniu.

Wszystkie maski tej firmy zamknięte są w mlecznych plastikowych słojach. Miałam jeszcze starą wersję, nowe mają ładniejsze etykiety, które przede wszystkim nie ścierają się po kontakcie z wodą. Za co duży plus, firma słucha "głosu ludu" i wyszła klientom na przeciw. Dostępność to sklepy internetowe, stacjonarnie jest ciężej ale warto zajrzeć do tesco swoją właśnie tam kupiłam. Pojemność to 500g, z ceną jest różnie waha się od 8 do 13zł. Moim zdaniem to i tak nie jest dużo za taką pojemność.


Działanie ! Do kolejnego proteinowego produktu podeszłam sceptycznie nastawiona. Używałam jej w różnych kombinacjach :
1) Po umyciu włosów, nakładałam ją obficie na to czepek i ręcznik. Spłukiwałam po 20-30 minutach, efekt? Włosy zdyscyplinowanie, gładkie i mięsiste w dotyku.
2) Nałożona na chwilę po myciu, bez czepka, efekt? włosy miękkie ale lekko spuszone.
3) Nałożona przed myciem na olej, efekt taki jak w przypadku sposobu czyli miękkie i zdyscyplinowane włosy.
Jak widzicie włosy zdecydowanie się z nią polubiły, najczęściej wybierałam sposób z czepkiem. Robiłam to co dwa tygodnie, gdyż jak wiecie z proteinami trzeba uważać. Można z nimi przedobrzyć, co włosom nie wyjdzie na dobre. Nigdy nie obciążyła mi włosów, bez względu na ilość czy czas trzymania. Nadaje się również do robienia własnych maseczek na włosy, możemy dorzucić czego dusza zapranie. Część osób myje włosy maskami Bingo Spa jednak ja pozostaje przy tradycyjnych szamponach. Maskę zużywałam bardzo długo, niestety właśnie dobiegła końca ale zdecydowanie kupię ją ponownie jak spotkam stacjonarnie !



Znacie produkty Bingo Spa? Macie swoich ulubieńców tej firmy? Używaliście maski z kaszmirem i kolagenem?

piątek, 13 czerwca 2014

Plastikowa biedronkoo..

Sama nie wiem czemu ale taką typową kobiecą czerwień noszę na paznokciach raczej rzadko "od wielkiego dzwonu" Jakiś czas temu, owy dzwon się obudził. Oczywiście nie pozostałam przy samej czerwieni, postanowiłam dorzucić jakiś akcent. Co może nam się kojarzyć z czerwienią i wiosenną pogodą? Nic innego jak biedronka. Postanowiłam spróbować swoich sił i stworzyć biedronkowy manicure.

Oto moi mali pomocnicy :


Na zdjęcie nie załapała się sonda i cienki pędzelek. Na pewno przydadzą się do malowania kropek, oczu.

Z lakierowego arsenału :
- baza hean, z którą bardzo się polubiłam, recenzja -> TU
- Safari, czerwień niestety numer dawno się wytarł
- Life #01 przyjemna biel, której muszę w końcu poświęcić jakiś oddzielny post
- Flormar #313
- Life #22 , kropkowa czerwień, po przygodach z niebieskim, tego od razu wypróbowałam na czerwony podkładzie,
- top Kwik Kote


Oto efekt końcowy : 
Idealnie może nie jest ale pochwaliła je moja przyszła teściowa :D






Jeśli chodzi o wykonanie biedronki. Wbrew pozorom nie było to takie trudne, wystarczy kilka kroków. 
1. Malujemy paznokcie bazą, następnie wybraną czerwienią.
2. Kiedy lakier podkładowy podeschnie staramy się namalować prostą cienką czarną kreskę (prostopadle przez środek paznokcia)
3. Teraz czas na malowanie "główki", można to już zrobić zwykłym pędzelkiem od lakieru którym to robimy. Jeśli jednak nie czujecie się na tyle pewni ręki, warto sięgnąć po cieńszy.
4. Malujemy kropki inaczej znane jako "latka biedronki"
5. Na koniec malujemy oczy, po odczekaniu kilku minut całość pokrywamy topem. Gotowe !


Jak wam się podoba takie wydanie klasycznej czerwieni? Lubicie takie kropkowe lakiery jak Life? Co sądzicie o całości? :)

środa, 11 czerwca 2014

Essence express dry drops : krople przyspieszające wysychanie lakieru

Wielu osobom malowanie paznokci kojarzy się z katorgą ze względu na późniejsze czekanie aż manicure wyschnie. Tak sobie siedzimy z łapkami przed sobą, przeglądając internety czy oglądając jakiś serial, co chwilę ukradkiem sprawdzając czy lakier jest już suchy. W domu często sporo do zrobienia, a tu trzeba czekać. Można malować paznokcie wieczorem ale budzimy się rano, a tam nasze paznokcie zdobi pościelowy wzorek. Dlatego też pozostaję nam szukać idealnego topu przyspieszającego wysychanie lub wspomaganie się produktami typu kropelki wysuszające. Jako, że top miałam prawie pełny, szkoda było szukać następnego. Zatem udałam się na poszukiwania innego produktu, tak przy szafie essence spotkałam tego cudaka. Niemieckiego nie znam ale żeby zrozumieć in sekunden dużo nie potrzeba :D Poczytałam trochę o nim i pomimo różnicy zdań zaryzykowałam i spróbowałam :)


Niestety zbyt wiele na jego temat nie wiemy. Producent obiecuje nam wysuszenie lakieru w 60 sekund i zaleca stosowanie 1-2 kropel na świeżo pomalowane paznokcie. Składu na opakowaniu brak jedynie dostępny jest jakiś w sieci : 
Skład: Cyclopentasiloxane, Hexamethyldisiloxane, Dimethicone, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Tocopheryl Acetate. 

Mała, szklana buteleczka z zakraplaczem. Aplikacja wręcz bajeczna, zakraplacz ma gumowy uchwyt dzięki czemu nawet przy śliskich palcach nie mamy problemu w wyciśnięciem produktu. Sam wysuszacz jest bardzo tłusty, dlatego warto aplikować produkt nad jakąś chusteczką czy czymś tego typu aby nie ubrudzić sobie czegoś. Nie wysusza skórek. Nie posiada żadnego zapachu, jest neutralny


Co sądzę o jego działaniu? Zacznę od sformułowania świeżo pomalowane paznokcie. Dla mnie to znaczy mokre, chwilę po zakręceniu buteleczki  lakieru. Na takie, nie odważyłam się go nakładać zawsze odczekałam te 2 minuty. Szczerze mówiąc nie wierzyłam w wysuszenie za 60 sek bo to graniczyłoby z cudem. W przypadku tego produktu cudu nie napotkałam. Owszem wysusza ale tak po około 5 minutach, jednak z rozpoczęciem prac domowych radziłabym jeszcze poczekać. Gdyż wysuszona jest jakby górna warstwa, reszta po 5min nadal jest elastyczna. Ogólnie po upływie 15-20 minut zazwyczaj zaczynam robić swoje, a paznokcie są w nienaruszonym stanie. Oczywiście nie wliczam w to prania ręcznego, tego nie wytrzymały :D Nie wpływa na trwałość lakieru, nie zdarzyło się również aby obkurczył manicure. Produkt raczej wydajny na moje paznokcie zazwyczaj daję jedną kroplę, jedynie na kciuki dwie. Można je spotkać w drogeriach z szafami essence, za 8ml płacimy 8,99złPodsumowując całkiem niezły produkty, przyspiesza wysychanie ale na pewno nie jest to tempo ekspresowe.


Znacie krople wysuszające essence? Jakie są wasze ulubione wysuszacze? Topy lub inne produkty?

niedziela, 8 czerwca 2014

Kolejne podejście do stemplowania całopaznokciowego.

Na prawdę polubiłam się ze stemplowaniem. Co prawda nie jest to taka banalna technika jaką się wydaje ale trening czyni mistrza ! Nie mam w swoich zbiorach żadnych oryginalnych płytek typu konad ale nieźle sobie radzę i z tymi słabszymi. Stali czytelnicy na pewno wiedzą, że bazuję w swoich zdobieniach na płytkach ze sklepu Born Pretty Store. Dzisiejszą bohaterkę postu już mogliście zobaczyć w wiosennym kwiatowym manicure -> KLIK. Dziś nadszedł czas na pokazanie wam kolejnego wzoru.
Na płytce nie urzeka ale na paznokciach moim zdaniem prezentuje się całkiem nieźle. Przyozdobiony nim manicure wygląda nietypowo, tak inaczej. Wiele osób zwróciło wtedy uwagę na moje paznokcie :)

Do manicure użyłam : 

  • Lakier safari (niestety numerek się wytarł) Pokazywałam wam go już tu -> KLIK
  • Holo od Colour Alike "Figa z makiem". Ich holo idealnie sprawdzają się również przy stemplowaniu.
  • Płytka z Born Pretty Store m73


Chciałabym jeszcze wtrącić swoje trzy gorsze jeśli chodzi o tą płytkę. Od momentu zakupu stała się moją ulubioną. Idealnie odbijają się na niej wszystkie wzory, robiąc manicure nie muszę się martwić czy wzorek pozostanie na stemplu :)

Nie przedłużając pokazuję efekt końcowy :






Jak wam się podoba takie połączenie? Próbowałyście już stempli? Macie swoje stemplowe zestawy startowe? Lubicie fiolet na paznokciach?

piątek, 6 czerwca 2014

Różane naklejki wodne.

Dziś przychodzę do was z szybkim zdobieniem. Wcześniej jakoś wcale nie myślałam o naklejkach ale odkąd poznałam naklejki wodne, mogę nimi upiększać każdy manicure. W prosty i szybki sposób możemy na paznokciach mieć idealne kwiaty i inne wzory. Tym razem pokażę wam arkusz różanych  naklejek ze sklepu Born Pretty Store.


Jak widzicie na arkuszu znajdują się fioletowe i brązowe róże, są zróżnicowane rozmiarowo. Taki arkusz kosztuję tylko 0,99$ można go dostać -> TUTAJ. Wzorów starczy nam na kilka razy. Przesyłka jest darmowa, a asortyment ogromny. Po nałożeniu na paznokieć idealnie przylegają, nic nie odstaje, nie haczy. Po nałożeniu topu wygląda jak malowana. Róże bardzo ładnie będą się prezentować na białej bazie.
 Jeśli chodzi o aplikację jest dziecinnie prosta, dlatego uwaga dziś specjalnie dla was pokażę wam manicure na lewej ręce ! Zrobienie sensownych zdjęć graniczyło wręcz z cudem, mam raczej nieporęczny aparat i nie jestem w stanie sprawnie operować nim w prawej ręce. Tak tak, jestem leworęczna :) 
Wracając do aplikacji, wycinamy interesujący nas wzór, odklejamy folię zabezpieczająca. Następnie na spodek wlewamy trochę wody i wrzucamy naklejkę wzorem do spodu. Po kilku sekundach wyciągamy. Zsuwamy palcem/patyczkiem naklejkę i aplikujemy na paznokieć. Przez kilka sekund można jeszcze delikatnie zmienić jej ułożenie. Przypominam, że wpisując kod : IZAK31 dostaniecie 10% rabatu na zakupy :)

Na pierwszy raz postanowiłam spróbować ich z jasnym fioletem. Padło na lakier Paese #346, który gości na moich paznokciach już któryś raz. Pokochałam ten odcień od pierwszego malowania ! Na to nałożyłam warstwę holo topu z Colour Alike. Kiedy baza podeschła na palcu serdecznym zaaplikowałam różę. Przepraszam, za dziwne ułożenie rąk ale tak jak już pisałam to debiut mojej lewej ręki :D 





Jak wam się podoba taki efekt końcowy? Macie już swoje naklejki wodne? Może wolicie gładki jednokolorowy manicure?