wtorek, 30 lipca 2013

Aktualizacja włosowa lipiec 2013

Wczoraj sobie pomarudziłam na pogodę, a dziś rano wstaję i proszę tropiki odeszły. Jakie miłe zaskoczenie z rana. Co prawda naprawdę lubię kiedy jest ciepło ale bez przesady. Pasowałoby w końcu napisać o włosach, dobiega koniec miesiąca więc czas i na aktualizację. 

To moja pierwsza aktualizacja włosowa, dodatkowo ze spora rewolucją. Jak zapewne kojarzycie już z notki o historii moich włosów. Od dłuższego czasu chciałam wrócić do brązu, ten czarny mnie już męczył, zwłaszcza odrosty, które wiecznie były w innym kolorze. Ten teoretycznie ciemny brąz raz się mienił na czerwony, raz na czarno, beznadziejnie się już w nim czułam.

Jedyne co mnie hamowało to możliwe zniszczenia włosów, które mogłaby wywołać dekoloryzacja. No i tak myślałam,  myślałam w końcu dzięki pomocy dziewczyn zostałam przy ciemnych ale już po dwóch tygodniach wahania wróciły, przez pojawiający się odrost. W końcu postanowiłam to zmienić, uznałam, że jak nie spróbuję to co miesiąc będę się zastanawiać co by było gdyby...

Nie chciałam jednak takiego zabiegu przeprowadzać w domu z mamą. Wybrałam się do fryzjerki, zdecydowałyśmy się na kąpiel rozjaśniającą, jest trochę delikatniejsza niż standardowe rozjaśnianie. Tak oto w poniedziałek po południu pozbyłam się czarnych włosów. Wiadomo to co mam aktualnie na głowie nie jest jeszcze moim idealnym kolorem. Jest trochę łaciato ale byłam na to przygotowana. Tam gdzie włosy są „najstarsze” mają najwięcej ciemnego barwnika dlatego końce nadal są ciemniejsze, jednak ja i tak w nich widzę już zmianę. Po kąpieli poszły jakieś farby, aktualnie mam na głowie rudościo-czerwienie. Nie da się tego uniknąć schodząc z "czarnego" koloru. Mam nadzieję, że już za miesiąc, uda się przygasić te czerwone refleksy, i otrzymać jakiś ładny brąz.

Jeśli chodzi o kondycję włosów, wiadomo taki zabieg ingeruję we włos, dość głęboko. Jednak ja na moich nie zauważyłam żadnej różnicy, nie są przesuszone, matowe. Bynajmniej nie dają po sobie poznać tego co przeszły. Może dlatego, iż jednak przez ostatni rok, strasznie o nie dbałam i chuchałam, prostownica i suszarka może kilka razy poszły w ruch. Nawet fryzjerka była zdziwiona, że nadal są miękkie i nie straciły połysku.

Aby nie być gołosłowną mam i zdjęcia.  Podcięłam trochę włosy , bo ostatni raz podcinałam w marcu więc najwyższy czas.

Przed wizytą u fryzjera : 


Po wizycie :





Jak widać na dołączonych zdjęciach, kolor kameleon, ciężko go uchwycić, za każdym razem wychodzi inny, pomimo wszystko tak jak pisałam wcześniej, są to odcienie rudości i czerwieni. Przy myciu odrobinę się wypłukuje ale to dobrze, ładniej złapie mój upragniony brąz.
Zdjęcia z wczoraj, z moim pierwszym na prawdę GHD, nigdy wcześniej nie udało mi się uzyskać takich fal, zatem chyba mają się świetnie.

Zapewne zastanawiacie się jak włosomaniaczka mogła tak narazić swoje włosy? Mogła, pomimo dbania o włosy, wychodzę z założenia, że włosy są dla mnie, a nie ja dla nich. To przecież kobieta ma się dobrze czuć w swoich włosach, fryzurze, a nie na odwrót  : )

Podejmowałyście się kiedyś takiego zabiegu? Byłyście zadowolone, a może jednak rozczarowane?


4 komentarze:

  1. Pewnie że włosy sa dla nas, nie można przesadzać! :)

    nie mogę się doczekać efektu końcowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, niestety wiele włosomaniaczek o tym zapomina i wpadają w wir obchodzenia się z włosami jak z jajkiem :)
      Uwierz mi, że ja też nie mogę się doczekać :D

      Usuń
  2. masz rewelacyjny skręt :) ciekawa jestem tego brązu ;)

    OdpowiedzUsuń

Jak już do mnie trafiłeś pozostaw po sobie ślad, każdy wasz komentarz sprawia ogromną radość, są także cennymi wskazówkami. Będę się starała odpowiedzieć na każde wasze pytanie. Także w wolnym czasie postaram się zajrzeć na blogi komentujących osób :)

Proszę przy tym o kulturalne zachowanie i nieużywanie wulgaryzmów.
Każdy komentarz, który będzie miał na celu reklamowanie bloga będzie usuwany.