wtorek, 30 lipca 2013

Aktualizacja włosowa lipiec 2013

Wczoraj sobie pomarudziłam na pogodę, a dziś rano wstaję i proszę tropiki odeszły. Jakie miłe zaskoczenie z rana. Co prawda naprawdę lubię kiedy jest ciepło ale bez przesady. Pasowałoby w końcu napisać o włosach, dobiega koniec miesiąca więc czas i na aktualizację. 

To moja pierwsza aktualizacja włosowa, dodatkowo ze spora rewolucją. Jak zapewne kojarzycie już z notki o historii moich włosów. Od dłuższego czasu chciałam wrócić do brązu, ten czarny mnie już męczył, zwłaszcza odrosty, które wiecznie były w innym kolorze. Ten teoretycznie ciemny brąz raz się mienił na czerwony, raz na czarno, beznadziejnie się już w nim czułam.

Jedyne co mnie hamowało to możliwe zniszczenia włosów, które mogłaby wywołać dekoloryzacja. No i tak myślałam,  myślałam w końcu dzięki pomocy dziewczyn zostałam przy ciemnych ale już po dwóch tygodniach wahania wróciły, przez pojawiający się odrost. W końcu postanowiłam to zmienić, uznałam, że jak nie spróbuję to co miesiąc będę się zastanawiać co by było gdyby...

Nie chciałam jednak takiego zabiegu przeprowadzać w domu z mamą. Wybrałam się do fryzjerki, zdecydowałyśmy się na kąpiel rozjaśniającą, jest trochę delikatniejsza niż standardowe rozjaśnianie. Tak oto w poniedziałek po południu pozbyłam się czarnych włosów. Wiadomo to co mam aktualnie na głowie nie jest jeszcze moim idealnym kolorem. Jest trochę łaciato ale byłam na to przygotowana. Tam gdzie włosy są „najstarsze” mają najwięcej ciemnego barwnika dlatego końce nadal są ciemniejsze, jednak ja i tak w nich widzę już zmianę. Po kąpieli poszły jakieś farby, aktualnie mam na głowie rudościo-czerwienie. Nie da się tego uniknąć schodząc z "czarnego" koloru. Mam nadzieję, że już za miesiąc, uda się przygasić te czerwone refleksy, i otrzymać jakiś ładny brąz.

Jeśli chodzi o kondycję włosów, wiadomo taki zabieg ingeruję we włos, dość głęboko. Jednak ja na moich nie zauważyłam żadnej różnicy, nie są przesuszone, matowe. Bynajmniej nie dają po sobie poznać tego co przeszły. Może dlatego, iż jednak przez ostatni rok, strasznie o nie dbałam i chuchałam, prostownica i suszarka może kilka razy poszły w ruch. Nawet fryzjerka była zdziwiona, że nadal są miękkie i nie straciły połysku.

Aby nie być gołosłowną mam i zdjęcia.  Podcięłam trochę włosy , bo ostatni raz podcinałam w marcu więc najwyższy czas.

Przed wizytą u fryzjera : 


Po wizycie :





Jak widać na dołączonych zdjęciach, kolor kameleon, ciężko go uchwycić, za każdym razem wychodzi inny, pomimo wszystko tak jak pisałam wcześniej, są to odcienie rudości i czerwieni. Przy myciu odrobinę się wypłukuje ale to dobrze, ładniej złapie mój upragniony brąz.
Zdjęcia z wczoraj, z moim pierwszym na prawdę GHD, nigdy wcześniej nie udało mi się uzyskać takich fal, zatem chyba mają się świetnie.

Zapewne zastanawiacie się jak włosomaniaczka mogła tak narazić swoje włosy? Mogła, pomimo dbania o włosy, wychodzę z założenia, że włosy są dla mnie, a nie ja dla nich. To przecież kobieta ma się dobrze czuć w swoich włosach, fryzurze, a nie na odwrót  : )

Podejmowałyście się kiedyś takiego zabiegu? Byłyście zadowolone, a może jednak rozczarowane?


poniedziałek, 29 lipca 2013

BeBeauty płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu.

Pogoda ostatnio dopisuję, chyba aż za bardzo. Owszem lubię kiedy jest ciepło ale tak max 28 stopni, a nie takie tropiki. Człowiek nie może normalnie funkcjonować przy takiej pogodzie. Jednak dałam radę naskrobać dla was post. Chyba nawet pasujący do aury na zewnątrz. W takie dni bardzo przydaję się odświeżenie twarzy w ciągu dnia.

Jakiś czas temu stało się o nim bardzo głośno w blogosferze, zatem musiałam go wypróbować i ja. Kiedy tylko zobaczyłam, że jest w biedronce w okolicy od razu drapnęłam, dwie buteleczki, gdyż wiem, że ciężko go dostać. Kiedy go kupiłam okazało się, że ponoć je wycofują ale nie wiem jak to w końcu jest bo u mnie w biedronce nadal się pojawiają.




OD PRODUCENTA :

płyn micelarny
delikatnie oczyszcza wrażliwą skórę twarzy oraz oczu z makijażu, także wodoodpornego oraz zanieczyszczeń. Pełni funkcję toniku, działa łagodząco i odświeżająco. Przywraca komfort czystej skóry bez pozostawienia uczucia ściągnięcia.
oczyszczające micele zapewniają wysoką skuteczność oczyszczania, doskonale usuwają makijaż i zanieczyszczenia nie naruszając bariery hydro-lipidowej naskórka
ekstrakt z malwy działa nawilżająco, zmniejsza nadwrażliwość skóry
d-panthenol działa przeciw podrażnieniowo




OPAKOWANIE :

Nie jest ono jakieś wymyślne. Zwykłe bezbarwne plastikowe opakowanie z biała nakrętką. Opakowanie ma pojemność 200 ml, możemy zobaczyć ile pozostało nam jeszcze produktu. Ma bardzo wygodne otwieranie – jest ono na zatrzask, wystarczy przyłożyć palec nacisnąć i oto mamy już otwarty produkt. Ułatwia nam to dozowanie produktu, należy przyłożyć wacik i przechylić opakowanie, otwór jest takiej wielkości, że możemy sobie sami kontrolować wylewaną ilość.


KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ :

Wodnista, produkt jest bezbarwny. Pomimo konsystencji, jest wydajny używam już jakiś czas, i ciągle jest to moje pierwsze opakowanie.


ZAPACH :

Bardzo delikatny. 


CENA/DOSTĘPNOŚĆ :

Kosztuję niewiele ok 4,99zł, znajdziemy go w biedronce.


MOJA OPINIA :

Naprawdę bardzo dobry produkt w niskiej cenie. Bardzo przypadło mi do gustu jego opakowanie, a szczególnie zamykanie, mamy pewność, że nie wyleję się nam w torbie/walizce, kiedy mamy go ze sobą.  Nie podrażnia cery, a pozostawia ją oczyszczoną. Poprzednio używałam do demakijażu dwufazowej z ziaji niestety zostawiała ona tłustą powłokę na skórze, której ciężko było się pozbyć. Ten płyn jest dla mnie idealny, mamy tonik i demakijaż w jednym produkcie.Jeśli chodzi o demakijaż radzi sobie dość dobrze. Na pewno nie będzie to moje ostatnie opakowanie ! ( o ile go nie wycofają ). Jeśli go jeszcze nie macie warto skoczyć do biedronki i poszukać. 

Próbowała któraś? Jakie są wasze odczucia? Może jednak wolicie płyny z wyższej półki cenowej?

czwartek, 25 lipca 2013

Porównanie odżywki i maski - alterra granat i aloes.

Ostatnio będąc w rossmannie natknęłam się na promocję fenomenalnych produktów alterry do włosów. Zazwyczaj w promocji jest część szamponów, odżywka i maska. Stojąc przed półką zastanawiamy się co wybrać odżywkę? Czy może jednak maskę, która jest "bogatsza" i teoretycznie powinna być lepsza? Dlatego przygotowałam dla was w tym poście małe porównanie obu produktów. Gdyż pozory na prawdę mogą mylić.



SKŁAD :

Odżywka :
Aqua, Alcohol*, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Myristyl Alcohol, Glycine Soja Oil*, Punica Granatum Seed Oil*, Ricinus Communis Oil*, Punica Granatum Extract*, Aloe Barbardensis Extract*, Acacia Farnesiana Extract*, Lauroyl Sarcosine, Sodium Lactate, Hydroxyethylcellulose, Carthamus Tinctoris Oil*, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil , Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronellol**, Citral**,
* Składniki z certyfikatem rolnictwa ekologicznego

Maska :
Aqua, Alcohol*, Cetearyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glycerin, Glycine Soja Oil*, Sodium Lactate, Punica Granatum Seed Oil*, Butyrospermum Parkii Butter*, Carthamus Tinctorius Oil*, Ricinus Communis Oil*, Punica Granatum Extract*, Aloe Barbadensis Extract*, Acacia Farnesiana Extrakt*, Panthenol, Panthenyl Ethyl Ether, Lauroyl Sarcosine, Hydroxyethylcellulose, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronelloll**, Citral**

Nie jestem specjalistą od składów ale jeśli jesteście zainteresowani dokładnymi analizami zapraszam na wizaż tan odnajdziecie masę zanalizowanych produktów. Właśnie dzięki dziewczynom wiem, że składy obu produktów są bardzo podobne, przede wszystkim różnią się kolejnością składników.



OPAKOWANIE :

Odżywka jest zamknięta w przyjemnym matowym opakowaniu, jest trochę twarde ale dobrze leży w dłoni, nie wyślizguję się. Maska jest zamknięta w śliskiej, błyszczącej tubce, w tym przypadku lubi się wyślizgnąć z ręki. Szata graficzna obu produktów jest identyczna, różnią się tylko kształtem opakowania.


KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ :

Odżywka jest gęściejsza, jej pojemność to 200 ml, ma kremową formułę, kiedy wyciśniemy odżywkę na rękę zostaję cały czas w tej samej pozycji. Natomiast maska jest rzadsza, przelewa się przez palce, trzeba uważać jak wyciska się produkt, gdyż często wylewa się jej za dużo, dodatkowo jej pojemność jest mniejsza - 150 ml.
Przygotowałam dla was porównanie konsystencji, oba produkty zostały wyciśnięte w ten sam sposób i już widać, że maska się rozlała, a odżywka jest cały czas w takiej samej pozycji. Drugie zdjęcie obrazuję co się dzieje z produktami kiedy lekko przechylimy powierzchnię, jak widać maska zaczyna spływać, a odżywka dzielnie trzyma się na miejscu.



ZAPACH :

Mają taki sam zapach. Przy pierwszym użyciu wydał mi się dziwny jednak już przy następnym bardzo go polubiłam, z nutą owocową.


CENA/DOSTĘPNOŚĆ :

Oba produkty kosztują 9,99zł, dostępne w Rossmannie, często są w promocji.


PODSUMOWANIE :


ODŻYWKA
MASKA
SKŁAD
1
1
OPAKOWANIE
1
0
KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ
1
0
ZAPACH
1
1
CENA / DOSTĘPNOŚĆ
1
1

Ostateczny wynik 5:3


CO MOIM ZDANIEM WYGRYWA?

Jak widać w tabeli - odżywka!
Przede wszystkim otrzymujemy więcej produktu w tej samej cenie. Ma lepszą konsystencje, nie przelewa się między palcami czyli nie marnujemy produktu. Nie różnią się jakoś szczególnie składem, a przecież maska powinna być treściwsza, w tym przypadku niestety tak nie jest. Wydaję mi się, że moje włosy wolą odżywkę. Działa na nie fenomenalnie, stają się nawilżone i miękkie. 

Mam nadzieję, że chociaż trochę pomogłam i przy następnych zakupach będziecie mieć mniejsze wątpliwości, który z tych produktów wybrać. Jakie są wasze odczucia? Miałyście oba produkty?

wtorek, 23 lipca 2013

Delikatne mani z różyczkami.

Przekopując zdjęcia na komputerze wygrzebałam zdjęcie mojego pierwszego mani ze zdobieniem. Zabrałam się za nie od razu gdy tylko listonosz przyniósł mi moje upragnione farbki akrylowe. Kocham motyw róż na paznokciach, niestety moje nie wyszły idealnie, wymagają dopracowania. Pomimo tego naprawdę mi się podobało, było delikatne i subtelne. Tak ja pisałam wcześniej było to moje pierwsze zdobienie po naprawdę ogromnej przerwie w malowaniu paznokci dlatego proszę o wyrozumiałość, niebawem będę robiła kolejne podejście do różyczek i mam nadzieję, że tym razem wyjdą jeszcze lepiej. Kształt paznokci również nieaktualny, był to okres przechodzenia z moich „łopatowatych” kwadratów na migdały. Niestety jako kwadraty nie chciały się zwinąć w piękny tunel zwłaszcza palec wskazujący i środkowy, rozszerzały się tworząc wrażenie właśnie łopatek.




Czego użyłam ?


  • baza : SH
  • Lakier pistacjowy, niestety nie ma nazwy, można je dostać np w sklepach po 4 zł
  • Dor - french manicure 
  • top coat : KillyS



Do zdobienia :
  • cienki pędzelek
  • sonda
  • farbki akrylowe : biała, czerwona, zielona



Niestety pistacjowy lakier ma słabiutkie krycie i pomimo 3 warstw w słońcu końcówki nadal były trochę widoczne.  Nie dokładałam 4 gdyż paznokcie wyglądały by topornie. Pomimo wszystko efekt końcowy na prawdę mi się podobał, zwłaszcza odcień pistacji.


Lubicie różane zdobienia?

poniedziałek, 22 lipca 2013

Garnier ultra doux odżywka pielęgnacyjna olejek z awokado i masło karite.

Pokazywałam wam już tą odżywkę kiedy pobieżnie przedstawiałam kosmetyki, które pomagają mi w pielęgnacji włosów. Nadszedł czas aby napisać o niej coś więcej, a na blogu nie było jeszcze recenzji produktu do włosów. Odżywka od graniera jest wszystkim dobrze znana. Chyba większość początkujących włosomaniaczek zaczyna swoją przygodą właśnie z nią. Tak było również ze mną, ta odżywka tak spasowała moim włosom, że aktualnie kończę drugie opakowanie.


OD PRODUCENTA :

Wyjątkowa receptura, aby odżywiać włosy bardzo suche i zniszczone. Odżywka Garnier ULTRA DOUX łączy olejek z awokado znany ze swych właściwości uelastyczniających z wysoce odżywczym masłem karite, w kremowej i apetycznej formule bez obciążania włosów.

Rezultat: Twoje włosy stają się wyjątkowo łatwe w rozczesywaniu i odżywione. Są niewiarygodnie miękkie i błyszczące


OPAKOWANIE :

Zamknięta jest w opakowaniu, które stoi „do góry” nogami, dzięki czemu możemy produkt łatwiej zużyć do końca. Żółte plastikowe, z brązowymi akcentami, kolorystyka związana jest ze składnikami. Na zamknięciu znajdziemy wytłoczony miły akcent listka. Jeśli trzymamy odżywkę cały czas w pozycji stojącej to nie będziemy mieć problemu z wydobyciem resztek produktu.  


KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ :

Odżywka ma kremową konsystencję, jednak dość rzadką, trzeba uważać na to ile produktu wyciśniemy. Pomimo tego odżywka jest strasznie wydajna. Wystarczy naprawdę mała ilość aby włosy były miękkie i gładkie.


ZAPACH :

Przyjemny, słodki ale nie jest uciążliwy.


CENA/DOSTĘPNOŚĆ:

Około 8 zł. Znajdziemy ją w każdej większej drogerii oraz supermarkecie.


MOJA OPINIA :

Świetna odżywka w dobrej cenie. Odżywka emolientowa, moje włosy ten typ kochają najbardziej. Po jej użyciu są puszyste, miękkie, aż cały czas chce ich się dotykać. Lubię również jej opakowanie, producent pomyślał że lepiej stawiać opakowanie do góry nogami, właśnie tak zostało zaprojektowane. Uwielbiam jej zapach, którzy utrzymuję się na włosach przez jakiś czas. Kolejnym jej plusem jest to, że ułatwia rozczesywanie włosów, szczotka pięknie po nich sunie, nie szarpiąc ich. Kończę właśnie drugie opakowanie tez odżywki ale wiem że na pewno nie będzie ono ostatnie.

Miałyście ją? Jak wam się podoba?

piątek, 19 lipca 2013

Powrót do dzieciństwa : neonowy róż + myszka Miki

Chciałam tym razem jakieś żywe mani. Neonowych lakierów dawno nie używałam, a jakiś czasem temu zakupiłam sobie nowe. Najpierw wybrałam kolor, postawiłam na neonowy róż z GR. Później tak sobie myślałam co by tu do niego dodać, w końcu wymyśliłam. Padło na doskonale znaną wszystkim myszkę Miki – taki mały powrót do dzieciństwa. Uznałam, że chce trochę zwariowane mani i chyba taki efekt osiągnęłam. Koniec tego gadania zobaczcie same to tym razem zmalowałam.


Czego użyłam?


- Golden Rose Classics Charming nr 53
- Lakier Biały – dor French maniqure
- Lakier Czarny – dor nr 18
- Sonda – do kropek
- baza i top coat : nadal niezmiennie baza Sally Hansen i top coat KillyS


Oto efekt końcowy, najlepiej kolor oddaje zdjęcie pierwsze :





A na dworze prezentuję się tak (niestety aparat lekko przekłamał kolor) :




To mani na pewno przypadnie do gustu mojej małej chrześnicy. A wam jak się podoba?

czwartek, 18 lipca 2013

ISANA - Krem do ciała z masłem shea i kakao.



Kolejny kosmetyczny ulubieniec, kremowanie się nim to sama przyjemność pachnie obłędnie. Kupiłam go jakoś w marcu, w sumie głównie w celu wypróbowania wtedy nowej metody - kremowania włosów. Jednak stał się moim hitem jeśli chodzi o skórę. 
Zawsze miałam problem z suchą, brzydką skórą na łokciach, większość kremów nie dawała sobie rady, bądź efekt był bardzo krótkotrwały - do momentu wchłonięcia kremu. Jednak to cudeńko sobie poradziło fenomenalnie. Już po 2 użyciach skóra zaczęła wyglądać pięknie, wcześniej była szorstka, a z daleka dawała wrażenie brudnych łokci. Dzięki niemu ten problem zniknął.
Także po goleniu nóg maszynką stosuję ten krem, nogi stają się gładkie i nawilżone, skóra się nie łuszczy. 

Wracając do włosów bo to głównie w tym celu go kupiłam. Kremowanie to nic innego jak alternatywny sposób olejowania jednak i tak go nie zastąpi, takie jakby urozmaicenie. Stosowałam kilka razy tę metodę, jednak wolę tradycyjne olejowanie. Krem o wiele ciężej rozprowadza się na włosach niż olej. Efekt, w sumie nie było wow, działa jak każdy inny kosmetyk na włosy, jednakże po nałożeniu siedzenie z nim na włosach jest czystą przyjemnością jak już wyżej wspomniałam pachnie obłędnie, ma się go ochotę wręcz zjeść. Czasem wracam do kremowania, częściej jednak olejuje włosy. 



OD PRODUCENTA :

ISANA - Krem do ciała z masłem shea i kakao.
- Dogłębna pielęgnacja skóry suchej.
- pH przyjazne dla skóry - tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie.


OPAKOWANIE :

Krem jest zamknięty w takim jakby plastikowym słoju, o pojemności 500 ml. Kolorystyka opakowania pasuję do składu kosmetyku czyli masła shea i kakaa. Jest estetycznie wykonane, do tej pory nie jest naruszone, naklejki również trzymają się na swoim miejscu.




KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ :

Ma typową kremową konsystencję o mlecznym kolorze. Mogę śmiało powiedzieć, że jest bardzo wydajny mam go od marca i mam niecałą połowę opakowania przy na prawdę częstym użytkowaniu. 


ZAPACH :

Słodki, jakby z nutą orzechów. Na prawdę cudowny, jak już wcześniej pisałam, używanie tego kremu to sama przyjemność ze względu na zapach. Przez jakiś czas utrzymuję się na ciele.


CENA/DOSTĘPNOŚĆ :

Kosztuję 9,99zł za 500 ml, czyli cena rewelacyjna jak na taką pojemność. Można go dostać w każdym Rossmannie.


MOJA OPINIA :

O jego cudownym działaniu napisałam wiele już na początku tej notki. Krem jest uniwersalny, ma wiele zastosowań, z czystym sumieniem mogę go polecić każdemu, kto szuka dobrego i taniego kosmetyku. Świetnie radzi sobie z suchą skórą, po jego użyciu staję się delikatna i gładka. Nie ma mowy o przesuszeniu czy łuszczeniu się skóry. 

Używałyście?

środa, 17 lipca 2013

Biedronkowy zmywacz do paznokci – BeBauty

Będąc kiedyś w biedronce przy okazji zakupów natknęłam się na zmywacze do paznokci, mój obecny akurat się kończył. Zachęciło mnie przede wszystkim opakowanie z pompką. Mamy go wyboru dwa rodzaje - zielony (z olejem kokosowym) i różowy (z lanoliną). Ja dla siebie wybrałam zielony.


OD PRODUCENTA :

Natłuszczająco – ochronny : Bezacetonowy zmywacz do paznokci naturalnych i sztucznych. Łatwo i skutecznie usuwa lakier nie rozmazując go. Nie wysusza i nie odbarwia płytki paznokciowej. Natłuszcza i chroni skórę wokół paznokcia przed wysuszeniem. Pozostawia płytkę paznokciową lekko odtłuszczoną, przygotowując ją pod zabieg manicure. Innowacyjna i poręczna pompka umożliwia precyzyjne odmierzenie dozy zmywacza.

Olej kokosowy – naturalny olej roślinny bogaty w sole mineralne o działaniu natłuszczającym i regenerującym. Przynosi ulgę przesuszonej i podrażnionej skórze.

Gliceryna – składnik pochodzenia roślinnego o długotrwałym działaniu nawilżającym. Skutecznie przenika go głębszych warstw naskórka i płytki paznokciowej zapobiegając utracie wody.


OPAKOWANIE :

Zmywacz jest koloru zielonego, zamknięty w plastikowej butelce o pojemności 150 ml. Ogromny plus dla niego za pompkę. Nakładanie produktu jest bardzo wygodne i szybkie, wystarczy przyłożyć wacik do dozownika nacisnąć i już mamy zmywacz na waciku. Nie musimy się obawiać rozwalenia sobie mani. Niestety pompka ma też mały minus, czasem zmywacz tryska/wyskakuję raz chlapnął mi laptopa. Musimy jej używać uważnie i delikatnie wtedy nie ma tego problemu.




KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ :

Konsystencja, no jak każdy zmywacz – wodnista. Jeśli chodzi o wydajność to w sumie używam go już jakieś dwa miesiące więc wydaję mi się, że jest wydajny.


ZAPACH :

Jak na zmywacz dosyć ładnie pachnie. Zapach jest słodkawy ciężko go dokładnie określić.


CENA/DOSTĘPNOŚĆ :

Kosztuję ok 6 zł, trochę dużo jak na zmywacz do paznokci ale to pewnie za sprawą pompki. Znajdziemy go w każdej biedronce.


MOJA OPINIA :

Zmywacz jest bardzo dobry. Radzi sobie z lakierami, nawet z tymi piaskowymi także jak najbardziej na plus. Pompka to fajna sprawa, tylko trzeba się nauczyć nią posługiwać, aby nic sobie nie zachlapać. Nie wyrządził moim paznokciom żadnej szkody, nadal są w bardzo dobrym stanie. Nie spowodował rozdwojeń, osłabienia. Nie wysusza paznokci ani skórek. Nie śmierdzi tak jak niektóre zmywacze, zapach nie jest również uciążliwy. Podsumowując jest to bardzo dobry produkt.

Zapewne jeszcze do niego wrócę ale teraz chcę wypróbować wychwalany zmywacz isany, aby mieć porównanie, który z nich lepiej się u mnie sprawdza. Wtedy również na pewno napisze dla was porównanie obu zmywaczy.

wtorek, 16 lipca 2013

Pierwsze podejście do galaxy nails.

Motyw galaxy od dłuższego już czasu towarzyszy nam przede wszystkim w modzie, pojawiły się legginsy, bluzy, bluzki z tym motywem i wiele innych rzeczy, również zdobienia paznokci. Motyw na ubraniach jakoś mnie nie urzekł natomiast na paznokciach strasznie mi się spodobał. Tak sobie przeglądając zdjęcia w sieci postanowiłam sobie zrobić galaxy nails. Forma wzoru jest absolutnie dowolna, nie panują tu żadne reguły. Można puścić wodze fantazji i wyczarować swój własny kosmiczny wzór. Dodatkowo jest to naprawdę proste. Wystarczy znaleźć kawałeczek gąbki, może to być taka od podkładu, bądź zwykła do naczyń (oczywiście obie powinny być czyste). 
Niebawem dotrze do mnie paczka, którą ostatnio zamawiałam m.in. w palec do ćwiczenia zdobień, wtedy postaram się wam wrzucić tutorial, mojego wydania galaxy nails.

Czego potrzebujemy?
- Gąbeczka -Dobrze jest ją zmoczyć, wtedy nie pije lakieru w takich ilościach co sucha.
- Ciemnego lakieru podkładowego
- Lakiery do zdobienia
- Sonda do kropek, jeśli nie mamy sondy możemy się posłużyć wsuwką, główką od szpilki.

W moim zdobieniu użyłam :




- Lakier podkładowy : dor nail colour - czarny,
- Lakiery, którymi wykonałam wzór : dor french manicure, flomar nr 431, Just In Ingrid nr 353
- Baza i top coat, o tym jakich używam wspominałam już we wcześniejszych postach.
- Gąbeczka do podkładu, w tym przypadku ja posłużyłam się również pędzelkiem do cieni.
- Sonda do kropek.



Oto efekt końcowy :








Podobają się wam galaxy nails?

niedziela, 14 lipca 2013

Czyżby tusz idealny?

Zachęcona opiniami krążącymi w blogosferze postanowiłam  go wypróbować, przede wszystkim skusiła mnie jego naprawdę niska cena. Nie lubię przepłacać jeśli chodzi o kosmetyki. Tuszy do rzęs próbowałam już sporo i to z różnej półki cenowej ale żaden nie zdołał mnie zadowolić, a tu takie miłe zaskoczenie. Kiedyś już miałam tusz lovely, strasznie się rozczarowałam więc dość sceptycznie podchodziłam do zakupu kolejnego z tej firmy, na chwilę obecną nie żałuję ! 

Przedstawiam wam mojego aktualnego ulubieńca w kategorii tusz do rzęs.

LOVELY, CURLING PUMP UP MASCARA



OPIS PRODUKTU :
Maskara pogrubiająca i unosząca rzęsy. Gwarantuje efekt maksymalnie pogrubionych i wydłużonych rzęs.
OPAKOWANIE :
Typowe dla tuszu, proste, w neonowo żółtym kolorze z niebieskim połyskującym napisem. Dość tandetne,  kiedy się na niego patrzy to opakowanie na pewno nie zachęca jakoś szczególnie do zakupu. Pomimo to duży plus za to, że napisy się nie ścierają. Estetycznie trzymają się przez cały okres użytkowania.
KOLOR : czarny (piękna głęboka czerń)
POJEMNOŚĆ : 8 ml
CENA : 9 zł
DOSTĘPNOŚĆ : Rossmann
SZCZOTECZKA : silikonowa, wyprofilowana,



Bez tuszu (pierwsze zdjęcie słabej jakości, jednak przy dzisiejszej aurze trudno o dobre światło) :




Z jedną warstwą :


Z drugą warstwą :



MOJA OPINIA :

Zakochałam się w tym tuszu bez pamięci. Jest to naprawdę dobry w produkt w super cenie. Kupiłam go już jakiś czas temu jakieś 2,5 miesiąca temu, a on nadal jest w tym samym stanie można się nim spokojnie malować, jednak mój się już powoli kończy. Efekt na rzęsach strasznie mi się podoba. Można samemu kontrolować ich wygląd, po nałożeniu jednej warstwy otrzymujemy dość delikatny efekt, jeśli chcemy mocniej podkreślić rzęsy wystarczy dołożyć kolejną warstwę. Zazwyczaj dokładam sobie drugą warstwę, gdyż lepiej się w takim „wydaniu” czuję, rzęsy są odrobinę mocniej podkreślone. To chyba pierwszy tusz, który faktycznie podkręca moje z natury raczej proste rzęsy, fajnie je również wydłuża. Co najważniejsze dla kobiet nie osypuję się w ciągu dnia i nie tworzy efektu pandy. Może czasem sklejać ale to tylko zależy jak się malujemy, bardzo rzadko mi się to zdarza. Na pewno kupię go ponownie.

Próbowałyście go już? Jakie są wasze odczucia?

piątek, 12 lipca 2013

ABC pielęgnacji paznokci.

Dla części się to może wydać dziwne, pielęgnowanie paznokci ale jak to? Jednakże jeśli marzą się nam piękne i zadbane paznokcie to należy o nie odpowiednio zadbać i poświęcić im chwilę. Same z siebie idealne nie będą,  musimy im w tym pomóc.
Często się słyszy, że paznokcie są uwarunkowane genetycznie. Wiele osób uważa, iż ma brzydkie paznokcie bo z takimi się już urodziła i nic z nimi nie zrobi. Nieprawda ! Znam wiele przykładów z sieci, w których paznokcie dziewczyn przeszły ogromną metamorfozę. Patrząc na nie nigdy w życiu, nikt by nie pomyślał, że kiedyś wyglądały zupełnie inaczej.

Pierwszy i najważniejszy punkt to pilniczek oraz sposób piłowania paznokci. Należy się wystrzegać przede wszystkim pilniczków metalowych oraz gruboziarnistych, jest to najgorsze dla naszych pazurków rozwiązanie! Najlepsze są pilniczki szklane, które są w miarę delikatne i nie szarpią tak naszych paznokci, ścierają je delikatnie, a kosztują niewiele. Używam również papierowych pilniczków, gdyż można je wszędzie ze sobą zabrać, tylko tych drobnoziarnistych ! Bardzo ważnym punktem przy piłowaniu  jest to aby robić to w jedną stronę, jeśli będziemy to robić byle jak, i w różne strony, możemy same sobie zaszkodzić, spowodować osłabienie paznokci, co prowadzi do rozdwajania się, łamania. Warto również dopasować sobie kształt odpowiedni dla siebie, dłoń wygląda estetyczniej.



Ważne jest również, aby nawilżać zarówno dłonie jak i paznokcie. Zatem kiedy w ciągu dnia smarujemy kremem ręce, maźnijmy też trochę paznokcie i skórki. To już wiele im da, jeśli tylko będziemy robić to regularnie.

Kolejnym punktem są skórki. Przede wszystkim nie wolno ich wycinać ! Bo wtedy „koło się zamyka” , czyli my wycinamy skórki, one i tak odrastają, znów obcinamy i tak w koło. Skórki są bariera ochronną dla naszych paznokci, one tam muszą być, nie wolno ich tak sobie ciągle wycinać, chronią zarówno przed bakteriami jak i urazami nasze paznokcie. Zatem co robić? Mianowicie należy je regularnie odpychać, drewnianym patyczkiem specjalnie do tego przeznaczonym, można je kupić za grosze (ja kupiłam na allegro cały woreczek za 1zł). Oczywiście do odpychania potrzebny jest preparat, chociaż niektórym wystarczy wcześniejsze „wymoczenie” skórek, wtedy stają się bardziej miękkie i bez problemu możemy je odepchnąć. Jeśli o mnie chodzi jakiś czas temu kupiłam produkt eveline, sprawuję się bez zarzutów, nakładam odrobinę na skórki czekam chwilę, następnie odsuwam. Kiedy powtarza się ten proces odsuwania regularnie, skórki coraz mniej narastają nam na paznokieć.




Dodatkowo można zacząć je olejować, Ameryki tym nie odkryłam, ostatnio stało się popularne olejowanie różnych partii np. włosów, Więc kiedy olejujemy włosy to i paznokcie możemy maznąć od czasu do czasu dobrze im to zrobi. Jakich olejków użyć? Dowolnych, jakie tylko mamy pod ręką, bardzo popularne są olejki Alterry oraz Babydream dostępne w Rossmannie.  Ja osobiście używam olejku BD niebieskiego, który wymieszałam z olejkiem Green Pharmacy - łopianowy ze skrzypem (przeznaczony jest do włosów ale ja używam z powodzeniem i do paznokci) Jeśli chodzi o sposób aplikacji to najlepiej znaleźć sobie jakąś starą buteleczkę po lakierze czy oliwce do skórek. Należy je dobrze umyć, następnie wlewamy olejek. Ten sposób bardzo ułatwia aplikację. Wcześniej wmasowywałam olejek w każdy paznokieć po kolei ale było to strasznie uciążliwe. Teraz przed spaniem, biorę buteleczkę raz dwa smaruję i kładę się spać, a rano skórki są idealnie nawilżone i zdrowo wyglądają.



To by było na tyle w kwestii pielęgnacji, zebrałam w tym poście podstawowe punkty jeśli chodzi o paznokcie. Pisząc tą notkę pomyślałam, że może macie ochotę przedstawić swoje paznokciowe metamorfozy. 

Jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, o której przypomniała mi nat. :* nie należy grzebać pod paznokciami!
W ten sposób cofamy sobie przyrost, można również doprowadzić do miejscowej onycholizy - odklejenia paznokcia od łożyska (przykładem na to jest moja mama, gdzieś się dźgnęła i lekko się jej zapowietrzył paznokieć, a ona sobie to właśnie owym dłubaniem powiększyła.) Zatem bądźcie czujne

Zatem jeśli macie zdjęcia swojej metamorfozy i chcecie je pokazać oraz udowodnić, że pielęgnacją naprawdę można wiele zdziałać to zapraszam oto e-mail pod który możecie pisać : alizalz293@interia.pl

Jest to luźna propozycja, może akurat któraś z was się skusi.

czwartek, 11 lipca 2013

Flejksy czyli proste, a zarazem efektowne mani.

Od dłuższego czasu poszukiwałam gdzieś stacjonarnie właśnie tytułowych flejksów. Dosłownie zakochałam się w efekcie jaki można dzięki nim uzyskać na paznokciach. Po długich poszukiwaniach udało mi się dopaść flejksy z pierre rene nr 11, dosłownie w ostatniej drogerii, która była na mojej liście.



Flejksy są to takie jakby małe błyszczące kawałeczki cieniutkiej folii, które połyskują w różnych kolorach. Wersje standardowe mienią się na pomarańczowo, zielono, złoto, kolory w zależności od kąta widzenia przechodzą jeden w drugi. 



Co najważniejsze na paznokciach nie pozostawia on uczucia chropowatych, jak jest w przypadku brokatu. Jeśli chodzi o zmywanie lakieru, nie spotykamy takich trudności jak w przypadku wcześniej już wspomnianego brokatu. Czas schnięcia wręcz błyskawiczny, pomimo wcześniejszych warstw lakieru podkładowego. 

Kosztuję około 10 zł. Ja niestety przepłaciłam gdyż zapłaciłam 11,50 zł, ale w sumie jakbym musiała zamówić przez internet z przesyłką i tak wyniosłoby mnie więcej. Na pewno często będę go używać, buteleczka jest dość spora więc pewnie starczy mi na dłuższy okres czasu, zatem jak za tą cenę to warto.

Można je nałożyć na dowolnie wybrany przez siebie wcześniej lakier, lepiej odznaczają się na ciemniejszych kolorach. Jednakże jeśli pociągniemy nimi jakiś jaśniejszy kolor, również otrzymamy ładny efekt delikatnego mani.

Ja osobiście postawiłam na ciemniejszy lakier podkładowy, wybór padł na niebieściaka z Bell Air Flow, którego kupiłam jakiś czas temu w Biedronce, w promocji.



Efekt na paznokciach, w świetle dziennym.





Zdjęcia nie potrafią w 100% oddać ich uroku. Na żywo prezentują się rewelacyjnie, przyciągają uwagę innych osób.

Na koniec mam porównanie owego flejksowego mani, po lewej stronie mani zaraz po zrobieniu, po prawej mani po równym tygodniu. Jak widać  na załączonym zdjęciu bardzo dobrze się trzymało, zero odprysków, aż szkoda było zmywać.


Podobają się wam flejksy? A może już macie?