Opakowanie jak opakowanie. Typowe dla tego typu produktów plus za to że etykiety nie są papierowe. Przy zamykaniu mamy małe wgłębienie dzięki czemu nawet mając mokre dłonie nie mamy problemu z otwieraniem produktu. Kiedy już otworzymy produkt nasze nosy napotykają na prawdę dziwny zapach. Limonka to to na pewno nie jest, pierwsze moje skojarzenie to był kiepski płyn do płukania tkanin.. Na szczęście zapach nie jest trwały i po osuszeniu ciała ręcznikiem znika wraz z wodą.
Rzut oka na skład :
Teoretycznie tytułowy aloes jest ale dopiero w połowie składu. Zatem szaleńczych właściwości nawilżających raczej nie oczekujmy.
Sam produkt jest raczej gęsty, lekko żelkowaty w zielonkwaym kolorze. Działanie ! Jak już się domyślacie po komentarzu składu, nie ma właściwości nawilżających. Jakoś nie wierzę w odżywcze obietnice produktów myjących. Mają przede wszystkim myć od nawilżania w przypadku ciała są masła i balsamy. Jednakże pomimo braku nawilżania nie wysuszył mi skóry, nie spowodował również żadnych podrażnień. Żel jest strasznie wydajny udało mi się go zmęczyć po dwóch miesiącach. Gdyby nie ten zapach pewnie bym do niego wróciła. Można go dostać w internecie lub w miejscach z niemieckimi kosmetykami. Cena około 6-7zł/ 300ml Chętnie wypróbowałabym innych wersji zapachowych.
Znacie żele pod prysznic Balea? Macie jakiś zapachowych ulubieńców? Jakie są wasze ulubione kosmetyki Balea?